Pomijając depozyty,gdyby zależało mi na poszukiwaniu tylko grubych monet,pomyślałbym np.o miejscach bitew,lub potyczek,szczególnie tych które miały miejsce pod sam koniec wojny.Żołnierze plądrowali,im bliżej końca wojny,tym więcej.Wcześniej mając świadomość,że w każdej chwili mogą zginąć,nie obciążali się zbędnym balastem.Czytałem,np.że wycofujące się po klęsce z Rosji wojska napoleońskie,zostawiały po sobie tysiące trupów,którym sami żołnierze,oraz miejscowi chłopi rozpruwali brzuchy w poszukiwaniu złota.Jak dobrze poszperasz na tym forum,to znajdziesz kilka zdjęć takich naleśników-w celu łatwiejszego połknięcia-zwiniętych w rulon dukatów. Można też pomyśleć o przeszukiwaniu już wyschniętych jezior,stawów.Niektóre z nich skrywają mroczne tajemnice.Jest u mnie jeziorko,w którym wg.kroniki w okresie międzywojennym,przechodząc przez lód,utopił się cały orszak weselny.Kiedyś ludzie chodzili dużo więcej na piechotę,często skracając sobie drogę przez zamarznięte zbiorniki wodne.W zeszłym roku zabrałem kumpla na taka polankę,która była kiedyś małym leśnym jeziorkiem.Nic ciekawego nie znalazłem oprócz kilku fenisi,i kieszonkowego zegarka,za to on wytargał pruskiego talara.Myślałem,że typa zdzielę saperką przez łeb :lol: Tyle z opowieści sajensfikszin,a teraz prawdziwe przykłady rolnicze z mojej wioski.Dukat holenderski znaleziony na zaoranej polnej dróżce,oraz 20 markówka pruska w czasie bronowania ok.100 m od zabudowania.Pozdrawiam.
|