Dziki te z okolic nadmorskich są prawie oswojone z cywilizacją ludzi
wiec -lecą- do nas jak muchy do lepu. Mają już zakodowane to jak ludzie rzucają
im różnego typu smakołyki.
A tu mała podpowiedź co robimy jak już spotkamy się z dzikiem:

http://www.ekologia.pl/srodowisko/przyroda/dzik-bliskie-spotkanie,11439.html

...tak, wiem podobne problemy mają górale z miśkami.

http://www.youtube.com/watch?v=HmIB1aBsluo

pozdr.

Witam.Przedwczoraj byłem w towarzystwie psa,ale bez wykrywacza,przeprowadzić rekonesans interesującej mnie miejscówki.Są to dwa wyschnięte zakola nie dużej,wyprostowanej w XXw rzeki.Piękne miejsce,ugorek,z dala od ludzi,cisza i spokój,najbliższy dom ok 3km.Z pewnych względów,jest to dla mnie bardzo interesujące miejsce :usta .Problem w tym,że jest tam chyba legowisko dzików,a w pobliżu nie ma żadnego drzewa do ewakuacji.W ciągu kilkunastominutowego spaceru,wyskoczyło ich z krzaków,w sumie 11 sztuk,i nie były to jakieś zdechlaki.Jednego zabunkrowanego w trzcinie,zauważyłem dopiero z cztery metry przede mną.Jak tam pójdę drugi raz,to będę już hałasował z daleka.Jak myślicie...czy obecność psa,może bardziej rozjuszyć dziki? Może lepiej psa zostawić w domu,a zabrać kumpla? W dwóch zawsze raźniej się ucieka.

.....a zaatakowal cie ktorys ??? nie ma potrzeby, dzik na widok czlowieka ewakuuje sie w trybie expresowym, ryzyko ataku wystepuje tylko w dwoch sytuacjach ...własciwie trzech ...gdy dzik jest ranny i/lub nie ma mozliwosci odwrotu/ucieczki ( badz jest tak ranny ze nie moze uciekac ale taka ewentualność to w zasadzie tylko moze wystapic na polowaniu), oraz locha z młodymi, ale tez tylko w sytuacji gdy ktorys pasiak woła ją na ratunek, jesli, mlode sa biezpieczne to locha rowniez sie ewakuuje bez zbędnych ceregieli.

Teraz już lochy mają młode, jeśli nie będziesz łaził po trzcinowiskach to nie masz sie czego obawiać.

Psa nie bierz - istnieje duże ryzyko, że może zostać poszarpany przez dziki jeśli je zaatakuje.

P.S. Swoja drogą, to mocno humorystyczny jest ten wątek, a już na pewno jego tytuł :D

-jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy dla której należy obawiać się tych zwierzaków: Dotyczy to wszystkich terenów zalanych podczas powodzi w 1997r, była prowadzona akcja przez leśników do ponownego osadzenia przegonionej zwierzyny przez wodę w lasach południowej polski, i tak do lasów trafiła dość duża liczba zajęcy,lisów, dzików z hodowli. Po tylu latach te dziki dożywają swoich dni ale nadal są i mogą nie czuć respektu przed człowiekiem! Rozmawiałem z myśliwym w tej sprawie, cyt jego słowa "są przypadki że właśnie te zwierzęta z hodowli nie boją się ludzi, fakt że są eliminowane przez myśliwych bo po tylu latach przekazały już swój materiał genetyczny"

pozdr.

lisów owszem, gdzie się nie ruszę to same lisy spieprzają :)!! poważnie.