Witam
I tu mamy najlepszy przykład, że jak się chce, to można:
tomato napisał(a):
(...) Wawrzyńcowi Orlińskiemu, przy pomocy pracowników załatwionych przez urząd gminy oraz młodych wolontariuszy, udało się odkopać kamienno-ceglane fundamenty tajemniczego obiektu (...)
Na ten temat dyskutowaliśmy niedawno w wątku "Historia w ziemniakach".
viewtopic.php?t=27249&start=0Test wówczas napisał(a):
Co się tyczy archeologów i konserwatorów, to w tym przypadku (poniechania badań osady z czasów krzyżackich) zabrakło dobrej woli. Aby rozpocząć badania osady wystarczyłby jeden archeolog (teoretycznie w stopniu doktora, ale w praktyce mógłby być magister), kilku bezrobotnych skierowanych przez gminę w ramach tzw. robót interwencyjnych i kilku, kilkunastu nastolatków - wolontariuszy.
To wygląda tak, jakby niektórzy z naszych kolegów archeologów posłuchali tej rady ;)
Nie twierdzę, że archeolodzy powinni tyrać dla idei za głodowe pensje, ale nie można też ukrywać, że w każdym fachu zapaleniec lubiący swoją robotę zdziała 10 razy więcej, niż ten co zajmuje etat dla pieniędzy (bo jak się komuś nie chce, to gorzej niżby nie mógł).
:pa
Test