tomasir napisał(a):
ufok napisał(a):
Nie ważne co robisz ważne byś robił to dobrze i ciągle doskonalił maksymalizując zyski. Dokumentacja w tym bardzo pomaga.
Jeszcze jedna uwaga. Dobrze wyczytałem, że również nurkowałeś w rzekach po "towar"? Bo przecież w naszych rzekach przejrzystość jest zwykle kiepskawa - stąd zdziwiony jestem.
ps. Pomimo, iż to praca fizyczna - to jestem PEŁEN podziwu. Ja bym nie miał obiekcji tak pracować jeśliby to dawało mi frajdę i jednocześnie pozwalało dobrze zarabiać.
Nurkowanie to nie miało wiele wspólnego z nurkowaniem w Sharm El Sheikh :lol:
To była ostateczność np jak zaplątał się mag lub jak było coś czuć sporego wartego wyjęcia. Po prostu naciągałem jeden koniec liny o coś (najczęściej na hak samochodu) i "po sznurku do kłębka" zagłębiałem się do maga gdzie później "wymacywałem" sytuację. Raz próbowałem w okularach pływackich nurkować i oglądać - widoczność czerwonej liny 5cm a samego maga to prędzej na czole poczułem niż zobaczyłem. Jak się tylko poruszyło dno to już tylko ciemność było widać.
Jak wczoraj kładłem się spać to jeszcze mi się dwie historie przypomniały :)
Raz zapukała do mnie Policja u mnie w Wyszkowie. Był akurat tylko ojciec i powiedział mi że w sprawie dostawczaka mam się zgłosić na komisariat. Byłem pewien że to coś związanego ze złomingiem. Pojechałem i wzięto mnie na przesłuchanie.
P: Czy auto o nr XXXXX należy do Pana?
Ja: Tak, ale nie przerejestrowałem bo szkoda mi było 180zł.
P: To nic. Nie o to chodzi. Czy dnia XXX pożyczał Pan komuś auto?
Ja: Chwila dnia XXX (to było jakieś 2 tyg wstecz) hmmm. A już wiem. Pewnie ktoś z Przasnysza zgłosił że rozkradamy tory waskotorówki!?
P: :o eeeeeee... tak.. znaczy... skąd Pan wie... To rozbierał Pan te tory?
Ja: Nie no skąd. My łowimy z kolegą tylko złom kolejowy spod mostów.
P: :o :o :o Jak to...
No i tutaj bardzo dużo tłumaczyłem co i jak. Pytała się nawet jakie uciągi ma magnes itp. Potem zaprosiłem ją na zewnątrz na demonstracje działania magnesu i oprzyrządowanie do połowu bo specjalnie przyjechałem dostawczakiem. Na koniec podałem numer do zaprzyjaźnionego skupu złomu z Wyszkowa który wtedy jako jedyny od nas odbierał wtedy urobek. Powiedziałem że ten Pan może potwierdzić że sprzedajemy tylko z wody. Jeszcze dla pewności pokazałem faktury ze sprzedaży w Pruszkowie. Pani podziękowała za wyjaśnienia i powiedziała żebym się nie martwił bo mieli zgłoszenia z Przasnysza i musieli mnie przesłuchać i że raczej na pewno już mnie będą wzywać w tej sprawie. Wniosek taki że trzeba być szczerym - najwyżej pomyślą że idiota :ups: . No i jak się pytają służby mundurowe ile z tego wyciągam to tak trochę zaniżam i zawszę mówię 100zł dniówki, jak dobrze idzie 150zł :lol:
A zapomniałbym o najśmieszniejszej sytuacji.
W Terespolu są 2 piękne stalowe mosty na Bugu. Niestety to granica z Białorusią. Do pierwszego super asfalcik ale zakaz wjazdu nie dotyczy Służb Granicznych tylko. A to już nie to samo co "NIE DOTYCZY ALP". Wolałem nie ryzykować i poszukać drogi wzdłuż brzegu zamiast wzdłuż torów. Znalazłem jakąś gruntówkę i cisnę nad brzeg. Dojechałem do wody ale pod most nie ma opcji nawet podejść. Wszędzie siatka. Na moście zauważyłem że ktoś ze straży granicznej mnie obserwuje przez lornetkę. Chwilę potem zaczął gadać coś przez krótkofalówkę. Stwierdziłem że nic tu po mnie i lepiej się zbierać. Cisnę z powrotem a tu sru mi droge Defender zajeżdża i wyskakują strażnicy z pieskiem :? Tłumaczyłem, chyba mi nie wierzyli że przyjechałem z Warszawy do Terespola połowic sobie złom :lol: Skończyło się tym że miałem dać przeszukać samochód pieskowi. Pies polatał po pace potem wpuścili go do kabiny. I jak myślałem że to już wszystko to pieskowi zachciało się szczeknąć przy mojej torbie z jedzeniem. Mimo iż stałem plecami do strażników poczułem że ich karabinki lekko drgnęły zupełnie podobnie jak miały za chwile drgnąć moje zwieracze :o W sumie ta torba na jedzenie wyglądała jak "typowa torba przemytnika narkotyków, fajek lub czegokolwiek innego niedozwolonego". Jeden ze strażników kazał otworzyć a ja zacząłem zastanawiać się czy przypadkiem nie włożyłem tam ze 2kg kokainy a w drugiej chwili że może mi podłożyli coś jak pies latał po pace. Na szczęście w torbie było tylko to co sam wkładałem a pies zniuchał mi strasznie brzuszki wędzone z łososia. Musiałem je potem wywalić. Napięcie spadło Panowie nie pożegnali się i odjechali mówiąc że mam głupie pomysły. Nie wiem do tej pory czemu pies zaszczekał.
Przypomniała też mi się jedna taktyczna zasada łowienia w miastach, w miejscach gdzie dużo ludzi przechodzi. Zakładaliśmy żółte kaski budowlane i kamizelki samochodowe w czasie połowu. Ilość ciekawskich i głupich pytań spadała przynajmniej o 80%.
Znalazłem kilka zdjęć i 2 filmiki. zaraz sobie tylko to poukładam i wrzucę :)