aby zobaczyć pełną wersję artykułu, ze zdjęciami warto wejść na stronę Gazety...
Skarby, których nie powinniśmy oglądać w muzeum?
Joanna Grabowska 2008-04-16
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75476,5122647.htmlPokazywane w Muzeum Narodowym eksponaty z ukraińskiej kolekcji Platar pochodzą w większości z nielegalnych źródeł. Polscy i ukraińscy archeolodzy są oburzeni: - To oznacza akceptację złodziejskiego procederu!
Wystawę "Ukraina światu. Skarby Ukrainy z kolekcji Platar" zorganizowało Muzeum Narodowe w Warszawie. Została otwarta z wielką pompą w poniedziałek z udziałem prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki, a także ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego.
Twórcami kolekcji Platar są dwaj biznesmeni ukraińscy - nieżyjący już Siergiej Platar i Siergiej Taruta, znany z przedsięwzięć biznesowych także w Polsce. W ciągu dziesięciu lat zgromadzili oni kilkanaście tysięcy eksponatów. W Warszawie prezentowanych jest blisko 500. - Ale tych najpiękniejszych. To wizytówka Ukrainy, nie można było ich nie pokazać - mówi prof. Witold Dobrowolski, etruskolog, komisarz wystawy. Przyznaje, że wie o tym, że wiele eksponatów pochodzi z zakupów na czarnym rynku archeologicznym. - Właściciele nie kryją tego - podkreśla. - Tłumaczą, że skupując te skarby, chronili je przed nielegalnym wywiezieniem na Zachód, że kierowali się pobudkami patriotycznymi.
Lokata kapitału
Inaczej widzi to Maksym Lewada, ukraiński archeolog, były szef Instytutu Ochrony Zabytków przy ukraińskim ministerstwie kultury i były doradca ministra kultury, bratanek znanego socjologa Jurija Lewady: - To, co teraz dzieje się na Ukrainie, przybrało bardzo niebezpieczną postać. Owszem, grabieże grobów i miast sprzed tysiącleci zdarzały się i za czasów komunizmu, ale wtedy były surowo karane. Po upadku komuny i odzyskaniu niepodległości przez Ukrainę nikt nad tym jednak nie panuje. A nasze prawo mówi jasno: nie wolno posiadać i wydobywać archeologicznych zabytków bez zezwoleń, ani handlować nimi.
Lewada opowiada, że wielu nowobogackich w wolnej Ukrainie postanowiło lokować swój kapitał właśnie w zabytkach. Na czarnym rynku osiągają one horrendalne ceny: rzymska mozaika przemycona z Syrii kosztuje od 80 tys. do 200 tys. dol., gockie srebrne zapinki i ozdobne sprzączki do pasa z IV-VII w. n.e. na giełdzie w Nowym Jorku i w Niemczech - 800 dol. i więcej. Głównymi miejscami spotkań handlarzy zabytkowymi przedmiotami są dwa bazary: Sewastopolska Gorka i Kijowski Klub Kolekcjonerów. Tam raz w miesiącu zjeżdżają amatorzy "archeologii" i dokonują transakcji. - To jednak drobniejsi zbieracze, bo ci najzamożniejsi mają swoich stałych pośredników. Zabytkami handluje się też na zwykłych targowiskach. Milicja to widzi i nie reaguje. Od czasu przemian na Ukrainie nie został też ukarany nikt, kogo przyłapano na nielegalnych poszukiwaniach. Nasze prawo po prostu nie jest egzekwowane - dodaje Lewada.
Według jego informacji pięć lat temu na Ukrainie było ok. 300 prywatnych kolekcji. Większość dysponowała zbiorami od tysiąca do 5 tys. zabytków. Tylko kilka z nich jest jawnych. Można je oglądać np. w wynajmowanych salach muzealnych, kolekcję Platar choćby w Ławrze Pieczerskiej w Kijowie.
- Zgodnie z prawem jednak wszystkie te kolekcje, jawne i niejawne, są nielegalne - podkreśla Lewada. - Pokazanie części zbiorów Platar poza granicami Ukrainy oznacza zgodę na ich istnienie.
Jedni ratują, inni rabują
Przeciwna wystawie w Muzeum Narodowym jest także prof. Magdalena Mączyńska z Uniwersytetu Łódzkiego: - Widziałam kolekcję Platar na Ukrainie. Niestety, w przeważającej części ma jedynie wartość materialną, rynkową. Dla nauki, dla kultury kraju, dla archeologów te zabytki w większości zostały pozbawione podstawowej wartości - kontekstu. Zaprezentowano np. wspaniały złoty diadem, prawdopodobnie z grobu scytyjskiego. Ale to wszystko, co można o nim powiedzieć. Wszelkie inne przedmioty z tego grobowca - żelazne groty strzał, miecze, elementy odzieży, naczynia - które mogły dużo powiedzieć o pochowanym człowieku, czasach i kulturze, w której żył, zostały bezpowrotnie utracone, bo odrzucone jako mało wartościowe.
Prof. Mączyńska trzeci rok współpracuje z niemieckimi, austriackimi i ukraińskimi naukowcami w unijnym programie m.in. ratowania wczesnośredniowiecznych zabytków południowo-zachodniego Krymu. Pracują tam archeolodzy, antropolodzy, historycy i geolodzy, których zadaniem jest sklasyfikowanie i zbadanie miast z pieczarami skalnymi założonych w czasach cesarza Justyniana i istniejących do późnego średniowiecza oraz cmentarzysk z grobami katakumbowymi u stóp płaskowyżu Mangup.
- Mają one ogromną wartość dla nauki, ale są nieprawdopodobnie wprost dewastowane i ograbiane - opowiada. - Jednego roku odsłaniamy i badamy rząd grobów na cmentarzysku, a w następnym sezonie widzimy kilka kolejnych zniszczonych przez złodziei. Widok jest straszny: porozbijane płyty skalne zagradzające wejścia do katakumb, porozrzucane kości ludzkie. Rozgrabione jest wszystko, co można sprzedać na czarnym rynku - naczynia szklane, ceramika gliniana z czerwoną glazurą, miecze i groty strzał, bransolety, naszyjniki z paciorków szklanych i bursztynu, ozdobne złote blaszki do naszywania na odzież, kolczyki ze złota i z brązu, srebrne zapinki do odzieży.
Nielegalne będzie akceptowane
Właściciele kolekcji Platar zabiegali o pokazanie swoich zbiorów w Polsce już kilka lat temu. Spotkali się wtedy z odmową. - Nie zgodziłem się na przyjęcie wystawy, bo dowiedziałem się, że eksponaty były kupowane na czarnym rynku. Gdybym się zgodził, oznaczałoby to akceptację tego procederu - wspomina dr Jacek Rydzewski, dyrektor Muzeum Archeologicznego w Krakowie.
- Ja także ten opór wykazywałem - zapewnia prof. Dobrowolski. - Bo docierały do mnie nie tylko informacje o nielegalnym pochodzeniu zbiorów, ale też podważające ich autentyczność. Później jednak zobaczyłem tę wystawę we Lwowie i uznałem, że choćby z powodu jej urody należy pokazać ją szerszej publiczności.
Lewada: - Międzynarodowa akceptacja istnienia tych kolekcji doprowadzi do jeszcze większego rozwoju czarnej archeologii. Nie tylko na Ukrainie. Także na świecie.
Co można zobaczyć na wystawie w Muzeum Narodowym
Około 140 zabytków z okresu tzw. kultury trypolskiej datowanej na 4500-3500 lat p.n.e. To przede wszystkim ryta i malowana ceramika zdobiona wizerunkami zwierząt, formami astralnymi, symbolami płodności. Są też modele obiektów kultu i zwykłych domostw. Są też zabytki z czasów Kimmerów i Sarmatów: broń, uprząż konna i przedmioty użytku codziennego. Wspaniałe zbiory złotej i emaliowanej biżuterii. Wiele złotych precjozów pochodzi z grobów scytyjskich. Jest też biżuteria, ceramika i figurki z terakoty z wyraźnymi wpływami helleńskimi i rzymskimi oraz zabytki z okresu bizantyjskiego i Rusi Kijowskiej.
Joanna Grabowska