Był sobie kiedyś jeden motocyklista, uwielbiał zwłaszcza te japońskie "ścigacze". Codziennie po pracy w ramach relaksu zasuwał takim 170km/h przez miasto, by w końcu rozsmarować się na betonowym przystanku autobusowym.
Potem były internetowe znicze na forach [*], uliczne konwoje motocyklistów, klaksony, płacz i uroczysty kordon pogrzebowy. Wszyscy mówili iż odszedł człowiek ze wspaniałym hobby, "prawdziwy pasjonat" mówili, na motocyklach znał się jak nikt! to nic iż na sam dźwięk silnika jego Kawasaki h2r ludzie skakali z chodnika do rowu.
Inny z kolei uwielbiał loty na motolotni... itd itd.

A co do "bohatera" naszej dyskusji, cóż - żył jak chciał i tak samo skończył, i o ile nie stwarzał zagrożenia dla osób postronnych nie nam go oceniać chociażby w imię oklepanej zasady "de mortuis aut bene aut nihil".
Nie próbuję go tutaj usprawiedliwiać, również nie chciał bym takiego sąsiada w bloku - tego typu "hobby" nie uprawia się w takich miejscach! Ale jeśli rozwijał swoje "pasje" na własnej posesji gdzieś daleko od cywilizacji - jego sprawa, nie sądzę aby nie był świadomy konsekwencji.
A jeszcze co do kwestii samego "majstrowania przy urwiłapkach" - polecam wizytę chociażby na takim motobazarku w łodzi czy wszelakich aukcjach internetowych. Nie bądźmy naiwni, skala procederu jest spora - i to zjawisko nie tylko znane w Polsce, ale wszędzie gdzie przetoczyły się fronty wszelakich konfliktów. I niestety - dopóki doputy będzie klientela na taki towar, to proceder ten będzie trwał w najlepsze. Rynek kolekcjonerów DEKO amunicji wszelakich kalibrów jest ogromny, i wszędzie poza polską nie jest to uznawane za jakiś "fetysz". Ponad to biorąc pod uwagę ilość wypadków z tym związanych o jakich słyszymy w mediach, to (o ironio) chyba i tak nie jest tak źle.

Pozdrawiam.

Teoretycznie masz rację i można by na tym zakończyć, ale zostaje jeszcze jedna kwestia, o której zapomniałeś. Po takich wypadkach z reguły idzie w świat przekaz medialny, że rozkręcał, że sam wydobywał, że używał do tego wykrywacza itd. Później nawet monetkowcy są zaczepiani na polach i pytani czy szukają bomb, bo poszukiwacze utożsamiani są z takimi jak ten nieżyjący już hobbysta. Takie akcje kładą się cieniem na całe środowisko poszukiwaczy.

Zanim rozpoczął się boom na "poszukiwanie skarbów" z jakim mamy do czynienia obecnie (czyt. detektory nawet w TESCO) to "instrument" ten zwany dalej "wykrywaczem metali" kojarzył się zwykłym zjadaczom chleba głównie z saperami, bo takowych z tym "talerzem na kijku" oglądali z wieczornych wiadomościach.
Odzywki na polu w stylu "a co tam panoczku min szukata" od miejscowych słyszałem już x lat temu, i nie sądzę aby miało to związek z jakimiś domorosłymi rurabomberami. :lol:

Choć po części masz rację, kładą oni "cień na środowisko" bo czasami używają tego konkretnego narzędzia, podobnie jak ci co rozkopują groby, kurhany, grodziska ect.

Pozdrawiam.

Żadna śmierć nie jest radochą, jednak musimy zwrócić uwagę na jedną rzecz: to był dorosły człowiek, cechą dorosłości jest odpowiedzialność za siebie i innych, o czym myślał " bawiąc " się tym gównem? Zawsze w takich sytuacjach próbuję sobie wyobrazić, jak bym ocenił jego
" wyczyn " gdyby na skutek jego braku wyobraźni zginęli moi bliscy?

Hmm.


Jego sprawa. Uhm.

No niestety "odpowiedzialność" to rzadka cecha wśród ludzi, a zabić można się na 1000 sposobów i wszystkie mogą być przyczyną jakiegoś głupiego (dla nas) hobby - mamy wszak, motolotniarzy, skoki ze spadochronem, bunnge, amatorów przygodnego seksu bez gumy itp, itd.

Ostatnio na jednym z rajdów kierowca rozpędzonej Toyoty nie wyrobił się na zakręcie i wpierdzielił się w tłum kibiców, - jedni i drudzy mieli "hobby i pasję". Tutaj też będziemy rozdawać Darwin Awards? :roll:

Zabawne, jak i tragiczne porównanie Loslau.
Mieszkając w wielorodzinnym domu nie przypuszczam by wybuchło mi cokolwiek.
Biorąc udział w kibicowaniu na trasie wyścigu WRC, zagrożenie jest przypuszczalne i możliwe.

I tu się mylisz. Wprawdzie zazwyczaj o podobieństwo do saperów chodzi, ale słyszałem i historie nawiązujące do pozyskiwania MW itd.

Porównywanie do rozkopujących kurhany czy groby jest nie na miejscu, bo wprawdzie jest naganne, ale wolę takiego za sąsiada niż rozkręcającego rozrywki.
Generalnie to ludziom zwisa to, że ktoś coś tam rozkopuje, ale czują się zagrożeni myśląc o rozbrajanej amunicji.

Tutaj pełna zgoda, ja również jestem za tym aby pacjentów którzy odwalają takie numery z urwiłapkami
we wszelakich blokach, czy domach wielorodzinnych profilaktycznie izolować i zamykać. Wspomniałem już o tym zresztą wcześniej.

A nich rozdają! Tylko tutaj niech rozdaja rajdowcy i ich kibice.
Odniosłem się do tego, bo akurat ta śmierć jest w jakimś stopniu zwiazana z nami.
Mam nadzieję, że jak jakiś gimbus z wykrywką w lesie po przeczytaniu takiego wątku będzie bardziej rozważny, bo pomyśli, "kurcze ale byłaby siara jakby mi to w domu pierdykło".

Nie sądzisz, że lepiej nauczyć "gimbusa", by tego w ogóle nie ruszał?!

Nie sądzę by bohaterowi tego wątku pomogły jakieś szkolenia.

W rzeczy samej, ale być może innym...

Następni numizmatycy z misją szkoleń dla poszukiwaczy amatorów? Może by tak wynająć używanego Ikarusa i zrobić taką misję objazdową po kraju? szkoły, gimnazja, itd? :lol:
A tak na serio to dajmy już spokój.

Cóż - nosił wilk razy kilka - ponieśli i wilka.
Ma rację Loslau by nie ciągnąć tematu.