Trafiłam kiedyś ciekawe miejsce, mikroskopijny zagajniczek taka wysepka,wokół łąki,osiedle domków więc jakieś życie się kręciło,poza tym cisza i spokój. Żeby wejść i wyjść z zagajniczka trzeba było przedrzeć się przez gęste krzaki. I kiedy już wychodziłam z tych krzaków,najpierw saperka potem ja za mna wykrywacz, usłyszałam przeraźliwy wrzask dzieci uciekających na rowerkach,dwie dziewczynki i chlopiec,na oko 8 lat mieli.... tatoooooo pedałłł.........zboczeniec.....

PS. Innym razem na minę wpakowałem kolegę - powiedziałem dzieciakowi że ma lepszy wykrywacz i więcej nakopie :) Do tej pory o tym nie wie . :666[/quote]

:1 :D na mnie kumpel wystawił dzieciaka dwa razy. Teraz jak widzę że będzie takie małe upierdliwe towarzystwo, to sam wołam, daję cukierka i mówię że kolega jest super poszukiwaczem, ma super sprzęt i z nim na pewno coś się będzie działo. Działa!!! :D

Jeden raz kopałem kiedyś między domami. Właściciel zgodził się żebym się rozglądnął. Kilka minut później przy płocie zjawiło się kilku sąsiadów z piwkami, oparli się o ogrodzenie i kibicowali. Jako że wyszło kilka monetek czas naglił, a właściciel zgodził się żebym jeszcze pokopał tam sobie wróciłem następnego dnia. Przebieram się przy samochodzie i od razu podbiega jeden z sąsiadów i ciągnie mnie na swoje podwórko. Mówi ... Panie tutaj kiedyś Niemca zabili, tu hełm jest zakopany, kop Pan, kop. Z balkonu dom obok wychylił się właściciel z którym byłem umówiony, a ten nowy krzyczy do tamtego... młody kopie dzisiaj u mnie. Kurcze parę godzin chodził krok w krok za mną i kijem pokazywał gdzie mam kopać. Pół ogródka mu skopałem, oprócz 2 garści kapsli wyszła jedna 5 złotówka. Podsumowaniem były słowa gospodarza ... dobre i to, będę miał na jakieś piwko. Tak że ostały mi się tylko kapsle :)