Kopać zacząłem w tym roku jak tylko śnieg stopniał więc jeszcze dużo się muszę nauczyć. Moje pytanie jest jak w temacie - jak przeszukujecie miejscówki ?

W moim przypadku jeśli chodzi o np poletka to sprawa jest prosta - robię sobie mape interesującego mnie obszaru i wchodzę po kolei na każde pole szukając od miedzy do miedzy centymetr po centymetrze. Po powrocie do domu zapisuje w notatniku co znalazłem na danym polu i ile czasu szukałem oraz jakim sprzętem. Dodatkowo znając powierzchnie pola i mając zapisaną ilość znalezionych monet przeliczam sobie ile statystycznie wchodzi monet na hektar - minimum miałem 13 max 80 monetek z hektara (przy regularnym szukaniu). Licze wszystkie które znalazłem z PRL i współczesnymi włącznie - moneta to moneta. Na mapce "odfajkowuje" przeszukane pola i jade następne. Każde pole ma swój numer co ułatwia trzymanie porządku w zapiskach. Statystycznie przeszukanie jednego hektara zajmuje około 30 godzin...

Inaczej mają się miejscówki w lesie, jeszcze nie opracowałem jakiejś sensownej metody przeszukiwania :/ Będe wdzięczny za jakieś informacje jak szukać by przeszukiwać najskuteczniej. Mile widziane też podpowiedzi co można zrobić lepiej/inaczej przy przeszukiwaniu pól. Każda podpowiedź jest dla mnie cenna.

Za chodzenie po polach?kolejny "straszak" sie znalazł :n

Skuti - ciekawy sposób! Jakby każdy z nas tak skrupulatnie do tego podchodził nasze zbiory były by kilka razy większe :h gratuluje pomysłu i życzę wytrwałości :1

Skuti pewnie jest (albo będzie) księgowym z takim praktycznym podejściem. Ale oczywiście chwali się takie dokumentowanie. Ja przez jakiś rok, może dwa, po każdych wykopkach wpisywałem w dokument googla w tabeli: miejscówka, lista monet - nominał, rocznik, stan. Miałem z tego excela zrobić ale jakoś temat mi umarł...

A co do techniki przeszukiwania - mi daleko zawodowo do księgowego ;) i moja metoda szukania to oczywiście "random search" ;) Długo nie wytrzymuję w linii miedzy albo brony, szukam chaotycznie. Minus jest oczywisty - nigdy nie wiem czy sprawdziłem na przyslowiowe 100% miejsce. Plus jest jednak ten sam - zawsze mogę wrócić z nadzieją, że źle przełaziłem i coś wyjdzie ;)

A ja nie lubie chodzić dwa razy w tym samym miejscu :/ to strata czasu jak dla mnie. Pól jest taka ilość że najlepiej po prostu przeszukiwać konkretnie całe pole, wybierać większość zalegających fantów i kolejne pole. Myślę że tym sposobem ma się największą skuteczność. W przyszłości wrócić zawsze można na przykład z lepszym sprzętem, wcześniej oczywiście warto będzie przejrzeć porobione notatki ;)

Zdradze wam jeszcze tajemnice - przeszukuje konkretne pola które w przyszłości "znikną". Ma powstać obwodnica i to na tereny pod nią kłade nacisk. Jak wybudują droge to wszystko przepadnie :( Jest to dodatkowy argument w negocjacjach z rolnikami o pozwolenie na przeszukanie ;) Ostatnio też myślałem nad nazbieraniem garści zardzewiałych gwoździ w celu pokazywania tym bardziej opornym co może leżeć na ich polu :D

Poszukiwanie w lesie należy dostosować do warunków jakie panują w tym lesie.Inaczej chodzimy po starym lesie,inaczej po gęstym młodniku,a inaczej jak leży pełno gałęzi po ścince.Ja kiedyś znalazłem dwie monetki trzy krajcarówki blisko siebie,a obok była kupka z gałęzi.Na wszelki wypadek odrzuciłem tę kupkę na bok bo było prawdopodobne,że tam może być kolejna monetka.Niestety nie było jej tam.

Najpierw sprawdzam Google Earth, stare mapy (jeśli takie mam) i czytam o historii danego miejsca i na podstawie tego typuję sobie miejsca do przeszukania. Jak już jestem na polu to zazwyczaj idę prosto i czekam czy coś wpadnie - jeśli tak, to wtedy całe pole skanuję krok za krokiem (w poprzek). Minusem jednak jest to, że jeśli będę miał pecha i za pierwszym razem przejdę choćby o metr obok fantów to mogę uznać pole za puste i pójść na inne. Niczego nie zapisuję, statstyk nie prowadzę. Pamiętam gdzie byłem a gdzie nie, a nawet jeśli zapomnę - to przez rok pewnie coś i tak wyjdzie ;)

No i jeszcze jedna sprawa - monetki/guziki/biżuteria lecą do woreczka śniadaniowego w plecaku, jakieś gorsze fanty (ciekawe łuski, pociski albo inne blaszki) - do kieszeni. W razie czego pokazuję fanty z kieszeni a o zawartości torebki w plecaku - cisza ;)

kolega chowa do słoika po musztardzie :666

Konkretne pola robię od miedzy do miedzy starając się nie omijać ani nie zahaczać o wcześniej przerobiony pas.

W lesie staram się robić podobnie, jednak punktem odniesienia zamiast miedzy są drogi i ścieżki leśne. Oczywiście w lesie ciężko stosować tą zasadę i się nie pogubić, ale warto

Jeśli jestem w nowym lesie to po prostu chodzę gdzie mnie wykrywacz poniesie i jak trafię na coś ciekawego, staram się stosować powyższą zasadę

A ja chodze, chodze i chodze :8) Bez nikaka planow...szacunek dla gleby i przyrody, ale ide i na wyczucie i nie narzekam... :1 Ale kazdy ma swoja wizje i niech tak zostanie.Amen