heh tak się czyta i czyta, wczoraj z żoną byliśmy na świeżo przeoranym polu, szliśmy w dół polem, mijając drogę poprzeczną dzielącą kolejne pole, idziemy dalej głucho i cicho, nagle z daleka słychać wołanie, bardzo słabo....aż coraz głośniej, dziwne, piskliwe, przeszywające i o dziw ja i żona pierwszy raz w życiu miałem mokre od potu plecy i zimno się cholernie zrobiło, takie ott głupie uczucie, odwróciliśmy się, widzimy - idzie kobieta wiek koło 80-90 lat, o patyku, jak by kuśtykała, bardzo powoli, ale co ciekawego, odległość około 150m od nas, ale była za duża na człowieka w takiej odległości, gdyż często widać tam ludzi którzy przecinają tam pole ta drogą polną, a ta postać była po 1. za duża, po 2. wszystkie szczegóły ubioru, kija i czegoś, co trzymała jeszcze w ręce, było widać jak by była obok nas, a to było spokojnie koło 150m, na końcu tego pola z 2 strony, znajduje się baza z halami (hurtownie itp) i są tam trzy pieski do pilnowania, gdy to coś zaczęło wołać, psy chciały się "zesrać" ze skowytu, szczekały jak oszalałe, no, ale ok, zszedłem z pola, wróciliśmy na przyległą drogę, i mieliśmy wracać trochę przestraszeni na polę wyżej, o dziwo znów wróciła na ścieżkę którą chcieliśmy wrócić ta osoba/postać i poszła w przeciwnym kierunku już nie wołając nikogo, odeszła w odległości pola, dalej jej już jej nie widzieliśmy, po wszystkim zaraz na polu wyskoczył medalik. Postać ta wyglądała bardzo staro, nie reagowała na naszą obecność, włosy miała białe, bardzo jasne aż do bólu, szła kuśtykając i przeraźliwie krzycząc wołając, doszliśmy do wniosku, że wołała "...dzieci..." (jak by jej uciekły, schowały się czy coś, ale to tam nie możliwe, miejsce znam od dziecka,) i ciągle to samo przez kilka ładnych powtórzeń, głos zamilkł w chwili, gdy poczuliśmy to dziwne zimno i dreszcze na plecach. Ale postać dalej była, później, gdy chcieliśmy skusić i iść w jej stronę niestety odeszła jak by naprawdę poszła w siną dal. To takie tam moje ostatnie ciekawostki:) Pozdrawiam
|