Witam

Pracuję w firmie telekomunikacyjnej i często używam wykrywacza do znalezienia studzienek kablowych.

Znajdują się one często na polach i w lasach nawet 40 cm pod ziemią.

Przy szukaniu również mogę natknąć się na "zabytki".

Z ciekawości zapytam jak ma się do tego prawo?

Pozdrawiam

Wykrywacza używam do tego samego co Ty. Szczerze, niech ktoś spróbuje się czepić, zrobił bym kosmiczną awanturę w wszelkich możliwych urzędach o zasypanie studni, podniesienie terenu, niedopatrzenie przy odbiorze po jakimś tam remoncie + wystawił bym fakturę za przestój ludzi i opóźnienia w robocie. To że telekomunikacyjne są zasypane to mały problem, zawory gazu nieraz są pod kostką lub asfaltem, potem jest zdziwienie że zakręcają gaz w całej parafii jak ktoś przerwie najdalszą odnogę przy robotach ziemnych.
ps.
Mój rekord to 160cm do dekla studni.

Długo można by opowiadać o pomysłach "budowlańców" ,którzy mają totalnie w d... infrastrukturę napotkaną w miejscu prac . Szczytem szczytów było przykrycie studni SK6 (dla niewtajemniczonych ,głębokości około 150 cm) płytą pilśniową i położenie kostki na tej płycie na najbardziej ruchliwej alejce w mieście.

Pozdrawiam

Ale te prace ktoś odbiera, podpisuje się, w razie czepiania się o wykrywacz można rozpętać niesamowitą aferę, problemy by miał inspektor nadzoru, ktoś kto to odbierał, firma wykonująca remont. Nie sądzę żeby ktokolwiek próbował czepiać się o wykrywacz przy szukaniu infrastruktury. Jak się czepia to ja poproszę na piśmie że bierze na siebie wszystkie konsekwencje nie używania wykrywacza..

U mnie firma sprawdzała drożność kanalizacji, a sprzęt, dosłownie wszystko co mieli w aucie to marzenie każdego poszukiwacza.

Ja do sprawdzania kolizji przy robieniu przecisków kupiłem georadar. Strata "kreta" , albo zniszczenie czyjejś infrastruktury bywa droższe niż georadar. Słyszałem o trafieniach przeciskiem sterowanym które wyceniono na kilkaset tysięcy złotych :) Niby straty pokrywa ubezpieczalnia, ale za rok może być problem z wykupem polisy.

Jest taki zapis w kodeksie karnym - Zamiar bezpośredni – postać zamiaru w rozumieniu prawa karnego polegająca na tym, że sprawca chce popełnić czyn zabroniony (art. 9 § 1 k.k.). Sprawca popełniający czyn zabroniony w zamiarze bezpośrednim ma świadomość i wolę realizacji jego ustawowych znamion.
Dla mnie chodzenie z wykrywką na polu czy po lesie dla organu prowadzącego postępowanie (Policja, Prokuratura) będzie trudno udowodnić,że chcę popełnić przestępstwo czyli szukać tzw. skarbów (będę się tłumaczył,że szukam złomu itp.) Chyba, że już jesteśmy w Matriksie i z góry ustawodawca zakłada, że wykrywacz = przestępstwo.
Jeśli wykrywacza używacie w pracy do innych rzeczy tak jak wspomnieliście wyżej to tylko Wam współczuję bo różnej maści nawiedzeni policjanci (lub inni do tego uprawnieni) będą robić pod górkę.

Zabiorą się za firmy świadczące usługi saperskie, bo będą podejrzewać, że pod pozorem oczyszczania gruntów z niewybuchów poszukują zabytków archeologicznych. :D

Może nie "pod pozorem" co "przy okazji", co zresztą często nie mija się z prawdą :666

W związku z powyższym czy nie powinien być ustawowy zakaz sprzedaży i posiadania wykrywaczy jako narzędzi przestępstwa ?

Muł i flot też możesz sprzedawać i kupować, ale w piecu nie możesz spalać.

Fakt, mogli pójść za ciosem i załatwić delegalizację korzystania z detektorów metali, ale możliwe, że na razie kalkulują, licząc na przypływ zabytków konfiskowanych zatrzymanym w terenie detektorystom.

Wykrywacz metali można posiadać a także go używać i to w pracy jak i na polu, łące. Zabronione jest jedynie szukanie zabytków. Tak samo było przed nowelizacją ustawą tak jest i teraz. Z tym, że od nowego roku szukanie zabytków bez zezwolenia jest przestępstwem a nie wykroczeniem. Jeżeli nie szukacie zabytków a dekli studni, zagubionych kluczy, części od ciągnika czy też na plaży monet czy biżuteri w wodzie dalej możecie to robić. Takie głupie sianie paniki wszędzie, że szukanie wykrywaczem jest nie legalne robi nam pod górkę. Osoby, które tym się nie interesują zawsze gdzieś to podsłyszą a potem każdemu z osobna na plaży trzeba tłumaczyć, że to co robię jest w pełni legalne a nawet potraktował bym to swego rodzaju wolontariatem. Nikt nam nie płaci za pozbierane szkło, kapsle, zawleczki, puszki po piwie, a trafiają się żyletki, noże, drut kolczasty itp.
Są jeszcze ludzie co szukają meteorytów.
Znalezienie ,,skarbu'' nawet przy użyciu wykrywacza metali może być przypadkowe.

Ta tylko jak to wytłumaczysz jak będziesz miał pecha i trafisz na panów smutnym którzy dostaną odgórne polecenie i wywleką cię na komendę.

Dopiero po przetrzepaniu ciebie i chaty będą wnioskować czy szukałeś zabytków czy nie ?

Pokażesz im jakieś złomy, druty -- oni nie są od tego oby oceniać co jest zabytkiem co nie.

Bedzie podejrzenie o dokonanie przestępstwa i wywiozą... narobią problemów.

Wiesz jak jest w Polsce wszystko możliwe


Pozdrawiam

Filip ,mialem jeszcze lepszy cyrk, szukalem znajomemu Słowakowi przed jego domem studzienki z zaworem do wody, bo mu drogowcy ...... zaasfaltowali :o ( nie wiem co na to prawo na Słowacji) ...... ja szukam dekla do studzienki, a on z żona w miedzyczasie wynosi wode z chalupy, bo jakas rura puscila, a nie ma jak zamknac doplywu :P ...to sie nazywa presja czasu :lol:


Mało realne, taki zakaz byłby praktycznie nie do wyegzekwowania.