Cytuj:
Polski Związek Eksploratorów [url]https://www.facebook.com/Polski-Związek-Eksploratorów-1724123507612175/[/url]
Na profilu FB Wojewódzkiego Urzędu Konserwatora Zabytków w Lublinie ukazał się dzisiaj pewien "chwalipost". Rzeczywiście Lublin wydaje dużo pozwoleń na tle innych urzędów. Nie zmienia to jednak faktu, że warunki te nie mają wiele wspólnego z przepisami, nie pokrywają się również z ulotką, na którą się urząd powołuje. W ulotce przygotowanej przez MKiDN i NID mowa o tym, że dołączenie sprawozdania z poszukiwań jest jedynie"dobrą praktyką"... Tymczasem w wielu pozwoleniach wymaga się następujących działań:
- dokonania szczegółowego rozpoznania terenowego i sporządzenia planu sytuacyjno-wysokościowego dla zabytku archeologicznego, zwłaszcza gdy ten zabytek posiada własną formę krajobrazową;
- prowadzenia dokumentacji przebiegu poszukiwań oraz opracowania wyników tych badań w sposób umożliwiający jednoznaczną identyfikację i dokładną przestrzenną lokalizację wszystkich czynności oraz dokonanych odkryć i przekazania jej wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków w terminie określonym przez wojewódzkiego konserwatora zabytków nie dłuższym niż 6 miesięcy od dnia zakończenia tych badań;
- prowadzenia doraźnej konserwacji pozyskanych zabytków i przekazania ich wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków w terminie określonym przez wojewódzkiego konserwatora zabytków nie dłuższym niż 3 lata od dnia zakończenia poszukiwań.
- prowadzenia inwentaryzacji polowej pozyskanych zabytków i ich dokumentacji i przekazania jej wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków w terminie 6 miesięcy od dnia zakończenia poszukiwań;
- sporządzenia sprawozdania z przeprowadzonych poszukiwań i przekazania tego sprawozdania wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków w terminie określonym przez wojewódzkiego konserwatora zabytków nie dłuższym niż 3 tygodnie od dnia ich zakończenia;
itd,itp...
Należy zwrócić uwagę, że Rozporządzenie ministra kultury z 2 sierpnia 2018 roku, wyraźnie rozdziela wnioski i pozwolenia na poszukiwanie zabytków od tych na badania archeologiczne. W jednym i drugim przypadku obowiązują katalogi zamknięte warunków. Tymczasem z uporem WUOZ Lublin i wiele urzędów wydaje pozwolenia na poszukiwanie zabytków, w których często niemal żywcem określone warunki przeniesione są z pozwoleń na badania archeologiczne.
Warto również wspomnieć, że Delegatura w Chełmie (WUOZ Lublin) niezgodnie z prawem wymagala w 2019 roku dołączenia do wniosku na poszukiwania dokumentu potwierdzającego posiadanie przez wnioskodawcę tytułu prawnego do korzystania z nieruchomości, lub numeru księgi wieczystej.
Zachęcamy wszystkich poszukiwaczy do ponownego przeczytania rozporządzenia i do szerokiej dyskusji na temat warunków, jakie zawierały Wasze pozwolenia.
Pamiętajcie przede wszystkim, że od decyzji administracyjnej, z którą się nie zgadzacie można i należy się odwołać. Jeszcze w 2018 roku tych odwołań od decyzji na poszukiwania było 3 , natomiast w roku 2019 już 17. Przybywa więc świadomych swoich praw poszukiwaczy.
https://facebook.com/story.php?story_fbid=231723948221141&id=109996943727176 Archeolog prowadzi badania na podobnych zasadach na jakich poszukuje detektorysta z tym, że pracuje za pieniądze inwestora, lub korzysta z tzw. grantów itp., opłaca pracowników, sprawozdanie złoży albo i nie i to bez konsekwencji, a są też tacy, co za sprawozdanie jako dzieło autorskie chcą dodatkowej kasy. Komercja, coraz więcej zabytków z „badań” przekazywanych jest z niedbałą, lub niepełną dokumentacją, albo bez wymaganej dokumentacji. Co kilka lat NIK robi wyrywkowe kontrole, wytknie jakieś nieprawidłowości i dalej nic się nie dzieje.
Poszukiwacz do wniosku na poszukiwanie zabytków ma dołączyć zgodę właściciela terenu, mapki, które sam załatwia, jakieś uzasadnienia i inne wymuszane informacje i wnieść 82 zł opłaty skarbowej. Może otrzymać zezwolenie obwarowane ściśle określonymi zasadami postępowania w trakcie poszukiwań, wraz z zestawem obowiązków, jak prowadzenie dokumentacji, wstępnej konserwacji znalezisk, złożenie sprawozdania itd. W przypadku braku znalezisk, lub gdy sprawozdanie nie będzie takie jak oczekiwano, lub gdy wynikną jakieś niejasności, nieporozumienia, może jedynie liczyć na łaskawość urzędników WKZ.
Poszukiwacz wraz z wnioskiem i opłatą skarbową, wnosi swój czas, swoją wiedzę, umiejętność obsługi detektora, ponosi wszystkie koszty związane z poszukiwaniami, zakup i utrzymanie sprzętu, ubezpieczenie, koszty dojazdu itp., oraz wystawia się na ryzyko związane z kontaktem z urzędem WKZ i tego możliwymi konsekwencjami, jak przekazanie danych policji. Więc, jaki ma to sens ?