Pewnie, że można pokazać to czy tamto, jakiś wycinek, który zaświadczy, że Hitler nie był błaznem. W ten sposób można dowieść wszystkiego. Łatwo jednak też dowieść, że był bałwanem.
Geniusz nie wysyłałby swoich żołnierzy w pidżamach na spotkanie rosyjskiej zimy.
Że liczył na blitzkrieg?
Gdzie?
Nie miał pod ręką mapy aby porównać obszar Niemiec i Rosji?
I ogromnych odległości wpływających na trudności w aprowizacji?
Musiał koniecznie mieć sprawozdania agentów, żeby zorientować się, że Rosja dysponuje nieco innym pojęciem "Autobahny"?
Czy porównanie siły żywej i związanych z nią rezerw też stanowiło dla niego trudność nie do przeskoczenia?
Czy umknęło mu tylko przypadkiem, że ZSRR to też państwo totalitarne i dyktatura pały?
Liczył, iż społeczeństwo wyjdzie na ulice i powie: Nie, panie Stalin, nie damy rady i lepiej się przystosujmy do biegu wypadków?
Czy geniusz pozwoliłby sobie na walkę na dwa fronty?
Nawet dzieci na podwórku zdają sobie sprawę, że walka na patyki z dwoma przeciwnikami to nie przelewki.
Adolf Hitler był bałwanem i szaleńcem w jednym.
I to jest pole do popisu dla satyry. Ona ma jedno zadanie do wypełnienia a film dokumentalny ukazujący tragedię tamtych czasów drugie. Ale obydwoje stoją po tej samej stronie. Tak samo jednym i drugim można zarzucić podwójnego fikołka. Manipulację i propagandę. Wszystko zależy od odbiorcy.
Można to sprawdzić.
Polecałbym książkę "Er ist wieder da" Timura Vermesa.
Może też być film na jej podstawie, choć w przeciwieństwie do książki, jego wymowa, na pierwszy rzut oka, bardziej zbliża się do obaw przez Ciebie, Renaldzie, sygnalizowanych.
Może ktoś obejrzy (lub oglądał), i wypowie się czy ta satyra skłoniłaby go do polubienia Hitlera, gloryfikowania jego osoby czy wyjścia na ulicę z pałą przeciwko kolorowym.
http://www.cda.pl/video/720652ed