Nie ma określonej standardowej odległości. To, że dookoła grodziska są same pola uprawne, wcale nie oznacza, że nie ma tam stanowisk (osada, cmentarzysko). Szczerze zalecałbym taki tok postępowania: Jeśli mieszkasz w regionie, gdzie są sensowni archeolodzy, lub najlepiej sensowny konserwator (są tacy - poczytaj forum, a zorientujesz się) to zgłosić się do niego, dogadać (może nawet wystąpić o pozwolenie?), a on już zaznaczy na mapie, gdzie chodzić można, a gdzie nie (może gdzieś niedaleko od Ciebie działa jakieś stowarzyszenie poszukiwaczy, które już przetarło szlaki?). Jeśli zaś na stolcu konserwatorskim siedzi beton, to ewentualnie do gminy z bombonierką do "Pani Kazi" i niech Ci pokażą mapę stanowisk - wtedy omijaj je szerokim łukiem. Jak szeroki powinien być taki łuk? Ano taki, żeby w razie czego nikt nie miał wątpliwości, że jesteś poza zaznaczonym na mapie stanowiskiem... tu wiele zależy od ukształtowania terenu. Zasadniczo lepiej unikać problemów - przecież poszukiwania to hobby, relaks i przyjemność, a nie nerwowe oglądanie się za siebie, czy ktoś nie za plecami nie idzie ;)
Pzdr,
IJ
|