Grzebiuszka, Twój podpis jest na miarę niech Ci ziemia lekka będzie"...masakra z tym twoim "szukam w gruncie rzeczy"... jesteś genialny albo genialnie ukradłeś....;)

w urzędach miast, gmin w wydziałach urbanistyki można "dostać" wypis z miejscowego planu zagospodarowania, to kosztuje 50 zł za wypis i chyba 2,5 zł za załącznik A4. (mapka) plan całej gminy 6*A4 (nie potrzeba lupy ;) ) Na planie są zaznaczone wszystkie znane obszary ochrony konserw. archeo.

To jakaś bzdura, żeby przypadkiem nie wejść i nie zniszczyć stanowiska trzeba jeszcze zapłacić za mapkę! W normalnym kraju własność chroniona jest oznakowana, posiada granice i stosowne tablice. Pamiętam raz jak inwestor odmówił sfinansowania nadzoru bo obszar ze stanowiskiem nie był wpisany do rejestru zabytków i nie był oznakowany w momencie przystępowania do inwestycji a także nie była określona wartość wymaganych prac archeologicznych.

Za mapkę (o ile gmina posiada plan zagospodarowania) to trzeba zapłacić dla wiedzy. Żeby "wejść" to musisz zapłacić za pozwolenie na prowadzenie poszukiwań w lokalnym WKZ.

Na co oczywiście nie ma szans.
Chodziło mi o coś jeszcze innego: Jeśli gmina nie ma planu zagospodarowania a człowiek nie chce wejść w konflikt z prawem to jak ma się dowiedzieć gdzie jest stanowisko, którego ma nie rozkopać?

Najprościej poprosić odpowiedniego konserwatora o zgodę na przejście z wykrywaczem. On już za was przegrzebie papiery i sprawdzi czy nie ma stanowiska. :)
Pozdrawiam

Bardzo się mylisz, szanse są, trzeba tylko po marudzić konserwatorowi, wykonać do niego kilka telefonów, oczywiście złożyć odpowiednie mapki i pozwolenia właścicieli terenu na których chcemy prowadzić poszukiwania (na przykład z nadleśnictwa). Efekt... półroczne pozwolenie!!! :1
Aha i oczywiście odsyłają Ci mapki z zaznaczonymi terenami gdzie Ci nie wolno prowadzić poszukiwań!!! :cop