Dokładnie to miałem na myśli.
Też słyszałem wersję, że amunicja była wyrzucana, bo żołnierze nie chcieli jej dźwigać.
Nigdy natomiast nie słyszałem wersji o wyrzucaniu, aby nie być posądzanym o dekownictwo - stąd moim zdaniem, to naprędce wymyślona bzdura.

Słyszałem też o zacinaniu się mechanizmu w magazynkach PPSz, ich rozbieraniu i opróżnianiu przy tym bębna.

Ruscy nie mieli zapasowych dyskow dostawali zapasowy kartonik z 70 szt amo .Raz znalazlem pepesze a obok kartonik a amo,rusek nie zdazyl jej juz zaladowac bo oberwal.Sytuacja sie poprawila jak weszly magazynki lukowe wpelni wymienialne.

Mylisz się - zapasowe bębny były na wyposażeniu żołnierzy (być może nie wszystkich, nie upieram się, bo nie wiem).
Na zdjęciach z epoki widać czasem ładownicę na bęben z pepeszy na pasie głównym, sam kiedyś znalazłem taki magazynek z przyklejoną doń resztką materiału.
Info o posiadaniu więcej niż jednego bębna do ppsz mam też od polskiego weterana armii Berlinga.
Sensowna wydaje sie natomiast teoria o gubieniu ammo podczas ładowania magazynków.
Jak brali amunicję ze skrzynek, to też łatwo karton mógł pęknąć, a zbierać się pewnie nikomu nie chciało.

Pozniejsze pepesze poprawili i tez mialy wymienialne dyski choc to nie zawsze gralo i prowadzilo do zaciec.Moim zdaniem problem stwarzalo ladowanie bo dysk trzeba bylo rozlozyc a warunkach frontowych rece sie trzesly.

A ruscy lubili %, jeśli miał ktoś kiedyś mozliwość śmigać po pozycjach pierwszowojennych (np. rosyjskich) to wie ile pełnych amo można znaleźć, co innego na pozycjach austro-węgierskich (takie mam możliwość sprawdzać) znajdziemy naprawdę niewiele (czegokolwiek) w porównaniu do carskich.
Nie wyszkolone wojsko i tyle :h i lubiło %

Widzisz, ja z kolei znajdowałem więcej nabojów na pozycjach CK. Ale "tu było nasi" :) - wojaki z Tarnowa i okolic.

Każde wojsko lubi procenty. A co do tego niewyszkolenia rosyjskich żołnierzy, to czas skończyć opowiadanie bajek. W czym niby taki żołnierz austro-węgierski był bardziej wyszkolony?

Zapewne w konserwacji Mannlichera ;) Rusofobia wciąż żywa w narodzie,a uskuteczniana "z dziada pradziada" w przekazach o karabinach na sznurkach itp bzdetach,robi wodę z mózgu następnemu pokoleniu.

Powiedz to mojemu dziadkowi , swołocz jaka zobaczył w 45 -tym , trudno nazwac wojskiem ...co do carskich wojakow, owszem pierwszy i drugi rzut były wyszkolony bardzo przyzwoicie, natomiast uzupełnienia to byla porazka ( im głebieju siegano tym gorzej), Ruskie zawsze i wszedzie wygrywali wojny jednym aspektem - byli w stanie zarzucic wroga wojskiem nie liczac sie ze stratami ( ludiej u nas mnogo) ...... najlepszym przykladem tego ( poza rzecz jasna druga wojna ) jest ofensywa Brusiłowa której stulecie jakos teraz bedziemy obchodzic, niby sukces strategiczny Rosjan, niby przerwali linie austriackie, wzieli kupe jeńca i wrocili z powrotem w Karpaty zagrazajac Węgrom ....ale jakim kosztem .... po tej ofensywie Rosja na skutek strat w sprzecie i sile zywej ( a zwłaszcza totalnym upadku morale) juz sie nie pozbierała , a Austrowegry jeszcze były w stanie toczyc wojne nastepne dwa lata

To co widział Twój dziadek nie ma nic do rzeczy,jest to jego subiektywna ocena mikroskopijnego wycinka frontu jaki zobaczył.W moich okolicach wyglądali i zachowywali się poprawnie,częstowanie herbatą dzieci itp.No i co w związku z tym? ano nic...albo oceniamy całość,albo plujemy na wszystko w stylu forum onetu "bo dziadek się zgorszył w 45r"

Zresztą to temat zdaje się o amunicji i nie wiem po co to całe pierniczenie i wymyślanie dziwnych teorii.

Poza tym pochodzenie tej amunicji świetnie definiuje termin "amunicja porzucona". Czy w taki, czy w inny sposób, zostawiono ją. Podobnie ma się sprawa ze znacznie większymi kalibrami amunicji i zapewne wielu z Was spotkało dołki pełne amunicji do muchobijki czy ZiS-3 będące pozostałością po śpieszących się sołdatach.

A do zarzutów merytorycznych jakos sie ustosunkujesz, chocby do barbarzyńskiej taktyki zadeptywania przeciwnika atakująca falami piechotą bez oglądania sie na straty własne, niezaleznie jakie byłyby one duże ?

Takich relacji , podobnych do tegoco opowiadał moj dziadek mam z Beskidów, Bielska, czy rejonu Slaska Cieszynskiego bez liku ...Ruskie są tu generalnie wspominani koszmarnie.

P.S. Nie widze w rusofobii niczego nagannego, niespecjalnie mamy ich za co kochac

No cóż,jak mawiał ponoć wujaszek Stalin: "W pewnym momencie ilosc przechodzi w jakość"

Pax panowie. Nie ma co oceniać wojska danego państwa w oparciu o zostawianą na placu boju amunicję.

Bo w przeciwnym razie nasi dzielni bohaterowie Września byli tchórzami bez butów, bo wielokrotnie więcej znajduje się amunicji do Ura porzuconej niźli wystrzelonej. Są setki miejsc, gdzie walają się tony amunicji pozostawionej przez niemieckich najeźdźców (całe magazyny) i setki miejsc, gdzie hurtem zamiast pepeszek leżą powyrzucane inne naboje, o zgoła innym pochodzeniu.

Amunicję porzucano z bardzo wielu przyczyn. Nietrudno sobie wyobrazić, że w warunkach bojowych, na przykład podczas uzupełniania amunicji w sytuacji awaryjnej powstawał wesoły burdel i amunicja leciała w trawę. Wbrew pozorom, wyzbieranie jej to jedno - ryzyko zapiaszczenia magazynka i broni to dość groźna rzecz (magazynki bębnowe do PPSz-41 nie są wcale takie "gniotsa nie łamiotsa" jak mówią obiegowe opinie na temat radzieckiego sprzętu). Poza tym w warunkach bojowych często amunicję przechowywano w rozmaitych pojemnikach niekoniecznie do tego przeznaczonych (chociażby znajdowane puszki na maskę p-gaz pełne amunicji do Mausera). Setki możliwych przyczyn, a Wy próbujecie ekstrapolować coś takiego na jakieś konkretne sprawy o wielkiej skali :)

A jak ktoś nie wie, jak wygląda ładowanie bębna do PPsz-41, to polecam założyć rękawice i robić to zimową porą. Życzę miłego szukania pestek w śniegu :)