my nie damy niestety zarobić kucharkom ;)
bo to nie wiadomo jak wracać z pola na te obiadki, a kolację to jakąś sie nad ogniskiem upiecze :D

obiadki fajna rzecz, ale jak sie znajdzie ciekawą miejscówkę to sie i o obiadku zapomni :666
a kolację to sobie sami upieczemy nad ogniskiem :jump
dlatego dzięki, ale naszej dwójki nie licz ;)

W sumie patrzac racjonalnie, to nie sposób nie zgodzić sie z Orianą :) Lepiej nie być uwiazanym obiadem na określoną godzinę. A jak to jest z zaopatrzeniem? Jest tam jakiś w miarę dobrze zaopatrzony sklep w pobliżu?
Pozdrawiam!

Jest sklep a nawet kilka :)

To rozwiazuje problem zaopatrzenia hehe. Nie trzeba będzie tachać wódzi ze sobą :jump
Pozdrawiam!

Panowie i ewentualne Panie mam jedną dużą prośbę zakopujcie dołki bo górki miejscami wyglądają jak... hmmm krajobraz księżycowy to dobre określenie.
Pozdr. i życzę udanych łowów!

Ciekawe co się tam będzie działo ?

A co się miało dziać ? ;) spotkania, wyprawy, wszyscy grzecznie zakopują dołki :) No i fanty wyciągają - a i ja tam byłem miód z herbatą piłem ;)
Pozdrawiam no i pochwalcie się zlotowicze co jeszcze wyszło :que . :piwo
DEZERTER

ja właśnie wróciłem do domu i dzięki uprzejmości vlado ( :piwo :piwo :piwo ) nie musiałem jechać pociągiem a dzieki temu jestem już w domu :)
Jak tylko wstane napiszę krótkie opowiadanko a raczej streszczenie zlotu widzianego oczami Partyzanta
Pozdrawiam :1

Witajcie,

Bylo fajnie, ale sie skonczylo, choc niektorzy ponoc jeszcze kopia ;) Sam wprawdzie niewiele nakopalem, ale i tak jestem zadowolony, przede wszystkim z poznania ekipy i mile spedzonego czasu :) Z ta pancerna plyta troche sie nameczylismy, ale ostatecznie.... ;) Gwoli scislosci ta kuchnia polowa to nie nasza...

pozdraw,
vlado

No to piszcie jek było, coście z ziemi wytargali :) Kiedy pojawią się jakieś foty w galerii? Hmm, żałuje że mnie nie było...

Wrocilismy dzis w nocy. To byl swietny wyjazd w swietnym towarzystwie i swietnym miejscu. Pogoda dopisala w 100 %. Prawie kazdy przywiozl sobie suveniry w postaci klamerek ( 12 sztuk austryjackich i carskich), bagnetow ( +- 15 ) i innych gadzecikow (w ilosci nieokreslonej). FDJ jak zwykle przodowal w czekanikach, Superstefan w ekstremalnej jezdzie terenowej w duchu religijnym :), Kenny-ogniomistrz rutynowo pilnowal zeby nie przygasalo,Zuzka zajela sie tym razem dokumentacja fotograficzna ( pare zdjec na dniach wrzuce) a Simon zapodal najwyzszej klasy nalewki w ktorych choc sila byla sluszna pozwolila bez meki w dniu nastepnym zdobywac najwyzsze szczyty. Wszyscy wrocili ukontentowani a kto twierdzi inaczej otrzyma nagane pisemna :luv . Paru szczesliwcow jeszcze zostalo twardo podwyzszajac statystyki wiec cos ciekawego o czym nie wiem moze jeszcze wyskoczyc :) Niestety nie zdazylismy zrobic zbiorowej fotki fantow gdyz w roznym terminie wrocilismy z gor i w roznym czasie ekipa wyjezdzala :( Kazdy wiec zrobi fotki w chalupie i zamiesci .
Zostalem tez chojnie obdarowany prezencikami za ktore oficjalnie dziekuje :brawo : Simonowi, FDJ-owi, Krilanowi i Lipkowi. :1
Naprawde zal bylo wyjezdzac :cry: .
P.S. Jezeli filmik z zeszlego roku sie podobal to podkrecona wersje, przygotuje na pazdiernikowo- listopadowe Bieszczady. ;)

Troche fotek...
Na dzien dobry potrzebny byl transport .....a wiadomo, Land Rovery w teren najlepsze :)... :

Klamerki i bagnety byly dostarczane regulaminowo.....

Spectrumow byl dostatek.....