Jacek napisał(a):
Oczywiście zasypywanie dołków to podstawa ale nie zgodzę się z Płajem o szalejącej zwierzynie przy nawet kilkunastu poszukiwaczach na jednej górce. Czym jest kilkunastu poszukiwaczy w porównaniu z setkami grzybiarzy idących jak piechota szpalerem w poprzek lasu nawołujących sie co minutę ? Albo kilkunastu pilarzy z ciężkim sprzętem zwózkowym, który to czyni w ściółce spustoszenia jakich największa banda poszukiwaczy nie jest w stanie uczynić ?
Nie spotkałem sie jeszcze z tyralierą grzybiarzy na przykładowo pasmie granicznym, owszem piszczałek tak, "lekko stapajacych". Nikt mi nie wmówi, że taka chmara zachowuje sie cicho wrzeszcząc klamra, bagnet albo daj piwo, zwłaszcza, że w większości są to ludzie nietutejsi i jednak boją sie o swoja dupe w kniejach. Zrywki odbywają sie w jednym rejonie i to tzw spustoszenie a i owszem, tak samo holowanie drewna, to nie jest jest partyzantka tylko wyselekcjonowany teren przez LP.
Jacek napisał(a):
W Bieszczadach niedaleko Cisnej napotkany leśniczy wskazał miejsca gdzie warto pokopać a i wspomniał, że cytuję: ... poszukiwacze to fajne chłopaki bo czyszczą las z niewypałów...wykopują i zostawiają więc wzywam wtedy wojsko i nie musza szukać tylko na gotowe przyjeżdżają...
Więc spotkałeś chyba leśniczego z zespołem "Downa", miałem ostatnio przyjemnośc rozmowy z innym i jakos taka głupota do głowy mu nie przychodziła w rozmowie z obcym człowiekiem