http://lwowecki.info/pl/4015/59/c/przyj ... skarb.html
"Strażacy z OSP Lubomierz, OSP Milęcice, uczniowie ZS w Lubomierzu, strażnicy miejscy i policjanci od soboty wieczora pilnowali miejsca, w którym obcokrajowcy chcieli odkopać ukryty w ziemi skarb po przodkach.

Lubomierz, zwyczajna okolica, pomiędzy nowo wybudowanymi domami stoją dwie kapliczki, a przy nich rośnie kilkudziesięcioletnie drzewo. To tu w sobotę 1 października 2016 roku przybysze rozpoczęli kopanie.

Z relacji mieszkańców Lubomierza wynika, iż w sobotę wieczorem zjawiają się tu obywatele Niemiec, którzy po krótkim rekonesansie pukają do jednego z pobliskich domów z prośbą o pożyczenie łopaty. Po otrzymaniu narzędzia biorą się ostro do kopania tuż przy pobliskim drzewie. Kilkanaście minut później na miejsce przybywają policjanci powiadomieni o tajemniczych przybyszach. Funkcjonariusze legitymują obcokrajowców i tłumaczą im, że to co robią jest nielegalne, ci oddają narzędzie i oddalają się, prawdopodobnie wracają do domu.
O zdarzeniu policjanci informują Straż Miejską z Lubomierza. Strażnicy po konsultacjach z władzami zabezpieczają teren. Informacja o skarbie lotem błyskawicy roznosi się po mieście. Co jakiś czas pojawiają się tu ciekawscy.
Dzisiaj tajemnicze miejsce ma zostać odkryte przez powiadomionego o znalezisku archeologa pod bacznym okiem władz miasta.
Mimo, że od czasów zakończenia II wojny światowej upłynęło już ponad 70 lat, to ciągle widok „poszukiwaczy z wykrywaczami” nie jest niczym niezwykłym. Penetrują lasy, miedze, ruiny starych domów, cmentarze, często także stare opuszczone zabudowania. W oparciu o zasłyszane historie, opowieści żyjących świadków tamtych dni, starych zapisków, czy po prostu „na chybił trafił” poszukują skarbów. I co zaskakujące co jakiś czas słyszymy, iż to jednemu, to drugiemu udało się coś odnaleźć. Często są to pamiątki rodzinne, mające wyłącznie wartość sentymentalną, jednak nierzadko zdarzają się prawdziwe drogocenne skarby.
Pamiętajmy, że w Polsce o prawie do znalezionego skarbu mówią dwie ustawy, a mianowicie Kodeks Cywilny (Dz. U. z 1964 r. Nr 16 poz. 93 ze zm.) / art. 189 / oraz Ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (Dz. U. z 2003 r. Nr 162 poz. 1568). W świetle obu tych ustaw, sytuacja wygląda podobnie. Już od chwili znalezienia, właścicielem skarbu jest Skarb Państwa.

Aktualizacja (3.10.16)

W poniedziałek 3 października 2016 roku w godzinach popołudniowych w asyście archeologa oraz Konserwatora Zabytków z Jeleniej Góry, w Lubomierzu rozpoczęto wydobywanie skarbu. Jak się okazało obcokrajowcy to potomkowie mieszkającego tu niegdyś ogrodnika, który opuszczając te ziemie, rodzinne dobra zakopał, a na słoikach, w których je ukrył zasadził drzewo, dla potomnych wykonał także szczegółową mapę.

Po odkopaniu słoików okazało się, iż są w nich srebrne monety, kilka złotych lub pozłacanych zegarków, broszki, złote stalówki od piór, czy złote spinki do koszul. Wartość materialna znaleziska nie jest w tej chwili jeszcze znana. "

Oby więcej Niemców wskazywało nam ukryte dobra :) Może i złoty pociąg by się znalazł ?

Ja mam mieszane uczucia co do zabraniania im wykopania czegoś, co zakopał ich dziadek. Nie mieszał bym do tego ustawy o ochronie zabytków, a raczej prawo spadkowe. Bank ziemski, to taki sam bank, jak banki Szwajcarskie. Oczywiście jak by to były weki z złotkiem pozyskanym w obozie koncentracyjnym, to nie ma możliwości żeby taki depozyt wracał do spadkobierców "kolekcjonera".

Dziadek zakopał, wnuczki wrócili po swoje.
Przypilnowali, wykopali, mam nadzieję,że zwrócą i to bez łachy.
Bo przecież żyjemy w ,, sprawiedliwej'' Polsce.
A i chyba nie będą wyceniać nieswojego?

Jeśli mogą udowodnić że są spadkobiercami tego depozytu to jak najbardziej się im należy.

Zgadzam się z przedmówcami (Superstefan, Grudda i poland), można to porównać do zrabowanych dzieł sztuki, których to zwrotu domagają się wszystkie strony, tylko w mikroskali oczywiście!!
Dla rodziny te przedmioty mają pewnie większe znaczenie niż jakiś obraz który zostałby oddany do jakiegoś muzeum w Berlinie!

Oddać spadkobiercą ,a media z pamiątek rodzinnych robią wielki skarb,oj teraz to się zacznie rycie w okolicy.

A ja nico zamącę wodę :666 Czytałem dość często o zwrocie znalezionych pamiątek Niemcom i ciekawy jestem czy są jakieś przypadki odwrotne?Czy jakiś Niemiec oddał to co jego ojciec lub dziadek ukradł w czasie wojny w Polsce?

Nie wiem czy wszyscy ,ale mam nadzieję ,że większość Niemców wstydzi się za swoich złodziei.
Jeśli nawet nie oddali to wydaje mi się ,że nie powinniśmy przyodziewać tej samej miary.
Oko za oka w tym przypadku jest niewłasciwe.
Nawiasem aktualnie wstyd mi za zwinięte za Odrą skarpetki, czekolady,rowery....

Jako ,że mam sklepik koło granicy, nie zdajecie sobie sprawy jak często mam propozycje kupna za ułamek ceny różnych
towarów.Co jakiś czas opowiem temu , tamtemu czy rodzinie przyjezdnej i co ...
A może byś mi załatwił to czy tamto.
W głowie mi się tylko kołacze- no nie wierzę!

W tym wypadku nie chodzi o to kto był właścicielem owego "skarbu", a o to, że władza podciąga przedmioty z 1945 roku pod ustawę o ochronie zabytków. W momencie jak spadkobiercy właściciela przedmiotu żyją, ja uważam że pierwszeństwo powinna mieć ustawa o przedmiotach znalezionych i prawo spadkowe.

,,Utrzymana zostaje natomiast zasada z Kodeksu cywilnego, zgodnie z którą znalazca może domagać się znaleźnego w wysokości jednej dziesiątej wartości rzeczy. Warunkiem jest zgłoszenie takiego roszczenia najpóźniej w chwili wydania zguby osobie uprawnionej do odbioru.

Koszty związane z przechowywaniem rzeczy i poszukiwaniem jej właściciela - poniesione przez znalazcę, zarządcę lub właściwy organ administracji publicznej - będą obciążać osobę uprawnioną do jej odbioru.''

kto niby ma dostać w tym przypadku znależne
wnuczek z mapą, strażak z sikawką, uczeń z kajetem, gliniarz z pałą, archeo z łopatą
znając urzędy, co wtedy gdy koszty przetrzymywanie przerosną o wiele wartość
dodatkowe koszty
,,Kolejne koszty postępowania spadkowego są związane z działem spadku. Zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, należy uiścić kwotę w wysokości 500 złotych od wniosku o dział spadku. ''

W radio mówili że najprawdopodobniej rzeczy te trafią do muzeum. I tu nasuwa się pytanie , dlaczego do muzeum??. Dziadek niemiaszków to tam zakopał, właściciel jest znany więc powinno być to zwrócone właścicielowi. Gdyby ojciec, dziadek któregoś z Was powiedział że tu i tu zakopał coś wartościowego bo musiał uciekać i nie mógł tego zabrać, to czy nie rościlibyście do tego praw?? Moim zdaniem, jeśli tego nie oddaliby tego niemiaszkom byłaby to zwykła kradzież. No chyba że przedmioty te pochodzą , tak jak było to wcześniej napisane, z jakiegoś obozu czy coś w tym stylu ale to byłoby nie do udowodnienia.

nie jestem prawnikiem ale wg mnie- tak, masz zupełną rację
Dopóki są programy :Państwo w Państwie, Uwaga, Interwencja, program Jaworowicz ..., nie będzie uczciwego Państwa.
Nas łoją, Niemców tym bardziej będą łoić za ,, skarb''.
To wyłącznie moja opinia.

Wielkiej wartości to nie ma. Też mieszane uczucia mam oddać? A może to biżuteria zrabowana Polakom przez jakiegoś żołnierza co buszował na froncie albo z goła gorsze z obozów koncentracyjnych. Oj słyszałem o takim depozycie obrączek i pierścionków znalezionych w bańce, a wszystkie były przecięte cęgami, co świadczy że były ściągane z trupów- to też oddać? :x

@Grudda, Niemcy sami sobie zapłacą 10 % znaleźnego :)
Tak serio to takie przypadki są niesamowicie zagmatwane, obawiam się że konserwator może być ciągany po sądach w wypadku oddania "skarbu" do muzeum. Nie odbierajcie moich wypowiedzi jako obronę Niemców, identyczne problemy mają Polacy z przedmiotami ukrytymi w celu ocalenia przed rabunkiem w czasie wszelakich wojen.
@piotrk69 ten depozyt nie wygląda na łupy wojenne, typowe pamiątki z obozu są właśnie pocięte cęgami...