Witam.Przedwczoraj byłem w towarzystwie psa,ale bez wykrywacza,przeprowadzić rekonesans interesującej mnie miejscówki.Są to dwa wyschnięte zakola nie dużej,wyprostowanej w XXw rzeki.Piękne miejsce,ugorek,z dala od ludzi,cisza i spokój,najbliższy dom ok 3km.Z pewnych względów,jest to dla mnie bardzo interesujące miejsce :usta .Problem w tym,że jest tam chyba legowisko dzików,a w pobliżu nie ma żadnego drzewa do ewakuacji.W ciągu kilkunastominutowego spaceru,wyskoczyło ich z krzaków,w sumie 11 sztuk,i nie były to jakieś zdechlaki.Jednego zabunkrowanego w trzcinie,zauważyłem dopiero z cztery metry przede mną.Jak tam pójdę drugi raz,to będę już hałasował z daleka.Jak myślicie...czy obecność psa,może bardziej rozjuszyć dziki? Może lepiej psa zostawić w domu,a zabrać kumpla? W dwóch zawsze raźniej się ucieka.
Załącznik:
foto.jpg