Weryfikuję informacje o depozycie złożonym w ramach Listy Grundmanna na zamku Grodziec.
Ze źródeł wynika, że ładunek o wadze ok. 24 ton został przetransportowany TRZEMA randomowymi ciężarówkami.
Czy to możliwie aby w 1942 roku, na dość przypadkowej stacji przeładunkowej były ciężarówki o realnej ładowności 8 ton?

I tak, znam historie o żukach załadowanych 6 tonami, ale chodzi o zdroworozsądkowe potraktowanie tematu, bo i podjazd na zamek jest mocno stromy i ładunek był na tyle cenny, że raczej by nie szarżowano.

Z góry dzięki za opinie.

Nie znam tej historii, ale może te ciężarówki zrobiły więcej, niż jeden kurs? W opisie mogli o tym nie wspomnieć.

Całość ładunku została odebrana za jednym zamachem przez 3 ciężarówki. To raczej pewne.
Pewna, bo, archiwalnie potwierdzona jest ilość skrzyń: 242.
Niepewna - szacunkowa jest waga skrzyń, określona jako ''około'' 100 kg. To mi się trochę nie zgrywa, bo zawartość stanowiły książki, więc taka skrzynia musiałaby być naprawdę duuuuża. Prawdę mówiąc nie chce mi się robić eksperymentu i sprawdzać ile zajmuje 100 kg książek, wolę najpierw sprawdzić, czy istniały niemieckie ciężarówki o ładowności 8 ton. Bo chociaż się nie znam na tym, to wątpię.
Ale może ktoś mnie z błędu wyprowadzi.

1m sześcienny makulatury zbelowanej waży 400-650 kg. Dla książek bym przyjął tą większą wartość, bo druk dość dużo waży.
Dla papieru podają 1000 kg/ metr sześcienny, ale to pewnie taki w belach z drukarni.
Zważ jakąś encyklopedię, potem zmierz i pomnóż 3 wymiary i będziesz mógł wyliczyć gęstość.
Trzeba wziąć poprawkę, że w skrzyniach z książkami z kilkanaście procent objętości może stanowić powietrze.

"Maluch" miał ładowność czterech osób, a często jeździło nim sześć jak nie więcej. W czasie wojennej ewakuacji wątpliwe, aby ktoś zwracał
tak baczną uwagę na limity wagowe. Tak więc do 3 tonówki mogli zapakować 4 tony, albo dopóki osie nie wygięły się w banan.