Cytuj:
.....Są to naiwni dziennikarze, którzy nie rozumieją, że każde wydłubanie zabytku z ziemi bezpowrotnie niszczy kulturowy kontekst znaleziska, który dla archeologa jest często ważniejszy od pojedynczego przedmiotu.
Pominmy w cytacie dziennikarzy i skupmy sie na dalszej jego czesci.
Profesor szczerze wyrazil wlasne troski i brawo. To bardzo wazne. Pozwala zrozumiec obawy zabierajacego glos w dyskusji.
A co ja w tej wypowiedzi odnajduje? Popijajac mocna kawe, zeby zmusic umysl do wytrwalosci czytam, ze pan profesor, rzekomo w trosce o moje dziedzictwo, o moja swiadomosc histrorii oraz miejsca, bojazliwie pochyla glowe przed jak wszystko na to wskazuje urojonym kultem kontekstu.
Dla mnie to sygnal, ze pan profesor gotow jest w swoich dzialaniach zlozyc w ofierze wlasnemu bozkowi wszelkie zasady spoleczne, bez wzgledu na szkody wyrzadzane spoleczenstwu i konflikt interesow w relacji archeologia - obywatel. Bo kontekst jest wazniejszy nawet od przedmiotu z nim zwiazanego w takim razie na pewno juz cala reszta nie ma kompletnie zadnego znaczenia. Wystarcza wiec wyorane skorupki by rolnik przestal obsiewac pole.
Pan profesor w swoim "religijnym" namaszczeniu nie przytoczyl zadnych argumentow przeciw, ze w zasadzie kontekst zlomu metalowego codziennie tonami wydlubywanego przez detekrtorystow na calym swiecie
nie ma zadnego znaczenia dla nauki (chyba, ze to nauka o korodowaniu i niszczeniu metali zakopanych w ziemi) i bez wzgledu na ogrom poswieconej uwagi oraz liczbe zer w kwocie wydanych spolecznych pieniedzy archeologia na tym absolutnie nic nie zyska. Zaledwie znikomy procent a raczej ulamek procenta dziennych wykopkow detektorystow wniesie cos nowego. Reszta bedzie tylko uczta kolekcjonerow. Bo tylko oni jeszcze beda umieli dostrzec w tych znaleziskach cos osobliwego.
Jak zachowuje sie nowoczesnie wyedukowany profesor?
Otoz z polprzymknietymi oczyma podnosi w gore uzbrojona w kamienny noz wlsnych fobii i przekonan reke i dzga w zapamietaniu skladajac w ofierze moja swobode, moja pasje i moje prawo do decydowania co dla mnie wazne i co mnie cieszy. Dzga bo przeciez on ma prawo.
Te opracowania "badan" archeologicznych, ktorych efektem sa calkiem wspolczesne gwozdzie z bezprawnie oplacanym pietyzmem "konserwowane", sa tylko i niczym wiecej jak czescia praktyk kultu kontekstu, swoistym misterium archeobetonu przynaszacymi kaplanom przetrwanie i calkiem znosny byt niczym tym z opisow Bernal Diaz del Casstillo...
Pan profesor zamiast zajmowac sie sprawami, ktore rzeczywiscie umykaja archeologii z powodu uplywajacego czasu oraz zmian w zagospodarowaniu terenow, co do ktorych calkiem niedawno koledzy pana profesora zywili przekonanie, ze sa jalowe naukowo, a ktore jak wykazali pasjonaci z detektorem to przekonanie zburzyly, uprawia medialnie slowotok mamroczac formulki praktykowanego misterium. I wbrew oczekiwaniom zwiazanym z naukowymi tytulami najzwyklej w swiecie nudzi. Zeby przemierzyc profesorska wypowiedz do konca musialem zrobic dolewke do mocnej na szczescie kawy.