To teraz już wiesz kto pozbierał fanty. Z takim długim dziobem... :)
A poważnie mówiąc to łuski i inne dobra z okopów były zbierane przez ludzi z okolicy. Za zbieranie łusek w czasie wojny płacono, więc wszystko co leżało na wierzchu zostało wyzbierane. Oczywiście, dotyczy to łusek z metali kolorowych. A jeżeli okop jest częściowo zasypany, to możesz sie spodziewać, że dno znajduje się metr niżej. Nie znam Rutusa, ale nie sądzę aby "wyniuchał" łuskę z tej głębokości.
Uchowały się miejsca oddalone od ludzkich siedzib. W ostatni weekend trafiłem na pierwszowojenne transzeje, niemieckie i rosyjskie. Trochę rzeczy tam było, ale najciekawsze znalazłem przed okopami: klamry, guziki, ikonę podróżną, skórzana pochwę bagnetu, całą masę amunicji w łódkach itp. I idąc za tym sladem trafiłem na mały, całkowicie zapomniany, wojskowy cmentarz. Sądząc po pogubionych podczas wleczenia trupów rzeczach, leżą tam zgodnie żołnierze jednej i drugiej strony.
Natomiast kilka kilometrów dalej znalazłem miejsce, którego w Polsce juz bym się nie spodziewał. Poniżej zamieszczam fotkę (fragment). To jest wieś, 90 lat po "ogniu huraganowym". W 1914, sądząc z mapy, była to spora wioska. Z prawej strony stoją obecnie 4 domy, a przez środek tego terenu biegnie okop. Przypadkiem poznana starsza pani powiedziała, że teren jest w takim stanie od kiedy pamięta. I od kiedy pamięta nikt nie próbował go uprawiać. Jest bezpański. Można sie domyślić dlaczego.
Pozdrawiam
Renald
PS. Qczer, czyje są te łuski, które znalazłeś?
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
|