Darmatt napisał(a):
A jeśli nawet Turas, to dom aukcyjny roztacza nad sprzedażą swoją egidę - niejako markuje te przedmioty. Są świadomi. Uznali, że minęło dość czasu i już można. Spójrzcie jak na przestrzeni ostatnich dwóch lat całkowicie zmienia się postrzeganie niektórych spraw przez rządy i od razu trend przejmowany jest przez instytucje i ludzi niżej. Jak szybko została zweryfikowana polityczna poprawność względem imigrantów i innych spraw. Jak szybko Schmidt i reszta zaczęła brać udział w dyskusjach w sprawie utraconych po wojnie terenów, jak zaczynają stać okoniem w sprawach, które wcześniej odsuwali w sposób dyplomatyczny, na spokojnie. Posiadanie SS-manów wśród przodków w Niemczech nie jest już wstydliwe i wraz ze wzrostem nacjonalizmu (a bez tego nie zmienią stosunku względem nieproszonych imigrantów) powoli znowu staje się powodem do dumy. Jak szybciutko to wszystko się zawija w drugą stronę. Podobnie tutaj: pomyśleli, że w świetle ostatnich wydarzeń nikt się nie przejmie paroma dokumentami z jakiegoś obozu sprzed prawie 100 lat.
12/11/2025 politico.eu i ciekawy tekst, fragmenty:
https://www.politico.eu/article/germany-rearmament-upends-europes-power-balance-military/Cytuj:
Remilitaryzacja Niemiec zmienia równowagę sił w Europie
W miarę jak Berlin ponownie staje się wiodącą potęgą militarną Europy, Paryż i Warszawa stają w obliczu ogromnych zmian politycznych.
Przez dekady Unia Europejska funkcjonowała w oparciu o niewypowiedziane porozumienie: Niemcy zajmowały się pieniędzmi, Francja armią. Teraz role się odwracają.
W miarę jak Niemcy dążą do stania się dominującą potęgą militarną Europy, zmienia się równowaga polityczna. We Francji toczy się walka o utrzymanie pozycji, podczas gdy w Polsce niemieckie zbrojenia budzą stare upiory i stwarzają wrażenie, że sojusz Berlina z Warszawą może być najskuteczniejszym sposobem na trzymanie Rosji na dystans.
„Gdziekolwiek się udaję na świecie, od krajów bałtyckich po Azję, ludzie domagają się od Niemiec przyjęcia większej odpowiedzialności” – powiedział Christoph Schmid, niemiecki poseł socjaldemokratyczny z komisji obrony Bundestagu. „Oczekuje się, że Niemcy w końcu staną na wysokości zadania i dostosują swoją potęgę gospodarczą do potencjału obronnego”.
Europa będzie musiała dostosować się do dominującej pozycji Niemiec.
Do 2029 roku Niemcy mają wydawać 153 miliardy euro rocznie na obronność. Dla porównania, Francja planuje osiągnąć około 80 miliardów euro do 2030 roku. Polska planuje wydać w tym roku 44 miliardy euro na obronność.
Zmieniają się również realia fiskalne. Paryż zmaga się z długiem przekraczającym 110% PKB i deficytem przekraczającym 5%, a zdolność kredytowa Berlina daje mu swobodę, której sąsiedzi mogą mu tylko pozazdrościć.
Berlin przygotowuje się do przeforsowania w Bundestagu kontraktów obronnych o wartości 83 miliardów euro do końca 2026 roku. To bezprecedensowy wzrost, który dotyczy wszystkich obszarów sił zbrojnych, od czołgów i fregat po drony, satelity i systemy radarowe.
A to dopiero początek. Za nim kryje się znacznie obszerniejsza, warta 377 miliardów euro „lista życzeń” Bundeswehry, długoterminowy plan obejmujący ponad 320 nowych programów uzbrojenia we wszystkich dziedzinach wojskowych.
Jeszcze bardziej uderzające jest to, dokąd popłyną miliardy. Zgodnie z planami zamówień, mniej niż 10 procent nowych kontraktów trafi do dostawców z USA – to odwrócenie trendu po latach, w których Berlin był jednym z głównych odbiorców obronności Waszyngtonu. Prawie cała reszta pozostanie w Europie, a znaczna jej część trafi do niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Berlin inwestuje setki miliardów w krajowe linie produkcyjne, podczas gdy Francja i kraje Południa wciąż borykają się z ograniczeniami fiskalnymi.
Francja czuje się nieswojo
Tę zmianę można odczuć w Paryżu, gdzie na remilitaryzację Niemiec patrzy się z mieszaniną sceptycyzmu i obaw. Mimo wysiłków prezydenta Francji Emmanuela Macrona od 2017 r. mających na celu poprawę stosunków francusko-niemieckich, w kręgach francuskich działaczy zbrojeniowych głęboko zakorzeniona jest nieufność wobec Berlina. Jeden z francuskich urzędników ds. obrony powiedział Politico, że „Współpraca z nimi będzie trudna, ponieważ będą mieli ogromną dominację”.
Jednak potęga przemysłowa i gospodarcza Niemiec jest równie ważna, co zbrojenia kraju – kontynuował urzędnik. „Nie będą musieli najeżdżać Alzacji i Mozeli” – zażartował, mając na myśli francuskie regiony, które Niemcy z powodzeniem najechali podczas podboju Francji w 1940 roku. „Mogą je po prostu kupić”.
Oprócz niepokojów historycznych, francuscy i europejscy politycy zastanawiają się, jaką rolę geopolityczną zamierza odegrać Berlin pod przywództwem Merza.
Ostrożna aprobata Polski
Nie wszyscy postrzegają zbrojenia Niemiec jako zagrożenie. W Warszawie uważa się je za konieczne i spóźnione.
Jednak w Warszawie stare wspomnienia, zarówno te związane z wojną, jak i z polityką współzależności gospodarczej z Rosją prowadzoną przez byłą kanclerz Angelę Merkel, są trudne do zaakceptowania.
Marek Magierowski, były ambasador Polski w Izraelu i Stanach Zjednoczonych wyraził tę obawę: „Bardziej martwią mnie wciąż ożywione stosunki handlowe między Niemcami a Rosją oraz rosnąca presja w Berlinie, by po wojnie na Ukrainie wrócić do normalności”.
„Polska stała się jasnym punktem odniesienia wśród sojuszników NATO w zakresie wydatków wojskowych” – powiedział Magierowski. „W związku z tym nalegamy, aby inni partnerzy poszli w jej ślady. Ale jeśli naprawdę zależy nam na wspólnej obronie, nie możemy ciągle powtarzać: Proszę, wszyscy wydawajcie więcej na obronę. Ale nie wy, Niemcy”.
Przesuwający się środek ciężkości
W Brukseli ta reorganizacja stanowi wyzwanie: czy UE zdoła przekuć ten impet w strukturę wspólną, czy też pogłębi to fragmentację obronności bloku?
Na razie odbudowa Berlina postrzegana jest jako powrót do odpowiedzialności, a nie próba dominacji. Jednak nawet zwolennicy przyznają, że skala zmian jest trudna do ogarnięcia.
„To może być przerażające, bez wątpienia” – powiedział jeden z dyplomatów UE. „Ale Niemcy mają koalicje. Są w UE i NATO – i wiele rzeczy może się w międzyczasie wydarzyć”.