Artur Boratczuk: Vademecum Poszukiwacza Skarbów



Już pod koniec kwietnia ukaże się w Księgarni Odkrywcy w/w tytuł autorstwa szefa firmy TOPMAP, Artura Boratczuka (A.B.). Abyście wiedzieli, co Was oczekuje, przeprowadziliśmy wywiad z autorem na temat książki, skarbów i poszukiwań ogólnie. Za zgodą autora dołączamy do tego rownież próbkę tekstu.

PS.COM: Jest już tyle pozycji dotyczących poszukiwań skarbów, dlaczego Vademecum ma przyciagnąć czytelników? Czy jest w nim coś, co odróżnia tą książkę od tych wielu innych jakie mamy na rynku?

A.B.: Wcale nie ma tak dużo literatury na temat poszukiwań, zwłaszcza polskiego autorstwa. Wystarczy zajść do księgarni - prawie nic w tej sprawie. A dla porównania warto rzucić okiem na  dział dla wędkarzy - aż półki się uginają. A poszukiwacze nie mają takiego wyboru literatury, choć to hobby, jak sądzę, w ciągu kilku-kilkunast lat będzie w Polsce równie popularne jak łowienie ryb. Co do książek, które istnieją na rynku, mam jedno duże zastrzeżenie - opisują głównie przygody związane z poszukiwaniami autora albo są to listy miejsc, które warto odwiedzić, bo tam na pewno coś jest. Są też książki będące rodzajem turystycznych przewodników z ukierunkowaniem na poszukiwaczy. I w sumie bardzo dobrze, że takie ksiązki są. Brakowało jednak, i moja książka ma tą lukę zapełnić, podręcznego poradnika zawierającego zestaw najważniejszych ogólnych informacji o tym, jak w ogóle zabrać się za poszukiwania, w co się wyposażyć, są tam porady prawne i ogólne wskazówki, gdzie można się wybrać, ale nie w rodzaju kopiowania listy Grundmanna, ale tak żeby każdy zdał sprawę, iż zburzony folwark w okolicy może być ciekawy, albo lokalizacja starej leśniczówki może odpłacić się ciekawymi znaleziskami. Czyli ogólnie - chciałbym udowodnić, że nie tylko za skrzyniami ze skarbami pochowanymi przez SS warto się uganiać. Poszukiwanie skarbów w moim rozumienie to przedłużenie albo początek ogólnego zainteresowania historią, zwłaszcza najbliższej okolicy i pragnienie zbierania wszelkich materialnych śladów tej przeszłości. No i przede wszystkim to hobby, rodzaj rzemiosła i żeby odnosić jakiekolwiek sukcesy, trzeba się trochę podkształcić. Książka przeznaczona  jest w zamierzeniu dla osób początkujących albo z niewielkim stażem, choć i starzy wyjadacze mogą się chyba z niej czegoś nauczyć. No i chciałbym też obalić mit, że w Polsce warto szukać tylko na Śląsku. W każdym zakątku kraju są wspaniałe miejsca. Śląsk jest przereklamowany.

PS.COM: Dlaczego ukazuje się w Księgarni Odkrywcy, a nie w innym wydawnictwie?

A.B.: Akurat tak się złożyło. Poznałem przesympatyczną szefową Księgarni Odkrywcy, zaproponowała mi wydanie tej ksiązki i potem samo poszło.

PS.COM: Dlaczego dwa tomy a nie jeden ?

A.B.: To ze względu na obszerność tematu. Pierwsza część będzie zawierała ogólne rady dotyczące sprzętu, techniki poszukiwań, prawa, konserwacji i czyszczenia, będzie wskazywała, jak przed wyruszeniem w teren przeprowadzić kwerendę w archiwach, literaturze, na mapach i wśród świadków. bo, jak podkreślam w tej ksiązce: ,,Skarbów nie szuka się w ziemi, stamtąd tylko się je wydobywa. Tak naprawdę tropi się je w książkach, dokumentach i na mapach''. Druga część to już wyprawa w teren. Poszczególne rozdziały będą traktować o tym, jak podejść do poszukiwań militariów, do penetrowania zagininych miejsc i miejscowości, do pól bitewnych, skarbów poniemieckich, zarówno depozytów państowych jak tez skrytek ludności cywilnej. Ale będą też rozdziały o tym, jak np. szukać meteorytów, bo mało kto ma o tym pojęcie, a np. cena grama meteorytu przekracza neraz cenę złota. Poza tym o poszukiwaniu minerałów, skamienielin, no i wykład o tym, jak rozpoznawać stanowiska archeologiczne, ale nie po to, żeby je patroszyć, tylko wręcz przeciwnie, aby przez brak rozpoznania nie uszkodzić ich, tylko zidentyfikować i powiadomić odpowiednie służby. Chciałbym, aby takie podejście otworzyło nieco oczy tym poszukiwaczom, którzy uważają, że jedynie bieganina po okopach warta jest grzechu i w ogle nie dostrzegają tego ogromnego bogactwa, które jest do odkrycia. Choć po okopach sam uwielbiam biegać.

PS.COM: Kiedy książka pojawi się w sprzedaży? Czy oba tomy ukażą się równocześnie?

A.B.: Najpierw wyjdzie pierwszy tom, pod koniec kwietnia. Drugi ukaże się po wakacjach.

PS.COM: Czy będzie do kupienia w każdej księgarni, czy tylko w Księgarni Odkrywcy ?

A.B.: Będzie też sprzedawana w księgarniach. Ale najwygodniejsza forma zakupu dla poszukiwaczy to chyba jednak Księgarnia Odkrywcy.

PS.COM: Skąd pomysł na napisanie książki o tej tematyce? Czy istnieją jakieś osobiste sentymenty, które kazały Ci sięgnąć po pióro?

A.B.: Pomysł wziął się najpierw z potrzeby usystematyzowania własnych doświadczeń i tego, czego dowiedziałem się z książek i od innych poszukiwaczy. A pióro to moje główne narzędzie zarobkowania: pracowałem wiele lat jako dziennikarz prasy regionalnej w zachodniej Polsce, pisywałem scenariusze reportaży telewizyjnych dla kilku stacji, teraz pracuję nad scenariuszem filmu fabularnego o przechodzeniu tzw. Ziem Odzyskanych z rąk niemieckich do polskich, parę moich opowiadań zdobywało nagrody w konkursach literackich, w kolejce czeka na wydanie moja debiutancka powieść. A oprócz tego oczywiście poszukiwałem sobie i wciąż poszukuję. Lubiłem zawsze zapisywać różne rzeczy na fiszkach i zebrał się z tego materiał na książkę o poszukiwaniach, która, jak przeczuwałem, przydałaby się wielu ludziom i pomogła im ustrzec się przed wieloma błędami i ślepymi ścieżkami oraz poszerzyć horyzonty.

> PS.COM: Jesteś poszukiwaczem podobnie jak potencjalni czytelnicy Vademecum - kiedy zrodziła się w Tobie ta pasja?

A.B.: Ja to już chyba w piaskownicy zacząłem kopać za skarbami...  Chyba dlatego, że mieszkam w Chwarszczanach, miejscu, gdzie znajduje się jedyna w Polsce kaplica zakonu templariuszy, pozostałość dawnego ich zamku. A takie miejsce silnie oddziaływuje, szczególnie po lekturze ,,Pana Samochodzika i templariuszy''. Poza tym tuż za moim domem rozciąga się pole bitwy pod Zorndorf (Sarbinowo), jednej z najkrwawszych batalii XVIII wieku, gdzie armia rosyjska i pruska straciły w sumie 36 tys. żołnierzy.

PS.COM: O czym marzy taki poszukiwacz jak Ty?

A.B.: Aby wykrywacz nigdy nie przestał piszczeć

PS.COM: Bardzo słusznie piszesz już w pierwszych słowach Vademecum "W poszukiwaniu skarbów więcej jest poszukiwania niż skarbów. To wielka życiowa przygoda”. Czy możesz przedstawić czytelnikom PoszukiwańSkarbów.com swoją najwiekszą przygodę przeżytą przy poszukiwaniach, lub  opowiedzieć o najciekawszym znalezisku?

A.B.: Nie należę do tych poszukiwaczy, którzy z chorobliwą zaciekłością uganiają się za Bursztynowymi Komnatami czy innymi takimi sprawami. Satysfakcję sprawia mi każdy stary guzik, monetka, kulka muszkietowa. Choć skarb templariuszy wciąż śni mi się po nocach i  mam przeczucie, że przynajmniej cząstka jego ukryta jest pod moimi nogami, obok mojego domu i kiedyś po to sięgnę. A jeśli chodzi o znaleziska, to nic wielkiego w sumie nie znalazłem. Najbardziej cenię sobie ikony podróżne, których sporą kolekcję (przekazaną do muzeum) udało mi się zgromadzić dzięki penetrowaniu pobojowiska pod Zorndorf.

PS.COM: W jaki sposób zbierałeś materiały do książki?

A.B.: Tak jak zbiera się do każdej tego rodzaju: własne doświadczenie + ciągnięcie za język innych poszukiwaczy + szperanie w ksiązkach i w internecie.

PS.COM: Jakich rad mogłbyś udzielić początkującym poszukiwaczom?

A.B.: Ba, odpowiedź na to pytanie zabrałaby za dużo czasu. Dlatego napisałem Vademecum, odsyłam do niego:))) Ale najważniejsza rada, wzięta ze wstępu do mojej książki to: ,,Poszukiwaczu, nie zrażaj się nigdy, uwierz w siebie i w to, że szczęście jest po Twojej stronie. Wtedy Twoja saperka prędzej czy później zazgrzyta o przedmiot, o którym marzysz''.

PS.COM: Czym dla ciebie jest "skarb"?

A.B.: Skarb to wszystko to, co chcemy osiągnąć, zdobyć, znaleźć i co przychodzi z trudem.

PS.COM: I co  zrobisz, jak znajdziesz skarb na miarę bursztynowej komnaty? Czy wtedy spełnisz się jako poszukiwacz?

A.B.: Nawet Bursztynowa Komnata nie mogłaby wywołać uczucia przesytu, w każdym razie nie u mnie i nie na długo. Moje pojmowanie poszukiwania nie zakłada zresztą jakiegoś celu, do którego dążę. Po prostu lubię szukać i treścią tego jest szukanie, a nie to, co znajduję.

PS.COM: Jaką (życiową ?) zasadą powinien w/g Ciebie kierować się prawdziwy poszukiwacz skarbów?

A.B.: Taką: ,,Nie ruszaj nigdy na wyprawę bez kilku piwek w plecaku. Zawsze trzeba być przygotowanym na oblewanie skarbu''

PS.COM: Bardzo szczegółowo zajmujesz się tematyką wykrywaczy oraz ich właściwościami, ostrzegając przed "warsztatami elektronicznymi klecącymi chałupniczo wykrywacze metalu” Co sądzisz ogólnie o polskich detektorach?

A.B.: Nie chciałbym być tutaj źle zrozumiany. Nie wrzucam wszystkich polskich producentów do jednego worka z etykietą: ,,chała''!!!! Jest kilku producentów, którzy robią świetne maszyny, przewyższające nieraz egzemplarze renomowanych światowych firm, poza tym tańsze!!! Sam posługuję się tylko polskim sprzętem. Ale zdarzają się też firmy-efemerydy które wciskają ludziom buble, a potem znikają. Przed takimi ostrzegam. Myśle jednak, że rynek wykrywaczy się stabilizuje i przetrwa na nim kilku producentów, którzy dbają o swoje wyroby i szanują klientów. Inni znikną ze sceny dziejów w sposób naturalny i niezauważalny i nikt po nich łez ronić nie będzie.

PS.COM: Czyli rodzaj naturalnej selekcji jak u Darwina. Jak oceniasz szanse poszukiwaczy na uzyskanie w następnych latach takich prawnych możliwości jak na przykład eksploratorzy w Anglii? Czy istnieją w ogole szanse "dogadania się" z archeologami i konserwatorami zabytków, którzy, jak wszyscy wiemy, niezbyt przychylnym okiem patrzą na poszukiwaczy? Czy sądzisz, że Twoja książka może w aktualnej relacji coś zmienić?

A.B.: Szczerze mówiąc uważam, że to służby publiczne powinny nawiązać kontakt  z poszukiwaczami dla własnego dobra, dokładnie jak w Anglii. Żadne zakazy i nakazy nie powstrzymają poszukiwaczy. Ale skoro nasze Państwo i jego przedstawiciele nie są w stanie tego pojąc i potrafią formułowac jedynie jakieś mgliste ,,zalecenia'', to ich problem. My musimy jedynie czuć się w porządku w stosunku do samych siebie. Przestrzegam przed takimi ekscesami jak rozkopywanie grobów żołnierzy, rozbebeszanie kurhanów, rozłupywanie ścian w i tak już zrujnowanych dworkach itp. Ale ogólnie nie widzę nic złego w tym, że jakiś chłopak łazi po polach w swojej okolicy i zbiera na nich róznego rodzaju przedmioty w rodzaju monetek, wystrzelonych pocisków, różnych blaszek, potem targa to do domu, poleruje i ustawia na półkach,a  następnie grzebie w książkach, żeby się dowiedziec, co w  ogóle znalazł. Komu to przeszkadza?! A co, lepiej, żeby siedział pod sklepem i chlał piwo?
Znam wielu archeologów i pracowników muzeów, nieraz muzeom sprzedawałem swoje znaleziska. W prywatnych rozmowach przyznają, że w inny sposób nie byliby nigdy w stanie ich pozyskać. Fakt, brakuje odgórnego unormowania tych spraw i środowisko poszukiwaczy powinno do tego dązyć i tak byłoby najlepiej. Ale skoro nie traktuje się nas póki co poważnie, to nie widzę powodu, żebyśmy z tego czuli się zakompleksieni, albo mielibyśmy zrywać ze swoją pasją. Po prostu róbmy swoje, z głową, wyczuciem i normalną ludzka przyzwoitością, a nie będzie źle. Wątpię, czy moja ksiązka wpłynie na stanowisko archeologów i innych urzędasów, ale mam nadzieje, że pomoże poszukiwaczom ucywilizować swoje hobby i poczuć, że to co robimy jest wartościowe i piękne, bez względu na opinie, jakie wygłaszają na nasz temat rózni mądrale.

PS.COM: życzę nam wszystkim, żeby tak się stało, dziekuję bardzo za rozmowe oraz życzę dalszych sukcesow na tle literackim oraz poszukiwań.

A.B.: Dziękuję również.


Rozmowę przeprowadzili Bacchus i Shannara

Do próbki "Vademecum"