jwaldek powołałem się na przypadek kolegi thomas71.Osobiście uważam takie działania organów ścigania za totalny idiotyzm,ale niestety stosunkowo często o nich czytam.Te pytania kieruj do :cop co ja mam ci powiedzieć.Twierdzę tylko,ze każdy ma wybór;albo pozwolenie i święty spokój,albo jak złapią przeprawę z :cop Co z tego,ze po roku lub dwóch sąd wyda wyrok uniewinniający.Straconego czasu na rozprawy,zeznania,pieniędzy na adwokata nikt nie zwróci.A nie zawsze wyroki są korzystne.Swego czasu był wątek o studentach,którzy złapali poszukiwacza.Jest wyrok:" Dwóch kompanów mężczyzny uciekło, ale on sam nie umknął sprawiedliwości. Sąd Rejonowy w Tomaszowie Lub. właśnie skazał go na pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Musi też zapłacić grzywnę (1 tys. zł) oraz 6 tys. zł na ratowanie zabytków". cyt.za: http://www.tygodnikzamojski.pl/artykul/ ... azany.html

To nie najlepszy przykład Zdzicho.
Ci akurat wiedzieli gdzie buszują ( chyba ? ) Rozmawiamy o zwykłym polu.
Może jeszcze w kuratorium mam zapytać ? Bo '' a , nóż w przyszłości będzie stała tam szkoła i do tej szkoły będzie chodził mój prawnuk ... itd. ''

To pozwolenie nie gwarantuje świętego spokoju.

Poza tym osobiście zwalczam przejawy biurokracji i idiotyzmów urzędowym, często tracę na to czas ale niejeden nadgorliwy urzędnik miał ze mną ciężko.

Każdy ma swoja rację. Jedni chcą chodzić po polach kiedy chcą, drudzy kiedy im pozwolą. Pierwsi są narażeni na bezprawne opresje aparatu państwa , drudzy śpią spokojnie. Niepokorni nie zrozumieją pokornych i vice versa. :D
Żyjemy w kraju gdzie Konstytucja gwarantuje wolność wypowiedzi , lecz nie gwarantuje wolności po wypowiedzi. :luv
Choć przeciwko mnie i mojej żonie właśnie toczy się postępowanie viewtopic.php?f=9&t=180659 to i tak z tej pasji nie zrezygnujemy i wiemy , że nie pozwolimy by nas szykanowano za coś niezabronionego.

Idąc tym tropem, to czy koledzy też mają pozwolenia od konserwatora przyrody, wydziału ochrony środowiska danej gminy, a na kopanie głębszych dołków pozwolenie wodnoprawne, na rycie w pasie granicznym zgodę SG (poza nim pismo od SG że dany teren nie jest pasem granicznym), jeżeli kopiemy na dawnej drodze to projekt organizacji ruchu i uprawnienia do kierowania ruchem i oczywiście aktualne szkolenie BHP? Dlaczego mamy ograniczać się do jednego pozwolenia? Przed spontanicznym wypadem "w patyki" zawsze powinniśmy mieć komplet pozwoleń (tak 5) + żółtą książeczkę Sanepidu z aktualnymi szczepieniami + potwierdzone notarialnie szkolenie BHP nie starsze jak 3 miesiące + zgodę właściciela terenu potwierdzoną podpisami sąsiadów.

Na razie uzyskanie papierka z WKZ wygląda jak na załączonym obrazku. To nie na moje nerwy.

Próbowałeś czy tylko tak napisałeś?Nie wiem jak w innych rejonach Polski,ale na zachodzie nie jest tak żle.
Trzeci od dołu wniosek o zgodę na poszukiwania wraz z wyjaśnieniami: http://poznan.wuoz.gov.pl/formularze-wnioskow

Ludzie, ja nie zniechęcam do współpracy z archeologami i WKZami, ale wpadacie w paranoje, gwarantuje że jak zadacie pytanie o pozwolenie na kopanie w dowolnym urzędzie: ochrona środowiska, melioracja (wszędzie są dreny można uszkodzić przy kopaniu), drogi itp to dostaniemy odmowę w bardzo wielu przypadkach. Dla czego faworyzujecie tylko jedną instytucję? Dlaczego nie piszecie na przykład do sanepidu? ( kto kopał po lasach to wie że można trafić na mogielniki - składowiska toksycznych substancji zakopanych wiele lat temu - sanepid ma ich bazę )
Jeżeli chcecie być tak kryształowi to zacznijcie zbierać kwity od wszystkich i bądźcie przygotowani na inspekcje pracy, ogradzajcie swoje dołki barierkami żeby nikt postronny nie wpadł do wykopu. :ups:

No i korzystajcie tylko z atestowanego sprzętu z certyfikatem PN. O obowiązkowym ubezpieczeniu NNW nawet nie wspominam.

Filip ustawa dokładnie precyzuje wymagania dla otrzymania pozwolenia.Nie ma tam słowa o tym co napisałeś.
Po co zohydzać ?Co proponujesz w zamian?
Są ludzie,którzy z chęcią pobiegają rekreacyjnie z wykrywaczem,ale nie uśmiecha im się chowanie po krzakach przed patrolem.Ewentualne zatrzymanie,problemy z wymiarem sprawiedliwości mogą mieć istotny wpływ na karierę zawodową.A tak jest jakieś wyjście.Przecież nikt nie zmusza.
W innych krajach Polacy ubiegają się i otrzymują takie pozwolenia,uzyskanie zgody właściciela ziemi uznają za coś oczywistego,a u nas jak zwykle.
Ja wiem,ze jest jeszcze wiele durnoty i nieufności w urzędach i nie tylko,ale trzeba przecierać drogę.

A i tak na końcu ''zieloni'' przykują się łańcuchami do wykrywacza , bo tam rzadki gatunek żaby występuje. Albo jakiś inny robal ... :zb
A jako legalista - w łeb saperką nie dasz , bo nie wypada.

Proponuje zmienic tytuł watku na "Vietkong - czyli jak zaczałem kopac w podziemiach" :lol: rozumiem troche ludzi którzy maja stany lekowe bo chodzą po polach i widac ich z kilku kilometrów, ale ja prywatnie nie mam zamiaru wystepowac o zadne pozwolenie, bo raz - szukam militarki z obu ostatnich wojen, rzeczy okreslane jako archeo mnie kompletnie nie interesuja( i własciwie jeszcze takiej nie trafiłem), dwa - wędruje po takich zadupiach gdzie spotkanie czlowieka graniczy czesto z cudem ( góry poza sezonem na turystyczną stonkę) trzy - jesli w roku uda mi sie ze wzgledu na permanentny brak czasu wyskoczyc na dwa, góra cztery razy to jest sukces, wiecej czasu strace na papierkologie, niz na faktyczny pobyt z piszczalka na miejscówce.
Zamiast tracic czas na wizyty w WKZ-ach, wole wejść w dobre uklady z lokalnym lesniczym, ( zwlaszcza ze jako byly lesnik i aktualny mysliwy szybko znajde z nim nic porozumienia) bo taka znajomość gwarantuje mi wiekszy spokój w lesie niz jakis mniej lub bardziej śmieszny papierek w kieszeni.

Daj linka to poczytamy.

Zdzichu to ta ustawa, ale są i inne. Ta ustawa reguluje poszukiwanie, a nie reguluje sposobu wydobycia. Od konserwatora dostajesz zgodę na poszukiwania, ale nie na prowadzenie prac ziemnych. Chyba że źle Ciebie oceniam i masz zawsze ze sobą teczkę z milionem papierków. Ja żeby wykopać dziurę w drodze, czy nawet w trawniku muszę przez 3 mieniące załatwiać papiery. Czym się różni moje robienie wykopu na 50cm pod rurkę HDPE 32mm od kopania za zardzewiałym piecykiem kaflowym zalegającym na dnie okopu?

Czego ja się czepiam? Tego, że sami chcemy założyć sobie kaganiec, lejce, i klapki na oczy. Nie można normalnie? Znajdę coś co podpada pod średniowiecze, dzwonie do znajomego archeologa pracującego w budżetówce, zapraszam na browara, obgadujemy gdzie, co i w jakich okolicznościach wyszło. Przedmiot oddaje do badania i konserwacji. Co stanie się z nim potem to moja decyzją, oddaje w depozyt, daje w prezencie, wraca do mnie - jest mnóstwo rozwiązań.

Zgoda na poszukiwanie zabytków, czy raczej zgoda na poszukiwanie i wydobywanie zabytków?!
;)