tym razem smutni dotarli do biłgoraja
zatrzymano 2 pracownikow muzeum
tyle na razie wiadomo
dzis wywozono niewypaly z zagrody sitarskiej --gdzie owi pracownicy pracowali
wiecej zapewne wyjasni sie niedlugo
http://lublin.com.pl/artykuly/pokaz/142 ... 8video%29/

bardzo pieknie
ale j. ...a prasa swoje dodac musi
40 kg materialow napisali
a w rzeczywistosci w szafce z jednego z zatrzymanych panow znalezli
1,40 kg trotylu
troszke prasa koloruje

http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbc ... /601415122


Tysiące sztuk amunicji i setki sztuk broni oraz jej elementów, w bardzo dobrym stanie, a także wiele kilogramów materiałów wybuchowych zarekwirowano podczas dwudniowej akcji CBŚ, prowadzonej pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Biłgoraju w miejscowym muzeum i wchodzącej w jego skład Zagrodzie Sitarskiej.
– Można dziś powiedzieć, że mieszkańcy bloków przy ulicy Nadstawnej, gdzie funkcjonuje Zagroda Sitarska, ale również miejscy urzędnicy, bo muzeum działa w podziemiach Urzędu Miasta żyli od lat na tykającej bombie – mówi Ireneusz Gmyz, prokurator prowadzący śledztwo.

W tej sprawie zatrzymano cztery osoby, w tym Jerzego W., dyrektora Muzeum Ziemi Biłgorajskiej oraz trzech jego pracowników: Sławomira M., Tomasza P. i Bogusława M. Wszyscy w nocy w czwartku na piątek usłyszeli zarzuty.

W piątek przed południem Sąd rejonowy w Biłgoraju nie uwzględnił wniosków prokuratury o atymczasowe aresztowanie całej czwórki.

– Czekamy na decyzję sądu wraz z uzasadnieniem. Wtedy będziemy podejmować decyzję, czy składać zażalenie do Sądu Okręgowego w Zamościu – mówi Gmuz, ale dodaje, że stanie się najprawdopodobniej po niedzieli.

Tymczasem ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że tylko część tego wyjątkowo bogatego arsenału była przez muzeum ewidencjonowana.

"Eksponaty”, które dyrektor placówki gromadził wspólnie z pracownikami były albo kupowane albo też pochodziły z prowadzonych przez nich poszukiwań (na razie nie wiadomo, czy legalnych). Niektóre sztuki broni i jej elementów, ale także granaty, amunicja i materiały wybuchowe były w bardzo dobrym stanie, świetnie zachowane.

Problem w tym, że to mogło w każdej chwili wybuchnąć. – Muzeum ma prawo takie zbiory gromadzić, ale ma też obowiązek pozbawienia ich cech użyteczności bojowej. A tym przypadku tak nie było – mówi prokurator Gmyz. Bo amunicja nie miała przedziurawionych spłonek, a pistolety, czy karabiny nie miały zdemontowanych odpowiednich elementów.

Co na to burmistrz miasta, który od kilku kadencji urzęduje dwa piętra nad muzeum? – Jestem zaskoczony. I tę sytuację mogę określić chyba tylko jako skrajną nieodpowiedzialność – mówi Janusz Rosłan.

Zapewnia, że nie miał pojęcia iż zbiory muzeum są nielegalne. Dodaje, że miasto nigdy nie finansowało tego rodzaju zakupów dla placówki, która jest jednostką podległą Starostwu Powiatowemu w Biłgoraju. Tam jednak jak na razie nikt sytuacji nie skomentował. Trwa posiedzenie Zarządu Powiatu.

– Można dziś powiedzieć, że mieszkańcy bloków przy ulicy Nadstawnej, gdzie funkcjonuje Zagroda Sitarska, ale również miejscy urzędnicy, bo muzeum działa w podziemiach Urzędu Miasta żyli od lat na tykającej bombie – mówi Ireneusz Gmyz, prokurator prowadzący śledztwo.

W tej sprawie zatrzymano już cztery osoby, w tym Jerzego W., dyrektora Muzeum Ziemi Biłgorajskiej oraz trójkę jego pracowników. Wszyscy w nocy w czwartku na piątek usłyszeli zarzuty. Od dzisiejszego ranka sąd w Biłgoraju rozpatruje wnioski prokuratury o ich tymczasowe aresztowanie.

Z wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że tylko część tego wyjątkowo bogatego arsenału była przez muzeum ewidencjonowana.

"Eksponaty”, które dyrektor placówki gromadził wspólnie z pracownikami były albo kupowane albo też pochodziły z prowadzonych przez nich poszukiwań (na razie nie wiadomo, czy legalnych). Niektóre sztuki broni i jej elementów, ale także granaty, amunicja i materiały wybuchowe były w bardzo dobrym stanie, świetnie zachowane.

Problem w tym, że "eksponaty" mogły w każdej chwili wybuchnąć.

– Muzeum ma prawo takie zbiory gromadzić, ale ma też obowiązek pozbawienia ich cech użyteczności bojowej. A tym przypadku tak nie było – mówi prokurator Gmyz. Bo amunicja nie miała przedziurawionych spłonek, a pistolety, czy karabiny nie miały zdemontowanych odpowiednich elementów.

Co na to burmistrz miasta, który od kilku kadencji urzęduje dwa piętra nad muzeum? – Jestem zaskoczony. I tę sytuację mogę określić chyba tylko jako skrajną nieodpowiedzialność – mówi Janusz Rosłan.

Jak twierdzi, nie miał pojęcia iż zbiory muzeum są nielegalne. Dodaje, że miasto nigdy nie finansowało tego rodzaju zakupów dla placówki, która jest jednostką podległą Starostwu Powiatowemu w Biłgoraju.

– Nie miałem pojęcia, że cokolwiek ze zbiorami muzeum może być nie w porządku – zapewnia Marian Tokarski, starosta biłgorajski. – Otrzymywałem informacje, że wszelkie zbiory są tak, jak należy zinwentaryzowane.

Całej sytuacji starosta nie chce komentować. czeka na dalsze ustalenia prokuratury i ewentualne wyjaśnienia dyrektora Muzeum.

Tymczasem sprawa podzieliła mieszkańców Biłgoraja. jedni są nieodpowiedzialną postawą dyrektora W i jego współpracowników oburzeni, inni bardziej wyrozumiali.

Bo podobno w mieście tajemnicą poliszynela było zamiłowanie Jerzego W. do gromadzenia strych militariów. – To byli po prostu pasjonaci. Na pewno nikomu nie chcieli zrobić krzywdy i najprawdopodobniej w ogóle nie zdawali sobie sprawy z tego, że działają nielegalnie – usłyszeliśmy od anonimowego rozmówcy.

źródło Dziennik Wschodni

Od kiedy to muzea musza dekowac bron ??? co do amunicji to oczywiscie racja ze zabrali, ale do broni to moga sie tylko doczepic ze byla zle spisana.

Naprzód Palikot, teraz Policja. Co oni w tym Biłgoraju robią, że im się tak rzuca? :666

http://www.kwp.lublin.pl/index.php?acti ... n_id=11609
filmiki fajne

Witam,

Nie no ja rozumiem iż sami strzelili sobie w stopę posiadaniem trotylu i całej amunicji ale...
Nie kumam tego pokazowego obnoszenia się i filmowania zabytkowej broni, i nazywania jej "pełnosprawnym arsenałem". W końcu kto jak kto ale muzea chyba nie muszą cackać się z wykopkami?
Skoro to taka pełnosprawna broń, to gońcie teraz :cop do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie,
sprawdzać czy wszystkie egzempl. broni jakie się tam znajdują są od jedynego i słusznego CLK, mają pochodzenie, pieczątki, ect

Pozdrawiam.

Ostatnio w lubelskim i podkarpackim zaczęli trzepać kolekcjonerów złomu - ale nie myślałem że w pościgu za wynikami nawet museum przetelepią. No i ten tekst o nielegalnie prowadzonych poszukiwaniach - ten rok zaczyna się bardzo ciekawie :(

Dalton, opcje sa dwie .... albo przetrzepali wszystkich w okolicy i nie bardzo jest juz kogo złapac, albo po ostatnich excesach glin kolekcjonerzy/kopacze zadekowali sie wraz ze swymi zbiorami na tyle skutecznie, ze gliniarze w swej desperacji zabrali sie za muzea zeby natrzaskac wyników, cokolwiek by nie powiedziec jest to totalna zenada i tyle ...........chyba nawet sąd ma swiadomosc ze uczestniczy w niezlej szopce skoro ( ku widocznemu w artykule oburzeniu prorokow) nie przychylil sie do ich wniosku o tymczasowe aresztowanie muzealników.
Swoja droga szkoda ludzi , niezla ekipa - mialem ich okazje poznac kiedys, podczas jakiegos wypadu na Lubelszczyzne.

Ja to mysle ze po ostaniej fali zatrzyman ktos poszedl na wspolprace i nadal im taki super temat :) A moze podeslac im jaks liste placowek muzealnych z calej Polski ?? w kazdym muzeum bedzie cos nie wciagnietego do ewidencji bo balagan to nasza cecha narodowa :)

Argo chyba prędzej ktoś sypnął że w muzeum tez zbierają taki złom - a naszym :cop nie trzeba 2 razy powtarzać . Mnie przytkało o nielegalnie prowadzonych wykopaliskach, skoro urząd miasta nie dawał pieniędzy na eksponaty to przecież wiadomo ze musieli je pozyskiwać w inny sposób . Jedyny błąd jaki popełnili Ci pracownicy to niestety materiał wybuchowy który się tam znalazł . Pozdrawiam .

I śmieszno i straszno. Polska, czyli nigdzie.
Panowie, raz że prokuratura i policja nie zrobiły nic, aby potwierdzić swoje gołosłowne zarzuty. Pokazanie zdjęć kilku giwer niczego nie wnosi. Powodów dla których broń mogła być (jeśli była) nie zewidencjonowana można się doszukać. Przyczyn dla których nie była pozbawiona cech bojowych nawet nie będę wymieniał, bo organy ścigania same się kompromitują. Co zaś się tyczy "materiałów wybuchowych", to jest to zagadka. Nikt ich nie pokazał, a mówi się...
Być może chodzi o "zapalniki". Nie będę wchodził w szczegóły konstrukcyjne, ale czytający fora pirotechnicy domyślą się o co mi chodzi. Nie każdy przedmiot, który laik widzi i określa mianem "zapalnika", jest nim w rzeczywistości.
Sąd już zdecydował, że podejrzani nie są tacy groźni, jak ich organa ścigania malują i nie wydał zgody na tymczasowe zatrzymanie.
Stawiam orzechy przeciw dolarom, że za naście miesięcy sprawa skończy się umorzeniem, fanty wrócą do muzeum, tylko posądzeni o te niecne "zbrodnie" będą musieli żyć z takim piętnem, bo pies z kulawą nogą ich nie przeprosi. :usta

Nawet jeśli biegli stwierdzą, że z niektórych egzemplarzy da się strzelać, czyli jest to broń w rozumieniu ustawy, to słowa prokuratora Gmyzy na kilometr pachną niekompetencję:



Muzeum nie musi niczego pozbawiać cech użytkowych. W muzuem może być gromadzona pełnosprawna broń i zgodnie z ustawą nie wymaga to uzyskania pozwolenia na broń.

A brak zawidencjonowania niektórych sztuk w inwentarzu muzealnym na pewno wytłumaczą - jest normalne, że nie może się to odbywać z marszu, na bieżąco, bo papierkowa robota zajmuje przecież zawsze trochę czasu i w sposób naturalny robi się jakaś kolejka, do tego konieczność identyfikacji itd.

Warsie -odezwij się, puściłem Ci maila na priw w pewnej dość ważnej sprawie.
Artur