Witam forumowiczów.
Chciałbym opisać swój pierwszy przypadek spotkania policji podczas wykopków i chyba pokrzepię kilka serc .
W sobotę udałem się do lasu , do wysiedlonej wioski która leży przy drodze krajowej blisko granicy .
Wbijając się w las zauważyłem małą polankę z charakterystycznymi krzakami na wzniesieniu no to myślę dom więc rozkładam sprzęt i jazda.
Było tam pełno śmieci więc w pełnym skupieniu zasuwam i wyciągam nieliczne kolorki ( 1 fenol 18... , 3 fenole 18..., boratynka ), więc coś było :)
No i tak skupiony prawie dostałem zawału bo wstrząsnęło mną głośne "ijo ijo" .
Obracam nieśmiało głowę, patrzę, a tu dwóch panów w niebieskim wychodzą z terenowej skody yeti .
No to sobie pomyślałem "mało fajnie" ale odłożyłem wykrywacz i grzecznie do nich podszedłem.
Jeden z nich, młodszy zaczął wypytywać " co Pan tu szuka?" "a wie pan że nie wolno?" "jak długo tu jestem?" "zasypuje pan dołki?" .
I to by było wszystko z pytań na temat :) Dalej pytali czy nie widziałem jakiś ciapatych handlujących tombakiem :)
Niestety nie pomogłem ale owy policjant ciągnie temat poszukiwań w troche innym tonie " a co to ma pan za maszynkę?" "wie pan że tam dalej w las po prawej były dwa duże gospodarstwa?"
Podziękowałem za wskazówki i mówię do niego że skoro wie więcej ode mnie to sam powinien się zająć tym hobby.

Odchodząc uśmiechnął się i wypalił " ja biegam z garetem" :)
Tak więc nie taki diabeł straszny jak go malują :)

Czyli jakiś leszcz jak biega z garretem ;) na wykopaliska pod Grunwaldem by go nie wzięli :1
:)

Ja tam i tak chętnie bym się z nim zakumplował :)
Coś czuję że więcej pól by stało otworem :)

A co Ty myślisz że w mundurze i z odznaką chodzi na "spacery" ?

Nie ale czułbym jakiś wewnętrzny spokój że nikt się nie przyczepi no a już na pewno nie wezwie policji :)

Kol. Santi biegał z garretem (dopóki nie postanowił zakopać z powrotem swoich znajdek), i fanty miał, że głowa boli, więc leszczem chyba nie jest :666
Pozdro Santi

Pasja to pasja. Biega się niezależnie od sprzętu i "zagrożeń".