Oczywiście chodzi głównie o sytuację kiedy twoją własność "zrobiono" zabytkiem a nie kiedy nabywasz już zabytek z pełną świadomością jego wyjątkowości bo to odrębna kwestia ...

Kuba - pełna zgoda. Państwo zamiast łupić swoich obywateli i wydawać ( TOPIĆ ) kasę w jakichś termach czy cukierkach w moro - bo komuś palma odbiła - powinno tym się zająć .
Oczywiście rozsądnie i pod ścisłą kontrolą.
Wielu cwaniaków przekręciło na tym tzw. ''Skarb Państwa'' - czyli nas.
Z drugiej zaś strony - niszczenie wszystkiego co wpadnie po rękę jest zwykłym barbarzyństwem.

PS. Asiu - trafna uwaga.

Prawo - to jedno, a jego egzekwowanie i pełna (!!!) odpowiedzialność (również finansowa) urzędników, którzy to "prawo" tworzą - to drugie. Bez tego prawo jest tylko (jak zwykle zresztą) "prawem" dla maluczkich i nic nie znaczy, pomijając przypadki ukarania kogoś na zasadzie: "ksiądz zawinił, cygana powiesili"...

Wrocmy do tematu.
Jestem za takimi zmianami w prawie, zeby zgoda wlasciciela gruntu byla jedynym zezwoleniem obowiazujacym do poszukiwan z wykrywka. Nie jakies WKZety nie jakies Polskie Zwiazki Posiadaczy Wykrywek nie jakies Domniemane Ministerstwo Domniemanego Poszukiwania Domniemanych Zabytkow o domniemanej definicji.

Całkowicie się zgadzam, fishowiec. Wymagało by to tylko w pełni jawnej informacji o wszystkich miejscach pod ochroną archeologiczną, z oczywistych względów.

Edycja - czy każdy właściciel terenu posiada taką informację? Jeżeli tak, wystarczyłoby jego oświadczenie, dla ostrożniejszych pisemne; gdyby zwyczajnie nie pamiętał, poszukiwacz miałby problemy.

I w tym wątku zgadzam się z Tobą w 200%. Nic dodać, nic ująć.