Piękny jest ten nasz kraj, niestety każdego roku po nadejściu wiosny i stopnieniu śniegów, widzę te straszne dla mojego oka kontrasty, z jednej strony zieleń i świat sie budzi a z drugiej strony cały ten syf, którzy nasi ziomkowie, (mam nadzieje ,ze nikt z tegoż forum nie zalicza sie do tej grupy ), "wydalają" w rowy, na skraju lasów i nie tylko na skraju, te wszystkie, pampersy, butelki i cały ten syf, który leży praktycznie wszędzie. Może trzeba lepiej usiąść przy komputerze i opracować dla durnych obywateli i ich durnych samozadow tzw.: bussines-plan, który błąd ortograficzny!!! ma być "pokaże"!,ze lepiej jest sortować śmieci już w domku i poustawiać parę kontenerów na tzw. surowce wtórne, na których można zarobić lub oszczędzić dobra kasę.
dlaczego to jest możliwe w innych krajach, gdzie firmy zarabiają na recyclingu opon, plastiku i nawet na kompoście, który może powstać z resztek naszych posiłków, a ja jako "prywatny wytwórca odpadów" mogę zaoszczędzić kasę , na tym, że mój kubeł na śmieci nie potrzebuje tak wielkiej pojemności, za która musze zapłacić.
Apeluje do wszystkich "towarzyszek i towarzyszy" poszukiwaczy:
1.
Macie lub planujecie dzieci to przekażcie im te wartości estetyczne,ktore mi zostały przekazane przez rodziców, ze w lesie jest sie cicho, ze jak trzeba wydalić stolec to można wcześniej wygrzebać patykiem dołeczek w ściółce i zakopać swoja "minę, ze swoje śmieci z lasu, parku, podwórka itd. zabiera sie do domy lub wyrzuca do śmietnika, a nie odwrotnie.
2.
Towarzyszu poszukiwaczu, który jesteś młodszy, fajnie jest chodzić, kopać, pić piwko,(nat. bezalkoholowe), i siedzieć sobie w miejscach-( w lasach, parkach na podwórkach), gdzie nie ma pozostałości po starych "imprezach"
ja osobiście, nie mam czasu ani ochoty do opracowywanie "bussines-planow" i przekonywania "ważnych ludzi", ze trzeba sie tym problemem zająć, uczulić siebie i nasze, niestety w dużej części zacofane i durne społeczeństwo, ze nie "sra sie pod siebie", mnie dopada coraz to większa agresja, jak to wszystko widzę i jak mój pies rozwala sobie kolejny raz łapę na jakiejś rozwalonej butelce w miejscu,gdzie nie miało prawa stać sie cos takiego.
Postanowiłem pomoc sobie i naszej przyrodzie w prymitywny, ale jak sie już okazało skuteczny sposób.
Grożenie lub przemoc jest środkiem prymitywnym, niestety działają na prymitywy skuteczniej niż "kazania", wiec od paru tygodni grożę i jeśli nadejdzie taka chwila to użyje tez przemocy,
jako przykład:
codziennie przechodzę z pieskiem wzdłuż betonowego parkanu na którym lubią udzielać sie artystycznie osiedlowi graficiarze, zawsze leżało tam pełno reklamówek i pustych pojemników po farbie, mówiłem raz spokojnie :) :no , żeby brali swoje śmieci, kiedyś powiedziałem to drugi raz i zaznaczyłem, ze sie komuś następnym razem dostanie :evil: :no ,( podkreślam, ze za pierwszym razem byłem miły i próbowałem przekonać "artystów", ze ich pozostawione śmieci "gryzą" sie z ich "sztuka" i z pejzażem),
niestety nie pomogło, teraz po trzecim spotkaniu jest już dużo lepiej, tylko było ono trochę bolesne :bat .
Będę mordy kul i kazał na bosaka po rozwalonych butelkach ganiać, cholera na stare lata mi odbiło, mam nadzieje,ze nie trafie kiedyś na lepszego technicznie przeciwnika:-)
:mg: :gun:
pozdrowienia
|