http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/ ... ,id,t.htmlTragiczny wypadek w Świebodzicach koło Wałbrzycha. 39-letni mężczyzna, który nocą na miejskim cmentarzu próbował dostać się do ogromnego, poniemieckiego grobowca, wpadł do środka. Upadek z wysokości kilku metrów skończył się dla niego śmiercią. - Mężczyzna najprawdopodobniej nasłuchał się o niemieckich skarbach ukrytych w okolicach Wałbrzycha i szukał w grobowcu złota - mówi Bogusław Krzysztofowicz, administrator komunalnego cmentarza, przy ul. Wałbrzyskiej w Świebodzicach.
Z 39-latkiem do grobowca próbowało się dostać dwóch kolegów. - To mieszkańcy Karpacza i Zielonej Góry. Zgłosili się na komisariat policji i poinformowali policjantów o tym, że włamali się do jednego z grobowców na miejskim cmentarzu. Powiedzieli, że ich kolega spadł z kilku metrów i nie mogą mu pomóc - mówi Robert Topolski z policji w Świebodzicach. 39-letni mężczyzna zmarł na miejscu.
Jego koledzy zostali zatrzymani. Odpowiedzą m.in. za nieudzielenie pomocy mężczyźnie oraz znieważenie miejsca pochówku. Dziś będą przesłuchiwani. Policja będzie ich pytała m.in. o motywy włamania do grobowca. - Teraz wiele osób na tym terenie ogarnęła gorączka złota, w związku z odkryciem „złotego pociągu” w Wałbrzychu – mówi Bogusław Krzysztofowicz, administrator cmentarza. Według niego mężczyźni mogli być naprawdę przekonani, że znajdą skarby w dużym poniemieckim grobowcu z piaskowca. Grobowiec należy do znanej niemieckiej rodziny Kramsta. - Pochowany był tam zasłużony i bardzo bogaty Niemiec. Przed wojną miał manufakturę – mówi zarządca cmentarza. Rodzina Kramsta prowadziła tkalnię lnu, zatrudniała ponad 1000 pracowników i eksportowała płótna na cały świat.