Cześć, poprzednio "agitowałem" za
viewtopic.php?f=1&t=91266 i
viewtopic.php?f=1&t=106909 , a teraz napiszę o tym.
Ostatnio w miejscach moich "spacerów" pojawiły się nie zakopane dołki, a co gorsze, wykopywane z nich niepożądane przedmioty lądowały na powierzchni w pobliżu. Po deszczu stawały się "niewidzialne" ale dawały "sygnał" gdy nad nim przemiatano cewką, budząc irytację detektorysty! Mam zwyczaj zabierać wszystko "z pola" - czasami przynosi to zaskakujący efekt, po oczyszczeniu "wyszła" srebrna blaszka, ale przeważnie są to "śmieciowe śmieci". Ale do sedna.
Schodząc z pola zostałem zatrzymany przez, że tak powiem społecznika, który w między czasie wezwał funkcjonariuszy. Patrol dojechał, gdy grzecznie, ale stanowczo "żegnałem się" z nadgorliwcem. Rozmowa z funkcjonariuszami właściwie była krótka. Chodziłem po ugorze, przeszliśmy się po"moich śladach", co potwierdziło naocznie moją deklarację, że pozostawiłem za sobą zasypany dołki. Znalezione przedmioty, kilka zasyfiałych, właściwie nieczytelnych monet było niczym w porównaniu z wyciąganymi z każdej kieszeni śmieciami! Rozstaliśmy się w zgodzie, pseudo-społecznik (lub konkurent) w między-czasie oddalił się...
Morał z tego jeden - warto "odśmiecać" miejscówkę, bo po pierwsze - drugi raz nie "znajdziemy" ich, a po drugie będzie ostatecznym argumentem w spotkaniu z funkcjonariuszami lub właścicielem, którego wcześniej o zgodę nie mogliśmy zapytać...