Może i bez rewelacji ale to moja pierwsza srebrna marka , jeśli wpada sreberko to wycieczka się udała :) . pozdrawiam !!

wasz Kalci

Witam panowie !! Dzisiejszy dzień to absolutny ogień w szopie , nie znalazłem dzisiaj ABSOLUTNIE NIC a mimo wszystko był to mój najlepszy dzień na wykopkach :D . plan był prosty , pojechać na ruiny pałacu gdzie na tyłach ostała się studnia , dość wąska bo kręgi mają jakieś 80 cm szerokości , plus minus cztery metry poniżej gruntu warstwa liści . studnia która miała cztery metry głębokości teraz ma sześć :ups: . Ręcznie udało mi się wybrać jakieś dwa metry liści , gałęzi konarów oraz gruzu :D oczywiście miałem pomoc u góry od wyciągania wiader z urobkiem :) . Byłem jak żaba w pomidorach , jak grzebiuszka na swoim profilowym . Zabawę przerwały dopiero dwa spore Kamienie ( koło 100 - 120 kilo spokojnie ) których już na lince wyciągnąć się nam nie udało , zdecydowanie wracamy tam w wolnej chwili z lepszą liną i bloczkami by zakończyć dzieło :) . polecam wszystkim , świetna zabawa :) Wybaczcie słabe fotki ale jak już zauważyliście to u mnie standard :D

ps. urobek oczywiście przepatrywany wykrywaczem :)

Ze studniami ostrożnie kolego, nie zapomnij o uprzęży i kimś kto w razie kłopotów wyciągnie Cię na górę.
A co kamieni, to trójnóg i wielobloczek mogą znacząco ułatwić sprawę :)

Jestem pełen podziwu dla ciebie Kalci że chciało ci się tak męczyć z tymi liśćmi , ale kto wie może pod tymi kamieniami czeka na ciebie nagroda czego ci bardzo życzę. :za

Kalciferny , jestem Twoim największym fanem. :o Pozdrawiam.

Dziękuję koledzy :). Na tyle na ile to możliwe staram się uważać , przy dużych gruzach jest dość niebezpieczne bo sporo między nimi pustego miejsca i dno się czasami osówa.jeden spory kamulec przycisnął mi łydkę do ścianki studni ale jeden siniak to żadna cena za taką zabawe :D . z pewnością podzielę sie rezultatem następnej wycieczki bo co się zaczęło trzeba skończyć :D. Pozdrawiam koledzy !!
Wasz kalciusz:)

Podziwiam twoje (zaparcie) :1 mam nadzieje że wrzeszczog wypije z tobą :zdr :zdr :zdr :zdr :zdr

Taka mała rada - ostrożnie ze studniami, bo czasem może być tak, że na dnie studni, człowiek raz zaczerpnie powietrza i to będzie ostatni oddech w życiu. To niebezpieczna zabawa :)

Dokładnie ! Dodać należy że dwutlenek węgla który wydychasz jest cięższy od tlenu więc zbiera się na dnie studni wypierając tlen do góry, chcąc nie chcąc po pewnym czasie zaczynasz nim oddychać. Podobno 99% ludzi którzy wpadną do studni umiera na skutek uduszenia, a nie utonięcia.

Wszyscy pamiętamy historię z przed jakiegoś czasu gdzie siedem osób udusiło się w szambie , tak jak mówiłem jestem ostrożny na tyle na ile się da , pierwsze zejście do studni było praktycznie z postojem co metr żeby odetchnąć parę razy i zobaczyć jakie jest powietrze , to prawda że po godzinie na dnie robi się duszno , może to śmiesznie zabrzmieć ale co parę minut przerywam pracę , staję spokojnie wyprostowany i sam sobie zadaję pytanie czy na pewno dobrze się czuję ( czy nie mam zawrotów głowy , czy dobrze mi się oddycha ) , a jeśli miał bym coś komuś doradzić to NIE POLECAM palić fajek na dnie :ups: . pozdrawiam panowie :)

Ja mam niestety przykre doświadczenia ze studniami. Raz zacząłem oczyszczać jedną studnie w lesie... Po "Entym" ogórku wyciągniętym z tej jamy mi się odechciało :n Ale szacun za zaparcie.

W rzece niedaleko rzuciłem kilka razy magnesem . trzeci czy czwarty rzut i wyciągnełem kompletny nabój kaliber 50-60mm . z racji małej wiedzy od razu w takich sytacjach zmieniam miejscówkę. Nabój wrócił oczywiście do wody :)

Masz Kolego uprząż ratunkową na której wyciągną cię w razie W? Piszę wyciągną bo odpowiedz sobie na pytanie czy jeden kumpel wyciągnie cię z głębokości 6m? Macie infrastrukturę do wydobywania urobku czy ciągniecie wiadra z gruzem po cembrowinie? Widziałem już akcję jak wyciągana ze studni belka się złamała i poleciała na dół. Skończyło się na szczęście tylko na połamanych żebrach...
Drugą kwestią jest zabawa jaka zaczyna się kiedy pojawia się woda...
Kopanie studni to nie rurki z kremem.

Niestety ta wyprawa to prowizorka totalna była . sznur , wiadro i łopatka . w miare wysportowany jestem więc w obie strony wchodzę i schodzę po lince. Wiadro mamy z solidnym uchem i się nie ma szans oberwać. Ciągniemy po ściance studni . to była moja pierwsza wyprawa tego typu , wrócimy tam niebawem znacznie lepiej przygotowani . co do wody przy pałacu był spory strumień który wysechł zupełnie. Po drugiej stronie ze stawu również nic nie zostało więc wody gruntowe znacznie opadły . odrobiny ryzyka się nie boję ale nie jestem samobójcą. Dziękuję za rady koledzy

Wróciliście tam ponownie? Czekamy na relację :)