Teraz jest wtorek, 22 lipca 2025, 13:59

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 80 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 18 listopada 2006, 21:46 
Offline
Szeregowy
Szeregowy

Dołączył(a): sobota, 1 kwietnia 2006, 18:19
Posty: 4
Lokalizacja: Warszawa
Witam.
Ja miałem dwa takie przypadki,obydwa z dwoma sporymi kundlami.
Za pierwszym razem wystartowały do mnie a ja do nich jednocześnie markując podnoszenie kamienia,
zwiały ujadając udało się.
Za drugim razem postąpiłem tak samo ale wywołało to jeszcze większą agresję całe szczęście byłem bardzo blisko samochodu.
Na następny dzień kupiłem gaz.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 18 listopada 2006, 22:05 
Offline
Starszy Chorąży Sztabowy
Starszy Chorąży Sztabowy

Dołączył(a): środa, 15 grudnia 2004, 16:28
Posty: 244
Wypowiem się jako osoba ciut obeznana z tematem. Gdzieś kiedyś już pisałem o tym. Jeżeli na tym forum, to przepraszam za dubel.
Na mnie kiedyś biegło jakieś psisko wielkie, ale walnąłem hukowym (9mm- (dla konfidentów: nie mam, musiałem zdać, bo miałbym robić jakieśtam badania za kilkaset zł i uznałem, że się nie opłaca)i to było pewnie najstaszniejsze dla tego psiaka zdarzenie w jego życiu. Tak więc mocny strzał działa na większość psów (pewnie z wyjątkiem chorych, albo szkolonych na sytuacje z wystrzałem z broni; wyjątkiem też mogą być rasy agresywne z mocno zwichrowaną psychiką).
Długim szpadlem raczej też wiele nie wywalczymy, bo ciężko nim operować. Saperka jest dobrą do tego typu zadań bronią- specnaz jest szkolony do walki z rasami bojowymi właśnie m.inn. saperką. Długi poręczny, z dobrym chwytem nóż jest też raczej skuteczny, tylko trzeba psa unieruchomić własnym ciężarem, a to oznacza bardzo bliską konfrontację i hmmm... dodatkowe rany. Gołymi rękami możemy dać radę jakiemuś burkowi- zdechlakowi. Rasy bojowe nas rozszarpią. Jakieś wsadzanie palców do oczu, odrywanie jajek (:->) to ściema. Pies przy ataku zachowuje się jak typowy drapieżnik- zmysły i ruch mamy dużo gorsze od zwierząt-przegraliśmy.
Jest jeszcze postawa ofiary, czyli spuszczony wzrok, zwinięcie się w kłębek i może bestia odpuści- tak uczy się dzieci. Albo walka, jeżeli mamy czym.
Jeszcze jedna praktyczna uwaga, jeżeli chodzi o jakieś leśne psy. Trzymając wykrywacz do góry, dla psa , który miał już styczność z myśliwymi, może to wyglądać na broń- więć pies/pieski mogą skojarzyć i nawet się nie zbliżać.
I jeszcze jedna uwaga, jakiekolwiek ultradźwiękowe odstraszacze na psy są skuteczne, ale tylko na pudle sąsiadek. Tak samo miotacze.
Widziałem gdzieś w ofertach hukowe rewolwery na długi nabój 6mm- to może być dobre, a w ostateczności można walnąć z przyłożenia. Cena niestety kilkaset zł.
Pozdrawiam.
Ralf08, który miewał konfrontacje leśne nie tylko ze zwieżętami i żyje.
:jump


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 19 listopada 2006, 17:43 
Offline
Młodszy Chorąży
Młodszy Chorąży

Dołączył(a): poniedziałek, 8 maja 2006, 12:06
Posty: 118
Lokalizacja: Podlasie
Ralf08 słusznie prawisz ;)
Jeżeli kundle nas obszczekują (są niezdecydowane- atakować czy nie) i mają przewagę liczebną to stanąć bokiem do psów, nie patrzeć im w oczy (objaw dominacji), przygotować coś czym można by było się zasłonić w przypadku ataku (rower, parasolka, plecak, itp) i powoli oddalić się w bezpiecznym kierunku tj. auto, drzewo, budynek.
Jezeli nas już zaatakuje pies to tak jak napisał Ralf08 mamy dwa wyjścia: poddać się- przyjęcie postawy uległości (w kłębek na ziemię zasłaniając częsci miękkie: brzuch, rękoma twarz i uszy) lub przyjęcie walki :666 .
Co do ras bojowych to myślę że taki pies zrobi mniejszą krzywdę niż duży kundel. Pitbulle, ast-y i inne "bullowate" łapią raczej w jednym miejscu i trzymają szarpiąc od czasu do czasu (poświęcić lewe przedramię a w prawej ręce saperka). Kundel zadaje wiele ran.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 19 listopada 2006, 19:31 
Offline
Porucznik
Porucznik

Dołączył(a): sobota, 19 sierpnia 2006, 20:49
Posty: 309
witam ja natomiast używam do tego celu taki malutki paralizator 95000v jest on 100% skuteczny,ma jednak wadę trzeba cuć oddech przeciwnika,natomiast dodatkowo zawsze przy sobie mam dość spory (prawie )topór ,ale nie dla obrony :1 tak jakoś. a na wyposażeniu do kopania jest saperka BUND/ZB ma ładny dziobek,jeszcze z niej nie skożystałem.natomiest z paralizatora niestety skożystałem,na tak zwanych łowców wykrywaczy, jescze długo po wstrzasie leżeli obok samochodu.to jest realny świat .pozdrawiam :1 ps.jeśli mogę doradzić i to nie jest żaden żarcik, jest takie coś jak KENDO,dardzo śię to przydaje,nawet lekkie podstawy.polecam pozdrawiam :1


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 19 listopada 2006, 20:56 
Offline
Plutonowy
Plutonowy

Dołączył(a): środa, 4 października 2006, 20:20
Posty: 41
Dzisiejszego dnia z powoddu takich piesków nie dotarłem na miejscówkę
dobrze że byłem rowerem :) to już drugie moje spotkanie z takimi pieskami
myślę o czemś co pomoże mi je odstraszyć podczas kolejnego spotkania
:que

pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 20 listopada 2006, 09:39 
Offline
Generał Brygady
Generał Brygady

Dołączył(a): niedziela, 12 października 2003, 22:06
Posty: 799
Byłem osobiście świadkiem sytuacji, w której stado 4 kundli goniło w lesie sarnę. Mimo współczucia dla uciekającej ofiary, nie byłem w stanie zareagować - prawie miałem pełne porty - byłem sam, a w dodatku w środku gęstego, iglastego lasu, bez możliwości odwrotu na "z góry upatrzone pozycje" (czyt. drzewo). Cała akcja rozgrywała się jakieś 15m ode mnie - na całe szczęście bestiaki mnie nie zauważyły. Ku mojej uciesze, tą samą trasą chwilę później, sarenka wróciła, ale już bez "eskorty"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 20 listopada 2006, 10:14 
Offline
Podpułkownik
Podpułkownik

Dołączył(a): wtorek, 14 grudnia 2004, 18:11
Posty: 474
Wczoraj miałem też taką sytuację. Czeszę poletko pod lasem (km od wsi) idzie babsko z "pieskiem". Ona jakieś 100 kilo , on 120 ( na oko jakieś 1,5 raza większy niż bernardyn). Piesiu podbiega , ja wstałem znad dołka i zaczynam dostrajać Fiskarksa do ręki. Babsko oczywiście nie reaguje. Pies podbiega bliżej , ja już jestem gotowy do działania. A ona na mnie z mordą: -Zostaw tego psa! Co ty robisz! Oczywiście nawet go nie dotknąłem , jedynie szykowałem się na atak. Powedziałem jej grzecznie: - Słuchaj , to , że dzisiaj tu kopię to nie znaczy , że możesz sobie swobodnie puszczać takie bydle. Za tydzień będę stał na tej ambonie (pokazałem jej wieżyczkę oddaloną o jakieś 200 m) i jeżeli zobaczę tego psa puszczonego wolno , to bądź pewna , że go ustrzelę bo takie mam prawo. Paniusia tylko na to powidziała "Phiii" , wyjęła smycz i go przypięła. Za 3 godziny wracała z pieskiem przy nodze.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: wtorek, 21 listopada 2006, 04:04 
Offline
Starszy Chorąży Sztabowy
Starszy Chorąży Sztabowy

Dołączył(a): środa, 15 grudnia 2004, 16:28
Posty: 244
Adam, wszystko co napisałeś, prawda. Ale
Cytuj:
Co do ras bojowych to myślę że taki pies zrobi mniejszą krzywdę niż duży kundel. Pitbulle, ast-y i inne "bullowate" łapią raczej w jednym miejscu i trzymają szarpiąc od czasu do czasu (poświęcić lewe przedramię a w prawej ręce saperka). Kundel zadaje wiele ran.

niestety nie prawda. Nie poświęcisz żadnego ramienia, bo jak cię złapie, to tracisz przytomność, i możesz się wykończyć tracąc krew. To są psy, które genetycznie mają wklepaną walkę, i nawet jak będziesz mu robił duże bobu, to go tylko jeszcze bardziej rozjuszysz. Tak twierdzą treserzy, którzy mają do czynienia z takimi psami.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: wtorek, 21 listopada 2006, 14:08 
Offline
Młodszy Chorąży
Młodszy Chorąży

Dołączył(a): poniedziałek, 8 maja 2006, 12:06
Posty: 118
Lokalizacja: Podlasie
Napisałem to jako własciciel 3-letniej suki Tosa inu - rasy bezpodstawnie uznanej w Polsce za szczególnie agresywną. Chodzę z nią na szkolenie od 3 mieś. życia do człowieka szkolącego psy policji, ukończyłem szkolenie PT, chodziłem na szkolenie obronne do licencjonowanego tresera (2 takie osoby w Polsce). Przez całe szkolenie bardzo dużo się dowiedziałem na temat psów, poznałem wielu włascicieli i ich podopiecznych. Dużo czytałem na temat ras bojowych (przy okazji na temat walk psów- czego nie popieram). Generalnie na szkoleniu obronnym uczy się psy łapania za przedramię (chodzi o obezwładnienie przy jak najmniejszych obrażeniach).
Każdy może mieć na ten temat psów bojowych różne zdanie- w zależnosci od doświadczeń.
Nie ma psów ras zwanych "bojowymi" pierwotnie stworzonymi do walki z człowiekiem. No może poza Bullmastifami (do ganiania kłusowników) i Bullterierami (do osobistej ochrony angielskich gentelmanów). Wszystkie te rasy stworzone były albo do polowań (np. Dogo argentino, Fila brasileiro) albo do walk między sobą lub innymi zwierzakami. Rottwailery- "psy mordercy"- w plemionach germanskich ciągały bańki z mlekiem. Psy te nie mają wrodzonej agresji do ludzi, wszystkie osobniki zdradzające takie zapędy były eliminowane z hodowli. Niestety w Polsce większość to mieszańce, a większość właścicieli kupując takiego psa nie są świadomi, że takiej rasie trzeba poświęcić więcej uwagi niż Yorkowi czy jakiemuś kundelkowi.
W swoim poprzednim poście opisałem technikę walki bullowatych. Sprawdza się w praktyce: jakiś czas temu znana była historia kiedy to jakiś dres poszczuł Pitem emeryta uzbrojonego w nóż. Niestety dres i piesek przeliczyli się. Pit złapał dziadka za przedramię- poszła w ruch druga ręka z nożem. Na e-mule można ściągnąć filmiki z tymi psami w akcji (wystarczy wpisać amstaff, pitbull). Jeden film pochodzi z Francji lub Belgii: policjant w cywilu został zaatakowany przez stafika, pies chwyta za przedramię, policjant w drugiej ręce ma pistolet i co jest niewiarygodne musiał wpakować w psa kilka kulek zanim ten puscił i padł na ziemię.
Co do mdlenia po złapaniu przez psa- wszystko zalezy od psychiki zaatakowanego- są tacy co na sam widok psa mają pełne gacie.
Nie wiem z jakimi treserami miałeś do czynienia, moje szkolenie obronne bardziej polegało na zabawie niż na wyzwalaniu agresji. Pies poprzez zabawę uczy się pewnych schematów, które będzie również stosował w sytuacji "podbramkowej" (chwytanie za przedramię, przewrócenie przeciwnika, jeżeli napastnik się nie rusza zostawia go i siada obok- czeka na własciciela).
Każdy może sobie wychować psa na maszynkę wypruwającą flaki, ale każdy też musi znać chore polskie prawo.
Jeżeli ktoś wtargnie na ogrodzoną posesję i pogryzie go pies to własciciel za to odpowiada- to on staje się oskarżonym. Płot musi mieć 2m wys, z każdej strony ogrodzenia (nie tylko przy furtce) musi być tabliczka "uwaga pies" (najlepiej żeby świeciła w nocy)- takie wymagania musi spełnić ogrodzenie żeby złodziej nie mógł nas póżniej skarżyć i wmawiać w sądzie że nie wiedział że na terenie posesji jest pies.
Trochę się rozpisałem (może trochę OT).


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: wtorek, 21 listopada 2006, 17:33 
Offline
Generał Brygady
Generał Brygady

Dołączył(a): piątek, 23 kwietnia 2004, 18:15
Posty: 770
Lokalizacja: Polska
Temat bardzo ciekawy.

No to ja opowiem historyjke. Z kumplem idziemy po polu. Nagle wala na nas dwa niedziwiedzie. Po blizszym przyjrzeniu sie sa to dwa psy biegnace i szczekajace na nas. Z marszu daje sie miarkowac ze nie jest to zaproszenie do wspolnych igraszek. Takie dwa razy wieksze od owaczarkow podhalanskich, brazowo biale laty. Pierwsza mysl - uciekac. Mysle dalej - jak otworze gre pt. uciekajacy-goniacy to po nas. Szpadel w garsc, nie pamietam albo wyjalem swoj nozyk - klinga 25 cm i ide na nie usmiechajac sie i mowiac a taa taa pitu pitu jakie piesio kochaniutki (kaban w dupie - faza swistaka - wygladajacego z norki) cip cip piesie.. No i przestaly drzec mordy skoczyly mi na klate zaczely lizac itp. Mam 190 wzrostu, pieski byly wyzsze ode mnie jak staly na dwoch nogach.

Po przemysleniu i kilkukrotynym jeszcze zaatakowaniu przez psy - male burki, mieszance sa najgorsze niejak nie idzie je ulagodzic - zastanawiam sie nad kupnem gnata gazowego albo zwyklego gazu na psy. Czy ktos juz cos takiego wyprobowal na pieska? Pistolet srutowy moze chyba tylko wkurzyc takiego bydlaka, nozykiem moge sobie nie poradzic bo beda mi sie rece trzesly, szpadel za malo obrotny - wiec chyba gaz.

Pozdrawiam,

Ardengard


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: wtorek, 21 listopada 2006, 20:02 
Offline
Podpułkownik
Podpułkownik

Dołączył(a): poniedziałek, 27 marca 2006, 21:52
Posty: 489
Lokalizacja: Mazowsze
Ja ostatnio wyczaiłem fajną militarna miejscówkę, tak z 10km od domu w połowie drogi jest miejsce w którym buduje sie stadnina koni , robotnicy pracują tylko w piątki i soboty, w reszte dnie wszystko stoi bez opieki , za tobiega tam całe stado psów z 5szt. małych mieszańców , bokser i 2 owczarki niemieckie, bydlaki jak mnie zobaczą z daleka to już podchodzą na skraj drogi, ja naciskam mocniej na pedały i zdejmuje saperkę z bagarznika, jak do nich dojezdżam mam juz na "liczniku" z 50 na godzinę :jump pedałuję co sił wymachując saperką, gonia mnie aż do odległego o jakies 300m lasu, początkowo tylko biegły obok mnie i szczekały puzniej zaczeły próbowac grydźc , teraz rzucają się na rower w pełnym pędzie a to już jest duże zagrorzenie raz mnie bokser złapał za nogawkę to myslałem ze wyląduje w rowie , strzał saperką pomugł , teraz nadkładam drogi o jakieś 4 km bo mnie te bestie wkoncu pogryzą :wq Konfrontacji z takim owczarkiem niemieckim sobie nie wyobrażam , wydaje mi się że saperka niewiele by pomogła :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: wtorek, 21 listopada 2006, 20:27 
Offline
Pułkownik
Pułkownik

Dołączył(a): sobota, 30 lipca 2005, 19:10
Posty: 521
Lokalizacja: Tutejszy
Kiedyś wracając z namierzania miejscówki stanąłem na przeciw takiego stadka. Kompletne odludzie, tylko droga i po bokach jakieś ugory zarośnięte gęstą wysoką trawą. Ale co miałem zrobić, zacząłem się przedzierać przez zielska, bo pieski już zaczęły biec w moją stronę, tak z 5-8 sztuk. Biegły, biegły i się zatrzymały, nie mam pojęcia dlaczego. Nie były specjalnie duże, raczej małe i średniej wielkosci, ale strach był, już sie tam wiecej nie pojawiłem. A jak już przebrnąłem przez te trawy to sie okazało, że na końcu jest ogrodzenie z drutu kolczastego... ech, dobrze, że sie zatrzymały te pieski :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: wtorek, 21 listopada 2006, 22:38 
Offline
Starszy Chorąży Sztabowy
Starszy Chorąży Sztabowy

Dołączył(a): środa, 15 grudnia 2004, 16:28
Posty: 244
Ja nie piszę o psach szkolonych przez normalne firmy. Fajnie by było, gdyby pies sobie usiadł i czekał. Życie pokazuje inaczej. Ja mówię o psach szkolonych przez bandytów, albo czubków. Myślisz adam, że taki pies po akcji siedzi i czeka? I jak w ogóle możesz radzić, żeby nadstawiać rękę- przecież to już jest poważna, krwawiąca rana- z utratą krwi momentalnie słabniesz- i nie ma na to macho, ani teoretyka... Wydaje mi się , że możesz komuś zrobić krzywdę, udzielając takich rad.
I też nie jest to kwestia psychiki, jak będziesz znosił takie kłapnięcie i trzymanie połączone z szarpaniem przez jakiegoś mocnego psiaka. Może coś tam przeczytałeś, może z kimś tam porozmawiałeś, ale na pewno nigdy nie byłeś ranny, ani nie lało się z ciebie jak z prosiaka, więc nie dziwię się, że myślisz, że to jest inaczej.
"Nie wiem z jakimi treserami miałeś do czynienia, moje szkolenie obronne bardziej polegało na zabawie niż na wyzwalaniu agresji."- No ale ten post nie jest o twoich szkoleniach. Co to ma do rzeczy?
Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: środa, 22 listopada 2006, 00:29 
Offline
Pułkownik
Pułkownik

Dołączył(a): wtorek, 29 sierpnia 2006, 23:22
Posty: 571
Lokalizacja: Gniezno
ralf08 napisał(a):
Adam, wszystko co napisałeś, prawda. Ale
Cytuj:
Co do ras bojowych to myślę że taki pies zrobi mniejszą krzywdę niż duży kundel. Pitbulle, ast-y i inne "bullowate" łapią raczej w jednym miejscu i trzymają szarpiąc od czasu do czasu (poświęcić lewe przedramię a w prawej ręce saperka). Kundel zadaje wiele ran.


niestety nie prawda. Nie poświęcisz żadnego ramienia, bo jak cię złapie, to tracisz przytomność, i możesz się wykończyć tracąc krew. To są psy, które genetycznie mają wklepaną walkę, i nawet jak będziesz mu robił duże bobu, to go tylko jeszcze bardziej rozjuszysz. Tak twierdzą treserzy, którzy mają do czynienia z takimi psami.


z kolei ja się tutaj nie do końca się zgodzę z kolegą. Poświęcenie ramienia to technika znana z survivalu i to najskuteczniejsza jeśli nie masz broni palnej. Jak myslisz: nie lepiej poświęcić rękę zamiast np: szyi? Jeśli Cię takie bydle dopadnie to masz dużą szansę, że rozszarpie Ci tętnice szyjną albo udową a wtedy to już nic Cię nie uratuje. Oczywiscie jest pewien warunek: potrzebne jest coś ostrego w drugiej ręce - wtedy to piesek jest załatwiony, a Ty po uwolnieniu masz szansę sam się opatrzeć.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: środa, 22 listopada 2006, 00:29 
Offline
Pułkownik
Pułkownik

Dołączył(a): wtorek, 29 sierpnia 2006, 23:22
Posty: 571
Lokalizacja: Gniezno
ralf08 napisał(a):
Adam, wszystko co napisałeś, prawda. Ale
Cytuj:
Co do ras bojowych to myślę że taki pies zrobi mniejszą krzywdę niż duży kundel. Pitbulle, ast-y i inne "bullowate" łapią raczej w jednym miejscu i trzymają szarpiąc od czasu do czasu (poświęcić lewe przedramię a w prawej ręce saperka). Kundel zadaje wiele ran.


niestety nie prawda. Nie poświęcisz żadnego ramienia, bo jak cię złapie, to tracisz przytomność, i możesz się wykończyć tracąc krew. To są psy, które genetycznie mają wklepaną walkę, i nawet jak będziesz mu robił duże bobu, to go tylko jeszcze bardziej rozjuszysz. Tak twierdzą treserzy, którzy mają do czynienia z takimi psami.


z kolei ja się tutaj nie do końca się zgodzę z kolegą. Poświęcenie ramienia to technika znana z survivalu i to najskuteczniejsza jeśli nie masz broni palnej. Jak myslisz: nie lepiej poświęcić rękę zamiast np: szyi? Jeśli Cię takie bydle dopadnie to masz dużą szansę, że rozszarpie Ci tętnice szyjną albo udową a wtedy to już nic Cię nie uratuje. Oczywiscie jest pewien warunek: potrzebne jest coś ostrego w drugiej ręce - wtedy to piesek jest załatwiony, a Ty po uwolnieniu masz szansę sam się opatrzeć.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 80 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL