Aśka72 napisał(a):
Większość zatrzymanych poszukiwaczy, pogrąża się niestety własnoręcznie podczas pierwszego przesłuchania przez policję. ;)
O obrońcy myślą dopiero podczas procesu. Odkręcić to co się wcześniej powiedziało jest niestety dużo trudniej. ;)
Aśka poinformowała, że udało się załatwić na gruncie prawa, aby jedno elementarne prawo weszło do Polski (a podobno wśród demokratycznych państw UE jesteśmy chyba od 2005 ?). Pewnie że dobrze dla tych którzy zostaną zakuci w kajdany i rzuceni do lochów, ale uwaga !!!!! Temat pozwoleń jest dla większości środowiska trudny z różnych względów i realizują hobby bez zgód WKZ pomimo panującego kaczyzmu lub wrzucili kij w kąt (większość). Problem zasadniczy - nie walczymy jako ogromne środowisko o swoje prawa - o prawa ludzi do wolności, do realizacji swobód obywatelskich. Nigdy nie sądziłem, że będę zmuszony do tak górnolotnych zwrotów ale czas po temu zasadny, niestety.
Uważam, i podnosiłem to na różnych forach, gremiach, w tym w rozmowie z Jackiem Wielgusem i paroma autorami poczytnych publikacji, że nie jest wyjściem z sytuacji godzić się na taki uwiąd prawny i chwyt poszukiwaczy za gardło a de facto znacznie też niżej, lecz twarde realizowanie zasad demokracji - tzn. walka przed parlamentem, aby politycy różnych opcji "obczaili", że nie mają do czynienia z sforą kilkuset pazernych, obliczonych na złodziejstwo chuliganów, faktycznie uznawanych przez prawo za przestępców/bandytów, lecz bardzo bardzo liczną interdyscyplinarną armię uczciwych hobbystów, ludzi normalnych / nie bandytów, którzy domagają się jedynie swoich praw obywatelskich oraz zmian prawa własności (obecnie stalinowskie reguły stanowią w tym względzie prawo 4 RP).
Zobaczcie jak walczą ludzie w Hong-Kongu z mackami komuny? Ja uważam, że oni docenili moment w którym się znaleźli, a nasze środowisko wciąż wzdycha, przeklina i liczy po staropolsku, że jakoś to będzie. Otóż nie będzie, samo nie będzie i Jacek (mimo wielkiego szacunku) też obecną drogą już zasadniczych zmian nie uzyska!
Niestety w realu, nasze środowisko leży i kwiczy, pomstuje, przeklina itd., i poza jedną akcją pod sejmem (nie przygotowaną, więc i na skalę mikro), nie realizuje żadnych prób pokazania się choćby kilka razy całemu społeczeństwu Polski (co ważne dziennikarzom, politykom, ministerstwu k.), że w ogóle jesteśmy i jesteśmy razem, że dla nas to nie artefakty, ale to przygoda, sposób odreagowania stresu w życiu i w pracy, to sposób spędzania czasu np. z rodziną, zdobywania nowych przyjaźni, poznawania historii realnej i łączenia jej z wieloma pracami źródłowymi. Powiedzcie mi dlaczego my w Polsce, nie możemy choćby naśladować Duńczyków? Czy nasze środowisko - przepraszam za stwierdzenie: to śmierdzące lenie, godzące się wrogo, ale godzące się jednak ze stanem który jest, mielące ozorem (znowu przepraszam), ale tylko w zamkniętym środowisku? Czy nie możemy przeprowadzić wspólnie, wychodząc choćby z tego znakomitego forum i uświadamiając społeczeństwo, polityków a coraz częściej i bliższe osoby, że naprawdę nie jesteśmy badytami okradającymi nasz Kraj z dóbr pozostawionych przez naszych Dziadów? Przepraszam Jacka Wielgusa, ale tu muszę skrytykować Twoje podejście: Dlaczego „u licha” (ostro, wiem, przepraszam) liczysz, że trzeba z PiSem się dogadywać, wg mnie przede wszystkim trzeba iść pod Sejm, zrobić pochód rodzinny w Warszawie, moze nawet z piknikiem. Nie licz Jacku na postęp w kolejnym parlamencie, bo już wiadomo, że jeśli się nic bardzo poważnego nie wydarzy to w cuglach wygra PiS. A przedstawiciele pisowskiego ministerstwa kultury są od miesięcy urabiani przez stowarzyszenie Galea, o czym mówiłeś swego czasu w wywiadzie i konstrukcja ich legitymizacji dla poszukiwaczy przecież jest taka, żeby - o zgrozo - było jeszcze trudniej z realizowaniem hobby niz jest obecnie (sic!).
Reasumując mój pogląd jest taki, jeśli PZE i część środowiska uważa, że z PiSem wypracują lepsze warunki istnienia (serio! istnienia) hobby i poszukiwaczy to się mylą (dlaczego o tym niżej).
Po pierwsze, niewielka część środowiska, ale jest świetnie dogadana z bracią archeologami, a nawet z niektórymi WKZ (Galea), i:
a/. nie zależy im na zmianie prawa, bo mogą popsuć chcąc nie chcąc relacje z zaprzyjaźnionymi archeologami, WKZ-etami, etc - choćby poprzez zdecydowane i czytelne a krytyczne wypowiedzi; czyż obecne zasady gry to nie rosyjska ruletka? - dla stowarzyszeń może nie, ale tak to jest nadal jest w przypadku 99% hobbystów.
b/. Chcą legalnie pozbyć się konkurencji i obecny stan prawny jest dla nich fajny, ale nie znakomity, i chcą wprost jeszcze większego zamordzia niż stalinowskie (sic!). W rozmowie ze mną przedstawicielka Galea wprost dawała mi to do zrozumienia i realizują to też w ministerstwie. Tak więc są takie stowarzyszenia, które nie życzą sobie konkurencji na "swoich polach" ba w swoim województwie, i każda okazja likwidacji konkurentów jest realizowana, a obecne prawo, daje genialną wprost łatwość wyeliminowania i to dosłownie ich z życia (2 lata za kratkami).
Po drugie, każda władza, która potrafiła zlikwidować wiele agend demokratycznych lub poprzez zmiany prawa uczynić te formy przedstawicielskie swoimi folwarkami, np. za kadencji PiS: prokuratoria, część sądów, policja - o zgrozo! Taka oligarchiczna władza, bliższa powinna być nazwaniu mafią, nigdy nie będzie zmierzać aby dogadać się zwłaszcza z garstką ludzi. Dla władzy jesteśmy jakąś małą garstką ludzi, do tego często postrzeganych jak złodzieje. Tak przecież widzą detektorystów dziennikarze a zatem i wynikowo - coraz częściej społeczeństwo. To jest bardzo groźne i ta olbrzymia kula coraz szybciej się toczy. Dla urzędników ministerstwa detektoryzm w Polsce, to garstka, politycznie rzekomo nic nie znacząca, więc będziemy tylko rozmawiać z tymi, którzy będą nas „dopieszczać”.
Przepraszam, że długo, ale jestem wykończony, brakiem realnej "polityki", aczkolwiek nie o politykę tu chodzi a o realizacje zwykłych wolności obywatelskich, jaką ma np. wędkarz.
I właśnie nie przepraszam wszystkich urażonych, którym całkiem nieźle się wiedzie w obecnej sytuacji prawnej. Wszystkich innych namawiam do organizowania się i pokazania się z rodzinami w W-wie, ale wyłącznie przed wyborami. Poźniej to już musztarda po... Myślę, że aby porwać ludzi na marsz, pikietę a może też piknik przed Sejmem, to muszą to zrobić ludzie już dobrze znani w środowisku. Ja rozumiem, że do tej pory np. żaden bloger z naszego środowiska nie spróbował, bo chyba się zwyczajnie boi konsekwencji prawnych niedemokratycznego państwa. Ale mimo wszystko, może ktoś z drugiej linii, spróbuje wprawić w ruch maszynę prostującą wiedzę o detektorystach, ze nas zauważą i nie będą już mieć prawa deptać jak karalucha i równać detektorysta=przestępca.
Do Jacka Wielgusa Apeluję – Jacku obecna sytuacja prawna jest bardzo zła, a to wszystko co udało się do tej pory wynegocjować w ministerstwie to bardzo niewiele - to tak naprawdę "lipa". Rozumiem, i bardzo doceniam, że próbujesz wespół zrobić, co się da w tych trudnych realiach. Choć jak widać niewiele, skoro 99% poszukiwaczy nie idzie do WKZ.
Pokażmy społeczeństwu, że jesteśmy, że jest nas zbyt wielu aby tak źle traktować środowisko, nie jesteśmy garbaci, i że przepełniła się gorycz! Wyjdźmy pokojowo z rodzinami, w ramach weekendu, pokażmy kim jesteśmy: normalni, uczciwi, przyjacielscy, rodzinni.
Pozdrowienia z Wielkopolski, Szarak, ale nie w kij dmuchaj