No tu akurat WKZ wykazał się rozumem :)

No u nas jak zwykle każdy urzędniczyna interpretuje sobie prawo po swojemu i jak mu tam dziś pasuje - decydując o czyichś losach - Dziś cię pogłaszcze, ale pamiętaj- jutro za to samo mogę przeczołgać tak, że się nie pozbierasz!!

Co oczywiście nie zmienia faktu, że postawa konserwatora tym razem wzorowa!

A założycie się ,że ktoś wpadnie do gościa z "kurtuazyjną wizytą" ok 6:00 Rano ?

Poważnie zastanawiam się nad powołaniem konkurencyjnej dla PZE organizacji. Będzie to "Stowarzyszenie Poszukiwaczy Współczesnych Elementów Wyposażenia Mechanicznego Sprzętu Rolniczego". ;)

Proponuję zarejestrować: "Fundacja na Rzecz Odzyskania Narodowego Mienia Ruchomego Utraconego przez Polskich Rolników".
Wtedy może dadzą bańkę, albo może i z dziesięć. Na tzw. wsparcie działalności. Tylko szybko trzeba się zebrać.
Pozdro.
G.

Dzień dobry. Należę do FnRONMRUpPR-u.
A poszedł! Ty pijaku!

Nazwę trzeba zacząć koniecznie od "Katolicka Fundacja..." lub "Katolickie Stowarzyszenie"...

Bardziej bym poszedł w "narodową " i nie stowarzyszenie , a fundację ...
Zawsze ,pare marnych baniek można by przytulić jakiegoś grantu .
Powód się znajdzie.

I wille dostać przy okazji. Słuszna koncepcja.

:D :lol: Nie wiem o co Ci chodzi z tą " konkurencyjnością" ale ok. zakładaj.
Jestem w kontakcie z człowiekiem, który znalazł ten garneczek boratynek. Mam prośbę do wszystkich, żebyśmy zachowali umiar w tych komentarzach. Bywamy czasem gorsi od naszych przeciwników. Te komentarze, że nie znalazł przypadkiem, te podśmichujki z poszukiwania części od jakiejś maszyny. Jak zwał tak zwał. Znalazł coś ciekawego, istotnego, powiadomił, oddał i tyle. Po cholerę coś podważać. Domagamy się traktowania przepisów wprost. Tak do tego podszedł konserwator. Nie musi tego podważać, nie musi szukać drugiej dziury w dupie...Wy też tego nie róbcie, bo po co?

Niewielu jest wojewódzkich konserwatorów tak racjonalnie myślących jak LWKZ. Nie starajmy się tego zmieniać. Wpisy tego typu tylko jątrzą i odstręczają. Pamiętajcie, że poszukiwacze są najczęściej traktowani jak ostatni odcinek przewodu pokarmowego. To trudna pozycja bo światło dzienne najczęściej zasłaniają gacie. Ufam, że moja artystyczna przenośnia zostanie właściwie zrozumiana.

Niech wpadają Siepacze Adamowe, a co jeśli nic nie znajdą?
Może faktycznie kolo jest wyznawcą "Bawi mnie kopanie a nie posiadanie"?


Tak czy inaczej, zdrowe podejście LWKZ do sytuacji.


A właśnie, tak przy okazji zapytam.
Czy PZE ma jakieś przykłady pism z WKZ ze zwrotami przedmiotów z poszukiwań, które zostały "oddane" poszukiwaczom?
Można gdzieś zobaczyć takowe?

Bo nurtuje mnie np. taka hipotetyczna sytuacja:
1. Dostaję zwrot przedmiotów i piśmie tym wymienione są np.:
- 1 złoty 1949
- 1 pfennig 1902

Po jakimś czasie z "kontrolną" wizytą wpadają Siepacze Adamowe i znajdują nie 2 a 1 monetę. Brakuje 1 złoty 1949.
Okazuje się że popełniłem błąd i zawieruszyła mi się gdzieś owa złotówka oddana mi w depozyt.
Czy właśnie uruchomiłem lawinę działań siepaczowych?

Jesten ciekaw jak bardzo precyzyjnie skonstruowane są takie pisma ze zwrotami z WKZ.

Nikt do znalazcy tego garneczka nie przyjdzie, chyba, że poszukiwacze nie przestaną o tym pierdzielić niepotrzebnie...
Tak mamy różne "zwrotki" z urzędów. Panuje tu całkowicie wolna amerykanka. Nie istnieją przy tym żadne przepisy regulujące cokolwiek w tym zakresie. Od dawna prowadzimy politykę namawiania znalazców na walję o informację zwrotną co jest zabytkiem lub zabytkiem archeologicznym, lub nie wypełnia żadnej z tych definicji. Urzędy do tej pory tego unikały, teraz jest trochę lepiej. Bywało, że przez kilka lat nie kwalifikowano przedmiotów z poszukiwań. Stworzyliśmy rodzaj wzoru wniosku, którym się należy zwrócić do urzędu. Konserwator musi na jego podstawie dokonać takiej kwalifikacji w terminach przewidzianych przez Kpa, pomimo, że nie zostało to wprost ojreślone w przepisach ustawy o ochronie zabytków. Od dwóch lat przyciskamy też urzędy o informację na temat pozyskiwanych z poszukiwań zavytków. Urzędy często starają się ukryć tę informację, bo wiadomo, że jest tutaj total y bajzel. Ale powolutku to porządkujemy. ;)
Edycja: skorzystam z przywileju i dodam jeszcze w tym samym komentarzu, że owszem są urzędy, głównie Katowice, które oddają przedmioty w depozyt. Tutaj trzeba powiedzieć wyraźnie, że to działanie niemające żadnego uzasadnienia w przepisach. U nas nie ma czegoś takiego jak depozyt prywatny zabytków, nawet muzeom prywatnym nie można przekazywaç zabytków ruchomych z poszukiwań. Uczulam wszystkich, że nie można tymi przedmiotami swobodnie dysponować. Na takich protokołach zwrotu konserwator określa jedynie, iż przedmioty nie wypełniają definicji zabytku archeologicznego, co nie jest równoznaczne z tym, że zostały uznane za nie zabytek. I tak, to jest dla znalazcy niebezpieczne a ja mam często wątpliwości czy Ci ludzie sobie z tego zdają sprawę. Coraz częściej jednak urzędy decydują się na stwierdzenie co jest a co nie jest zabytkiem i zabytkiem archeologicznym lub żadnym z nich i takie zwroty są ok...Taką procedurę stosuje m.in. urząd w Lublinie.

Jejku nie każdy używa wykrywacza do poszukiwań zabytków zrozumcie dla sporej grupy ludzi to zwykła zabawa w poszukiwanie złomu
Zostawcie chłopaka w spokoju