To, co bardzo skrótowo opisałem, to prawdę mówiąc nie jest propozycja legalizacji poszukiwań. Legalizacja poszukiwań to by była przy okazji.
To jest propozycja decentralizacji WKZ, KOBiDZ itp. instytucji, które w dużych miastach pożerają etaty. WKZ nie radzą sobie z ochroną zabytków w terenie, nie radzą sobie z aktualizacją planów zagospodarowania przestrzennego – są zasypane takimi planami, nie mają czasu na kontrolę badań archeologicznych w terenie, to co mówić o monitorowaniu stanowisk archeologicznych – stanowiska są rabowane bo nikt się nimi nie interesuje – miejscowi nie wiedzą, wójtowi mało zależy na paru skorupach, policja się śmieje, że to żadne przestępstwo a konserwator za biurkiem w odległości 80km. To jest niewydolny system.
Tymczasem Samoobrona na wsiach i różnych agro-instytucjach mnoży różne kierownicze etaty, od importu i parzenia kawy. Jak ktoś uważa, że dodatkowy etat w powiecie zrujnuje budżet takiego powiatu, to chyba znaczy, że się raczej obawia, że w końcu znajdzie się gospodarz tych wszystkich niszczonych stanowisk archeologicznych? I mu to nie w smak.
Stanowiska powiatowych konserwatorów zabytków dbających o dziedzictwo kulturowe na miejscu rozwiązałoby sporo problemów, przejęliby niektóre z kompetencji WKZtów. Skutecznie mogliby monitorować zagrożenia i im przeciwdziałać.
Jeśli chodzi o poszukiwaczy to rozwiązanie takie budowałoby partnerskie relacje z miejscowymi poszukiwaczami, ci zaś czuliby, że stanowiska archeologiczne są ich współwłasnością, widzieliby, że chronione są dla nich.
Nie uzależnia to chodzenia z wykrywaczem od stowarzyszania się, czy opłat rejestracyjnych – zachęca do tego, zwłaszcza, gdy ktoś traktuje to hobby bardzo poważnie i chce prowadzić eksploracje na terenie całego kraju.
Konserwatorzy i archeolodzy muszą posiadać kontrolę nad takim gościem, co jeździ na „rekonesansy” od stanowiska do stanowiska, dla przykładu dajmy takiej kultury lateńskiej.
Zaproponowane rozwiązanie pozwala z jednej strony na dużą swobodę poszukiwawczą a z drugiej strony – także z pomocą lokalnych poszukiwaczy na namierzenie gości rabujących stanowiska archeologiczne. Z prostej przyczyny, te stanowiska archeologiczne mają lokalnych Gospodarzy – konserwatora powiatowego oraz wszystkich tych, dla których są one ważne i którzy są z nich dumni.
Jest to taka propozycja „nadzorowanej samokontroli” - ale to chyba dobrze. To naprawdę propozycja kompromisu.
Władze samorządowe posiadają już prawo powoływania takich konserwatorów, nie jest to niestety popularne. Tak czy siak WKZ potrzeba zreformować. I to chyba najbardziej realna szansa na legalizację poszukiwań. Przekazanie kompetencji do wydawania takich decyzji w teren. Tylko w tym terenie musi ktoś taki być.
|