Coście się tak uczepili, że ten topór jest zabytkiem archeologicznym? W tekście nie ma na ten temat ani słowa. Na archeologii świat się nie kończy. Gdyby nagle wykopano gdzieś Bursztynową Komnatę, to z tego powodu, że odpoczęła sobie trochę pod ziemią też nie stałaby się zabytkiem archeologicznym, ale pozostała po prostu zabytkiem.
Tym niemniej z podejściem McKane:
Cytuj:
W końcu tam też siedzą ludzie i trudno wymagać żeby inspektor do spraw archeologicznych potrafił zawsze jednoznacznie ocenić z czym ma do czynienia
nie bardzo mogę się zgodzić. Bo niby czego od inspektorów do spraw archeologicznym mam wymagać? Samego siedzenia?
A jeśli:
Cytuj:
Łatwiej jest więc wnieść sprawę do prokuratury, która ma dużo większe możliwości finansowe
to może w ogóle zlikwidujmy służby ochrony zabytków i scedujmy ich obowiązki oraz zaoszczędzone środki na prokuraturę? Nie wyobrażam sobie tego rodzaju tłumaczenia w normalnie funkcjonującym państwie. Idąc tym tropem równie dobrze inspektor d/s ochrony przyrody nie potrafiący stwierdzić, czy obywatel złamał prawo ścinając drzewo, bo nie potrafi rozpoznać ściętego gatunku (drzewa owocowe można ścinać bez pozwolenia, ścięcie innych bez pozwolenia to przestępstwo) mógłby umywać ręce i zwalać sprawę na głowę prokuraturze.
Nie miejmy też pretensji do ekspedientki w sklepie, że nie umie liczyć i przy wydawaniu reszty oszwabiła nas na kilkanaście złotych. Nie denerwujmy się, gdy w warsztacie mechanik zdiagnozuje błędnie stukot w silniku i zamiast wziąć się za zawory skasuje nas za za wymianę cylindrów i planowanie głowicy. Jesteśmy wszak wspaniałomyślnym narodem nieudaczników i powinniśmy być dla siebie wyrozumiali, a nie oczekiwać profesjonalizmu.
Artur