Tak, jest tylko jeden znany wjazd z poziomu ziemi - A64 niedaleko Wysokiej i obiektów 772 i 773



Pod zdjęciem jest nazwa pliku: Wjazd 1988 i to jest właśnie rok. W roku 1988 dyrektor PGR Kaława (bo tak nazywało się kiedyś Pniewo) pan Janusz K. aby rabusie nie wjeżdżali do podziemi samochodami wykopał przed wjazdem głęboki dół ,a piachem z wykopu zasypał wjazd. Spowodowało to uszkodzenie odwodnienia dworca A64 i miejscami woda sięgała do kolan. Po kilku latach odkopano (chyba 1991r) wjazd, ale odwodnienia nie naprawiono i woda -płytsza, ale jednak - była na 3/4 korytarza od A64 do dworca Friedriech.


Na tych zdjęciach tylko pozowaliśmy. Niestety w korytarzach zawsze było dużo otwartych studzienek i jazda "zwykłym" samochodem była bardzo niebezpieczna. W 1977r wraz z moim Tatą wjechaliśmy do środka Syrenką 105, wrażenia przy włączonych światłach (drogowe i mijania jednocześnie) niesamowite. Dojechaliśmy do dworca, ale panika Mamy była tak przekonywująca, ze na dworcowym rozszerzeniu korytarza zawróciliśmy. Zaliczone ok 100metrów :).



Motocykli nie spotkałem ,ale na piachu było widać ślady opon motocyklowych. Natomiast ja zwiedzałem MRU na rowerze

A propos światła i słabych akumulatorów i takich tam... pamiętam podczas jednej z wypraw spotkałem na dole radzieckich żołnierzy.

To było gdzieś na północy w okolicy pętli nietoperskiej. Było ich słychać z bardzo daleka... tupot wielu nóg, miałem wrażenie, że idzie cała armia ale jak wyszli na prostą zobaczyłem tylko nikłe światełko :)
W końcu się zrównaliśmy... na czele szedł oficer i tylko on miał latarkę i to nie jakiś tam reflektor ale coś w rodzaju tych starych na baterie "płaskie" :roll: ... za nim ładnie parami szła cała reszta a było ich ze 40-stu :ups:
Już trzecia para mało co widziała a pozostali szli po prostu w ciemnościach, od czasu do czasu słyszeli tylko ostrzeżenia tych z przodu. Aha... wszyscy trzymali się jakiegoś sznurka ;)

He he, mój kolega Pomocnik niejaki, kiedyś spotkał sowietów jak szli kilkuosobową grupą, nie mieli światła elektrycznego to zdejmowali szynele, owijali na patyku i robili pochodnie. Ponoć zasmrodzili lochy że od dymu nie było nic widać i oddychać nie było czym. A te guziki od szyneli od ognia puchły i strzelały. Kumpel wystraszył się, że mogą go z latarki i lampy naftowej ograbić ( kiedyś używaliśmy dla pewności i z przyczyn ekonomicznych takich źródeł światła) ale ruskie tylko o najbliższe wyjście spytali :)

ja też coś wrzucę z przed paru lat

Palownik to zdjęcia z shilla:)
a tu cos dla Riese -świeżyna prosto z pola:)

:1
"Wyrwij murom zęby krat..."

... a mógłbyś napisać parę słów o tej akcji?

taka akcja żebyś dał piątaka:)

Widzę, że to jakaś zorganizowana akcja... w takim razie ja daję piątaka a cwaniak trzydzieści :1

Dawaj Jarek

no tak fajnie by było jak by nie było tych krat ale z drugiej strony,straszny śmietnik się robi jak ich nie ma,same butelki,i scierwo.