Filip napisał(a):
Się nie znam, ale chyba zależy od klasy kamizelki.
Sam pomysł szycia kamizelek i ładowania tam blachy jest raczej dziwny.
Co do posiadania kamizelki, to pewnie też jak bym miał wybór, to wolał bym ją mieć.
Tak, płyty tego typu dzielą się zasadniczo na 4 klasy odporności; 3a, 3, 3+, oraz 4.
Klasa 3a powinna zatrzymać wszystko co wyleci z broni krótkiej, tj; poprzez wszelakie "dziewiątki",
.45 ACP, na .44 Magnum kończąc. Klasa 3 powinna już wytrzymać postrzał z amunicji karabinowej takiej
jak 76,2 x 39 (AK 47), 5,45 x 39 (AK 74) 5,56 x 45 (AR-15), 7,62 x 51 itd. Cały czas mowa oczywiście
o amunicji cywilnej z rdzeniem ołowianym, gdyż ta z rdzeniem stalowym (wojskowa) przebija się przez takie kamizelki na wylot. Aby powstrzymać pociski karabinowe z rdzeniem stalowym, potrzeba już płyt o klasie odporności 3+, oraz 4 które już swoje kosztują. Płyty takie (lub jak kto woli wkłady balistyczne) wykonywane sa
najczęściej z polietylenu lub jakiejś ceramiki. Czasami stosuje się wkłady stalowe z Hardoxu, minusem takiego rozwiązania jest to, iż płyta taka nie przyjmuje pocisków jak wkłady "miękkie" z polietylenu, na Hardoxie pocisk
zwyczajnie rozpryskuje się na kawałki, i można z tego względu zaliczyć dodatkowe obrażenia.
Ostatnio mamy wysyp wszelakich "płyt balistycznych" na olx itp serwisach - powód to oczywiście konflikt na Ukrainie, wielu januszy kowalstwa zwietrzyło biznes produkując buble będące najczęściej jedynie dodatkowym zagrożeniem dla użytkownika. Prawdziwa płyta winna mieć certyfikat, i te oryginalne - kosztują nie mało.
Filip napisał(a):
Wracając do amunicji, nie macie przemyśle, że świat się dogadał i zszedł z ilością dżuli na centymetr w nowej amunicji? Ja mam wrażenie że współczesna amunicja zrobiła się bardziej humanitarna, dająca większe szanse na przeżycie, niż ta którą stosowano do końca drugiej wojny? Może tu chodzi o ekonomię, ale jakoś dziwnym trafem przestano produkować większość amunicji "modnej" do końca wojny. Może celem miało być odcięcie od amunicji tych co sobie zostawili "broń po dziadku"? Obecnie to co było modne 70 lat temu jest traktowane jako egzotyka.
Podczas IIwś na uzbrojeniu piechura dominowała broń zasilana amunicją karabinową dużej mocy, co było jeszcze spuścizną wcześniejszych konfliktów (np. I wś) gdzie celowniki długaśnych i nieporęcznych karabinów skalowane były na kilometry :lol: Praktyka pokazała iż strzelanie się na takie odległości to idiotyzm, efektem czego zaczęto opracowywać konstrukcje na amunicję pośrednią takie jak np. Niemieckie Stg.44 czy amerykańskie M1 Carbine. Broń tego typu była znacznie poręczniejsza, a sama amunicja wystarczająco efektywna na wymaganym dystansie. Rozwiązanie takie stosuje się do dzisiaj. Nie oznacza to jednak wcale iż "stare" wojskowe kalibry wymarły; w myślistwie takie kalibry jak 8 x 57IS (lub jak kto woli 7,92 x 57 Mauser), 30-06, 7,62 x 54R itp dalej mają się świetnie i produkowane są nadal w niemałym asortymencie, podobnie jest w sporcie.
Owszem, są pewne modele broni do których trudno dziś dostać amunicję, np. do mojego Mannlichera M95 w kalibrze 8 x 56R obecnie amunicję produkuje tylko jedna firma - Serbskie PPU (foto poniżej). Są karabiny do których amunicję trzeba robić dziś samemu, gdyż nie jest ona nigdzie produkowana, jak np. 6mm Arisaka, 8 x 50R Mannlicher, 6,5mm Mannlicher Holenderski, itd. Wszystko da się wytworzyć :h , ale to temat na inna dyskusję.