Przewija się w całym wątku sprawa szóstego zmysłu, psiego węchu, wyczulonego oka. Wypatrzeć coś pośród ton śmieci i pospolitego złomu wydaje się pozornie niemożliwością albo czystym przypadkiem, a jednak zdarzają się takie sytuacje. Aby tak się stało, odpowiedni człowiek musi być w odpowiednim miejscu. Można też odnieś czasem wrażenie, że pewne przedmioty przyciągają pewnych ludzi. Jakby byli sobie pisani.
Przytoczę fragment z książki pt. "Nie myśl, że książki znikną" J-P. de Tonnac , francuskiego dziennikarza, w której prowadzi wywiad-rzekę z Umberto Eco ("Imię róży" i parę innych niezłych powieści) oraz scenarzystą J-C. Carriere (scenariusz m.in. do "Dyskretny urok burżuazji", "Nieznośna lekkość bytu", 3 nominacje do Oscara). Carriere opowiada tam:
Cytuj:
(...) Znałem również znakomitego księgarza mającego sklep przy rue de l'Universite. Sprzedawał on książki i akcesoria naukowe. Gdy byłem studentem, zarówno moim kolegom, jak i mnie pozwalał wchodzić do środka, doskonale wiedząc, że nie stać nas na kupno czegokolwiek. Ale chętnie z nami rozmawiał i pokazywał nam przepiękne eksponaty. To jeden z tych księgarzy, którzy ukształtowali moje gusta. Mieszkał przy rue du Bac, po drugiej stronie bulwaru Siant-Geramin. Któregoś wieczoru wracał do domu ulicą du Bac, przeszedł przez bulwar, po czym idąc dalej, zauważył wystający z pojemnika na śmieci kawałek mosiądzu. Zatrzymał się, uniósł wieko, zaczął grzebać w pojemniku i w końcu wyciągnął z niego jedną z dwunastu maszyn liczących skonstruowanych przez samego Pascala. To bezcenna rzecz. Maszyna ta znajduje się obecnie w CNAM-ie, czyli Państwowym Konserwatorium Sztuki i Rzemiosł. Kto ją wyrzucił na śmieci? I jakiż to niezwykły przypadek, że właśnie tamtego wieczoru owo wyćwiczone oko ją dostrzegło!"