Miałem okazję uczestniczyć w wykopkach komercyjnych w Norfolk w UK. Gdyby ktoś wybierał się na wakacje to polecam. Z jednej strony nie trzeba się martwić o pozwolenie na szukanie (wcale nie jest tak łatwo je sobie zdobyć - wiem bo próbowałem), ale z drugiej trochę to kosztuje i straszny ścisk. Tak czy siak coś tam jednak ziemia oddała :)

Miejsce poszukiwań ze zdjęć to komercyjny trawnik, czy pole zasiane zbożem?

W Holandii jest podobnie, kilka razy do roku różne organizacje skupiające poszukiwaczy, (np. Brabantzoekdag ) organizują komercyjne wykopki. Na każdej imprezie jest mnóstwo ludzi.

To nie komercja tylko pewnie normalne klubowe wykopki w UK. Tak to tu wygląda.
Klub dogaduje się z farmerem i płaci za dostęp do pola (najczęściej około200-300£)więc każdy z uczestników musi za siebie zapłacić 10£ .Żeby wyjść na zero w interesie klubu jest więc jak największa liczba kopaczy na polu .

przy tej ilości uczestników w NL to moze być komercja
http://www.brabantzoekdag.nl/

Może i komercja w cenie 15 euro mamy w restauracji poczęstunek i kawę przed wykopkami oraz nagrody które są losowane w czasie przerwy gdzie można wygrać nawet niezłej klasy wykrywacz i inne nagrody. I co najważniejsze bezstresowe kopanie. :1

Naszła mnie taka refleksja - czy kiedyś w Polsce ktoś zaryzykuje zorganizowanie komercyjnych poszukiwań? Większość poszukiwaczy to wyśmieje, bo nie przejmują się żadnymi pozwoleniami. Ale gdyby znaleźć jakiś prywatny, najlepiej ogrodzony teren i uzyskać zgodę od WKZ, to przy obecnych przepisach można by zgłosić listę uczestników kilka dni naprzód i tyle (ogrodzony dlatego, żeby nie był zbytnio przechodzony). Właściciel terenu by sobie zarobił, a dla uczestników liczyła by się zabawa. Wiem, że podobne poszukiwania się zdarzają na różnych zjazdach, ale tam są tylko dodatkiem do samego zjazdu. Poza tym można by inaczej wybierać teren do przeszukania, bo można konkretnie zapłacić właścicielowi.

A wokół patrole milicji żeby już nikt tego ogrodzonego terenu nie opuścił. Taki żarcik.

Powoli coś się jednak rusza,nie było mnie co prawda w Polsce w tym czasie ale w moim regionie,warmińsko -mazurskie niedawno była komercja,sporo hektarów,wstęp jeżeli dobrze pamiętam 10 złociszy,problemem był tylko limit chętnych,mogło brać udział 60 osób,organizatorem był klub sportowy magnes neodymowy z ostródy,nie dopytałem się tylko jakie były regulacje odnośnie zatrzymywania znajdek bo mamy zgoła inne prawo niż w UK czy NL.
I jak na ironię obecnego czasu nagonki :cop za Prl-owską łyżkę organizator raczył się ubrać w stosowny pasiak :lol: .

Owszem, nawet miałem okazję rozmawiać z kolegą z Ostródy. Ale oni działają lokalnie i zdecydowanie niekomercyjnie, więc o wyborze ciekawszego miejsca gdzieś indziej raczej nie ma mowy.
Kwestia znalezisk powinna chyba poczekać na koniec obecnych rozmów z MKiDN, będzie jaśniej.

Najlepiej jeszcze obroże poszukiwaczom nasadzić na szyje - jeśli wyjdzie za wyznaczony teren to urywa mu łeb i uszkadza elektronikę w wykrywaczu!

Boniek - skąd u ciebie takie zboczone myśli? W UK jakoś szukają bez obroży?

Przecież szukamy sobie ograniczeń w naszym hobby i to moja taka rozrywkowa propozycja była.

To wszystko jasne :h .

:lol: Dobre to było boniek. :1