Glassmine napisał(a):
Boratynka jest dla mnie synonimem tego co widzę - wszechobecnego badziewia, miliona pierdół wstawionych do identyfikacji z nadzieją, że są czymś, a nie złomem. To coś jak zbieranie łusek na bicia, łusek których wartość mierzy się aktualną ceną mosiądzu na punkcie skupu. W dobie dostępności wykrywaczy w Biedronkach, cieszy fakt sprzątania pól ze złomu, oczyszczania środowiska, ale martwi fakt bylejakości powstających kolekcji. Od wieków kolekcje kojarzyły się z czymś wartościowym, unikalnym, lokatą kapitału, dzięki takim prywatnym kolekcjom powstały obecne państwowe zbiory muzealne. Powstające teraz nowe kolekcje pt: "moje śmieci z pola" kiedyś w większości trafią na śmietnik.
No cóż...Równie dobrze synonimem"wszechobecnego badziewia"może być każdy element uzbrojenia w stanie złomowym.Militarysta nigdy nie zrozumie monetkowca. :nicnie Ten pierwszy zachwyci się zardzewiałym kilofem A-W,a ten drugi podniesie boratynkę.Niby dlaczego zbiór wyposażenia żołnierza Wehrmachtu ma być czymś lepszym od zbioru monet zdawkowych Jana Kazimierza,Augusta III,SAP,Księstwa Warszawskiego itp?
Zaręczam koledze,że niektórych kolekcji boratynek będących w posiadaniu osób udzielających się w wątku o boratynkach nie ma żadne muzeum w Polsce.Są wartościowe,unikalne i są lokatą kapitału :) Gdyby kolega miał odrobinę wiedzy o tych monetach,to by wiedział,że w obiegu prywatnym ceny tych monet sięgają kilku tysięcy za sztukę;na znanym serwisie aukcyjnym najwyższa jak do tej pory cena,to ponad 1300 zł.Tak więc jak w każdej dziedzinie trochę wiedzy nie zaszkodzi zanim się coś napisze :) Zdjęcia ladnych boratynek wyślę na priva aby wątku nie zaśmiecać