Zdzicho, ja uważam że jednak szeroko pojęta nauka sporo traci na braku przepływu informacji na linii znalazca ( nie koniecznie człowiek z wykrywaczem) - osoba, czy instytucja zajmująca się opracowaniem znajdek. Najlepiej widać to po wspomnianym profesorze, aby nie zakapować swoich "informatorów" wyjechał za granicę i zakończył współpracę, aby zaoszczędzić kłopotów ludziom. Zawsze można powiedzieć że trzeba było zostawić zbieranie klepaków archeologom, tyle że zebranie tej ilości informacji zajęło by im jakieś 500lat. :)

Cieszę się, że tak uważasz. Kolekcjonerom miejsce znalezienia nie jest potrzebne, ale nauce owszem.
Wielokrotnie o tym pisałem i często i często tutaj przez użytkowników o malej wiedzy byłem wyśmiewany.
To się nazywa kontekst miejsca znalezienia i ma istotne znaczenie dla określania osadnictwa, szlaków handlowych, zasobności społeczności, cyrkulacji pieniądza, wpływów politycznych i gospodarczych różnych ośrodków władzy na danym obszarze itp
Jednym słowem historia gospodarcza. Niestety część poszukiwaczy ma to w nosie, bo jak jeden napisał ostatnio:
. To jedyny post od kiedy jestem na forum którym się przejąłem. W swojej naiwności byłem przekonany, że poszukiwacze jak mało kto lubią historię przynajmniej w zakresie swoich zainteresowań.

to ja dokoncze oftopa Nietajenki

to, ze polemizuje z przypuszczeniami zdzicha swiadczy o tym, ze biore powaznie to o czym on pisze i analizuje jego sugestie
Nietajenko zas moze tak jak za komuny brac dokladnia tak jak bylo napisane, tylko, ze gdyby nikt nie oponowal do zdzichowych wypowiedzi mielibysmy bloga a nie forum i Nietajenko dobrze o tym wie przeciez...
ja nie widze nawet tu nic niestosownego w polemikach ze zdzichem bo nie sa to wcale zaczepki deprecjonujace zdzicha wiedze a wrecz odwrotnie...

Czyli kolekcjonerzy otwarcie szkodzą nauce traktując monety przedmiotowo, interesują ich gradingi, ceny itd., a pochodzenie już nie, bo tu mogą zacząć się kłopoty. Z dużą pewnością „dostawców” podobnie traktują instrumentalnie. To nic innego jak hipokryzja.

Tak, zgadzam się, a merytoryczne dysputy uwielbiam

Nie kolego. To jest wdowi grosz :ang

Napiszę oględnie, że mijasz się z prawdą.
1/Kolekcjonerzy nie szkodzą nauce, a wręcz przeciwnie, dzięki im numizmatyka się rozwija.
Chyba wszystkie katalogi w ciągu ostatnich 10 lat napisali kolekcjonerzy, w tym z naszego forum.
2/Monety podjęte z pola zostają niestety pozbawione kontekstu miejsca znalezienia ze stratą dla nauki. Wiele razy o tym pisałem, a ty to obśmiewałeś.
3/Poważni i uczciwi kolekcjonerzy, a także poważne domy aukcyjne są bardzo zainteresowane legalnością pochodzenia przedmiotów oferowanych do sprzedaży. Dlatego każdy komitent podpisuje takie jak niżej oświadczenie zdając sobie sprawę z odpowiedzialności prawnej za podanie nieprawdziwych informacji. I dlatego nie kupuję od poszukiwaczy, a monety kupione poza UE zgłaszam do Urzędu Celnego :D

A o tym nie pomyślałem ... ;)

Ale poszukiwacze to już inny gatunek zdzicho ... i oni szkodzą - dobrze zrozumiałem ?

Bo każdy uczciwy kolekcjoner kupuje boratynki tylko z pewnego źródła nie od jakiś złodziei :666 najlepiej od producenta :lol:

Dobre Cezar ... naprawdę dobre :1

Cezar :za

Wniosek: poszukiwacz ma szansę przysłużyć się nauce bo może opowiedzieć o kontekście znalezienia monet, a kolekcjoner dla żądzy posiadania, dla zysku i dla swojego bezpieczeństwa pozbawia monety kontekstu.

Mylisz się kolego, domy aukcyjne mają głęboko w nosie skąd pochodzą monety przyniesione do nich w komis czy na sprzedaż a ten papier jest tylko aby być w porządku w świetle prawa. Żaden "pieniądz" nie śmierdzi, nawet ten wykopany. Kupując tylko i wyłącznie od firm chyba się nie łudzisz że boratynki które są w sprzedaży, oczywiście poza wyjątkami gdy ich proweniencja wywodzi się ze starych zbiorów numizmatycznych mają pochodzenie inne niż ze skarbów monet?.

Tu masz Mike całkowitą słuszność.
Nawet ''najlepsi'' nie pytają o pochodzenie ... choć interesują ich tylko fajne egzemplarze - to nie dziwi.
I nie jest to żaden zarzut - wszak mało jest starych monet zalegających w szufladach i szafach.
Tylko niektórzy- wybrani - mają certyfikaty z mennicy ... np. pana Tytusa Liwiusza ... :zb
A tak serio, to rzygać mi się chce czytając o kolekcji monet które nie zostały wykopane, a jedynie nabyte z pewnego źródła .
Do tej pory sądziłem że są granice hipokryzji .
Nie ma.

George Orwell: Rok 1984. Oficyna Literacka, 1993. ISBN 83-85158-70-7.