Dlaczego '' lokalsów '' Argo ?
Nawet na naszym forum są ludzie , których WKZ-ety by chętnie przygarnęły po przeczytaniu ich '' światłych myśli '' .

'' Psieje świat i psieją ludzie '' - J. Kaczmarski.

Amen.

Lokalsi pozyczyli łopate i zapewne obcinali zza firanki co sie to wyrabia ...gdyby nie zyczliwi, pies z kulawą nogą nie dowiedziałby sie o jakims smiesznym i w zasadzie guzik wartym depozycie

Źródło: http://deser.gazeta.pl/deser/7,111858,2 ... &a=48&c=46

Bez przesady ,nie lokalsi a tym bardziej kobieta jest tu winna.
Przychodzą,kopią pod nosem a może zakopują.Kobiecina mogła spanikować.
Nie ona jest tu podmiotem- problemem.

Argo , Renald
- w tym wypadku - tak. Chciałem tylko zwrócić uwagę na problem tzw. '' gumowego ucha ''.
Kto był w armii za PRL-u wie o czym piszę ... :)

...czyli powinno być ogólne przyzwolenie by niemcy mogli se przyjeżdżać pokopać szukając niby rodzinnych pamiątek i należy bezkrytycznie przyjmować i uważać za prawdziwe wszystkie opowieści tych niby spadkobierców depozytów, przy czym nie ma znaczenia, że niemcy rabowali, mordowali, że zawartość depozytu może pochodzić z przestępstwa wojennego, lub z lat powojennych i nie jest ważne jakie dokumenty są w depozycie, ile jest zegarków, 2, 4, 8, 20, czy 100, ile obrączek, ile srebra i złota, bo jak mówi niemiec, są to pamiątki rodzinne?

A mnie się nie podoba ta cała sprawa, tak samo sprawa ze złotym pociągiem. W tym przypadku doniesienie przez babcie na policję że ktoś z łopatą szuka skarbu spotkało się z pozytywną opinią prowadzoną przez telewizję. W tv znowu powtarzają że kopanienw ziemi bez zezwolenia to przestępstwo. Ludzi coraz wiecej ogląda i niedługo nim pojawisz się ze szpadlem na palu to już ktoś będzie dzwonił na policje że łamiesz prawo. To wszystko działa na naszą niekorzyść tak samo jak tenncały złoty pociąg...

Kilka lat temu wracając z Francji chcieliśmy odwiedzić siostrzenicę żony studentkę uniwersytetu w Augsburgu.
Wynajmowała pokój w takiej willowej dzielnicy Augsburga.No,niestety zgubiłem się i zatrzymałem w takiej spokojnej uliczce osiedlowej,nie było znaku zakazu postoju.Po około 10 minutach miałem na karku radiowóz.
Okazało się,że Niemka zadzwoniła na policje,że pod jej domem zatrzymał się obcy samochód.To tyle co do gumowego ucha.
Polka zadzwoniła na policję-słusznie,
wszelkie służby się tym zainteresowały,sprawdziły depozyt- bardzo dobrze,
a teraz przestać się wygłupiać,zaprosić spadkobierców i im depozyt oddac

Niestety wygląda na to że jeszcze z 3 takie "skarby", kilka programów w TV i ludzie na sam widok szpadla będą dzwonić pod 112.

Nawet jeśli tylko udajesz prawnika powinieneś wiedzieć, że przestępstwo musi zostać udowodnione. A w tym wypadku ilość jednakowych egzemplarzy o niczym takim nie świadczy, skoro są tam także przedmioty ewidentnie niemieckie. Równie dobrze można założyć, że właściciel skupował te rzeczy pod koniec wojny (pewnie za bezcen) jako lokatę kapitału.
A co do kopania: historia ta, co w swoim zacietrzewieniu pominąłeś zupełnie, jest dla nas fatalnym sygnałem. Nieważne kto tam kopał, bo Pani złapała za słuchawkę nie mając pojęcia, że to Niemcy. Doniosła po prostu na kopiących.

PS. I jeszcze jedno: zrób coś ze swoją ortografią http://sjp.pwn.pl/zasady/small-66-small ... 29384.html

Abstrahując zupełnie od sensowności polskiego prawa, spójrzmy na to też z innej strony.
Kto z was, wiedząc gdzie zakopane są w Niemczech kosztowności jego dziadka postąpiłby jak ci Niemcy? No właśnie. To pomyśl chwilę, dlaczego Ty nie, a oni tak?
W Polsce wciąż pokutuje stereotyp utrwalony przez dziesięciolecia komuny, że przed Niemcem to warto choćby bez wazeliny się płaszczyć, bo płaci więcej i twardą walutą. Choć czasy się zmieniły, to w kurortach, miejscach zabytkowych, jak Wawel, Wieliczka itp. stereotypy się nie zmieniły. Przewodnicy, sprzedawcy, obsługa wręcz nachalnie daje im do zrozumienia, że będą lepiej traktowani niż Polacy, a Polakom, że gorzej. Nasi sąsiedzi z zachodu po prostu przyzwyczajeni są do tego, że mogą więcej i przyjeżdżają jak panowie do swoich zagranicznych włości.
W tym przypadku arogancja ich zgubiła, a może naiwność. Zgadzam się, że każdy z Polak powinien mieć prawo odzyskać to, co dla niego zakopał jego dziadek w Polsce, tu prawo jest chore. Jednak jak czytam opinie z różnych punktów widzenia, w tym przypadku sprawa nie jest taka oczywista.
Są dwie kwestie całkowicie odrębne: po pierwsze - co w tym wypadku byłoby sprawiedliwe - oddać, czy nie. Tej sprawy nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć. Nigdy nie dowiemy się, skąd dziadek miał kosztowności. Druga rzecz - co byłoby zgodne z prawem - przy konstrukcji naszego prawa też może to być trudne. Prawo spadkowe może kolidować z prawem własności państwa do przedmiotów znajdujących się pod ziemią itp.
Jednak jedno nie ulega wątpliwości: nic dobrego to środowisku poszukiwaczy nie niesie.

Obiecałeś: "Ale racja, poniosło mnie troszkę... Już kończę."
viewtopic.php?f=9&t=177659
Nie zauważyłeś, że w powyższym wątku dyskutowałeś sam ze sobą i Argo grzecznie dał Ci do zrozumienia, że to nie jest właściwe Forum do uzewnętrzniania kompleksów? Musiałeś skopiować swoje lamenty o Wawelu, Wieliczce i twardej walucie (?!) tutaj? Z którego roku do nas przybyłeś?
Pytanie ma charakter retoryczny. Nie odpowiadaj.

Nie interesują mnie Wasze kompleksy.
Może nie unośmy się i nie odnośmy osobiście, co?
Po prostu przeczytaj uważnie, co pisałem i zastanów się, czy nie jest to bezpodstawne. Jeśli masz jakieś merytoryczne zastrzeżenia, jak przystało na moderatora, to chętnie przeczytam, ale po co ten emocjonalny bełkot?
Miałem zamiar wnieść coś do sprawy swoim wpisem i myślę, że wielu to do ceni.
Nie mam ochoty się kłócić.

P.S. Sam jednak będę decydował, czy mam ochotę odpowiedzieć, czy nie.

Pozdrawiam.

...nie jestem prawnikiem i nie udaję prawnika, po prostu mam swoje zdanie na ten temat.

…no właśnie, a kto ma to wszystko weryfikować, czy np. wykopana skrzynia z jakimiś dokumentami to archiwum dziadka fabrykanta, czy archiwum wojskowe, lub urzędowe, chyba, że uważasz, że archiwum wehrmachtu też może być pamiątką po "dziadku z wehrmachtu".


...jasne, kilkadziesiąt zegarków to pamiątka po dziadku zegarmistrzu, kilkadziesiąt obrączek to pamiątka po dziadku jubilerze, a kilogram złotych zębów to po dziadku dentyście itd., i powtórnie pytam, kto ma weryfikować, czy są to ewidentnie niemieckie przedmioty, pamiątki rodzinne.


...miej pretensje do kopiących depozyty niemców, nas prawo ściga za kopanie guzików, a im pozwoliłbyś kopać wątpliwej własności pamiątki rodzinne.

Nie mówimy tutaj o żadnym archiwum, nie mówimy o złotych zębach, nie mówimy o fabrykantach i masowych ilościach ukrytych przedmiotów. Tego tam nie było.
Ale niemieckojęzyczna inskrypcja na papierośnicy widocznej na zdjęciu zamieszczonym w bieżącym wątku pozwala przypuszczać, że przynajmniej ta rzecz ma niemieckie pochodzenie. Tak wygląda dowód.
Posługujesz się wyjątkowo koślawą demagogią aby tylko uciec od faktów i ślizgać się po pomówieniach i domysłach.
Nie wiem w jaki sposób dziadek niemieckich kopaczy wszedł w posiadanie tych przedmiotów. I Ty nie wiesz tego również, więc powściągnij emocje.
Czyli nieprzyjemna atmosfera wokół poszukiwaczy to wina tych dwóch Niemców? Ręce opadają...