Pasja, która przerodziła się w poważny problem i znalazła swój finał w sądzie. Wyroki w zawieszeniu
- za nielegalne posiadanie broni i amunicji. Taką karę zabrzański sąd wymierzył sześciu członkom Grupy Militarnej Śląsk z Zabrza. Zostali zatrzymali w 2006 roku. Pasjonaci byli wówczas podejrzewani o działalność przestępczą. Od samego początku tłumaczyli jednak, że broń była im potrzebna tylko do krzewienia historii.
Zabawa w wojsko, która przerodziła się w czteroletni koszmar. - Czułem się jak terrorysta. Dopiero później cała ta atmosfera i napięcie zelżało - przyznaje Maciej Widuchowski z Grupy Śląsk Zabrze.
W mieszkaniu Macieja Widuchowskiego i jego dwóch synów śledczy znaleźli naboje do Kałasznikowa. To wystarczyło, żeby aresztować członków zabrzańskiej Grupy Śląsk. Natomiast w skansenie królowa Luiza w Zabrzu oprócz plastykowych atrap broni znaleziono również karabin i rozbrojone granaty.
Według prawa posiadanie nawet niesprawnego karabinu jest zabronione. - Tylko broń wyprodukowana przed 1850 rokiem nie podlega zgłoszeniu i można ją przechowywać bez wymaganych zezwoleń w miejscu zamieszkania - wyjaśnia asp. Marek
Wręczycki ze śląskiej policji.
Za nielegalne posiadani broni grozi do ośmiu lat więzienia. Wyrok zabrzańskiego sądu był jednak łagodny. - Za nami szła już jakaś marka, więc ci, którzy nas
zatrzymywali i ci, którzy egzekwowali od nas konieczność przestrzegania prawa, zdawali sobie sprawę, że nie jesteśmy gangiem Pershinga czy Krakowiaka - stwierdza Widuchowski.
Członkowie Grupy Śląsk nie mieli zezwoleń na broń, ale jak udowodnili przed sądem nie mieli też zamiaru używać jej w złych celach. Jak mówią, bez odpowiedniego sprzętu trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek rekonstrukcję historyczną. Teraz znacznie łatwiej i taniej można kupić repliki broni, a nawet grantów. Kilka lat temu takich możliwości nie było. Dlatego pasjonaci z Zabrza używali autentycznej broni i łusek, często przypadkowo znalezionych lub wykopanych.
Dowódca i niektórzy żołnierze 18. Batalionu Powietrzno-Desantowego w Bielsku-Białej służbowo biorą udział w misji w Afganistanie, prywatnie
zaś działają w grupach rekonstrukcji historycznych takich jak ta z Zabrza. - Jest grono takich żołnierzy, a nawet oficerów, którzy po prostu kupują sobie na stronach internetowych i podczas takich obchodów jak święto brygady czy batalionu mogą je pokazać - mówi mjr Robert Kruz, zastępca dowódcy 18. Batalionu Powietrzno-Desantowego.
Tak jak grupa rekonstruująca 1. Samodzielną Brygadę Spadochronową z czasów II wojny światowej. Dla nich to wyłącznie żywa lekcja historii. - Właśnie to tutaj trzeba odróżnić. Jesteśmy rekonstruktorami i odtwarzamy jednostkę wojskową sprzed sześćdziesięciu lat. Natomiast mówimy o tym, że jeśli ktoś w przyszłości będzie chciał zostać żołnierzem, to jest pokazana jakaś tam droga
- podkreśla Jacek Dziedziela, dowódca grupy rekonstrukcyjnej. Droga otwarta dla tych, którzy "na niby" chcą zamienić w "naprawdę".
http://www.tvs.pl/informacje/29910/