Witam,
pablo11 napisał(a):
zgadzam się z Argo, że broń do dekowania to idzie taka która już jest mocno wyeksploatowana, przecież żywotność lufy takiego karabinu to też ileś tam tysięcy strzałów, a później wymaga remontu, wymiany, bo jest niecelna, nie nadaje się choćby dla myśliwego. a taniej jest ja zdekować niż wymieniać lufę
Chyba jednak nie zawsze. Do dekowania często idą również egzempl. magazynowe
głównie te z bloku "post-sowieckiego" - które są jeszcze pozawijane w papierze.
Spójrzcie na wojenne mosiny, PPS'y, PPsz, DP, TT oraz powojenne km'y - nawet ryski na kolbie
czy na oksydzie i idealne bruzdy w lufach, w przypadku tych pierwszych - nawet na wojennych rocznikach.
Zwyczajnie naprodukowano tego tyle za dużo, iż sprawnej (zwłaszcza tej maszynowej) nie ma już
gdzie sprzedawać.
A i mauserów takich w stanach magazynowych przecież nie brakuje :)
pablo11 napisał(a):
jeżeli ktoś kupi na e-gunie przechodzonego mausa na chodzie, tzn. kupi mu ją rusznikarz, za powiedzmy około 1200-1500zł. do tego doliczcie przesyłkę z niemiec.
dalej ten rusznikarz musi dokupić w clk specyfikację techniczną, później musi według niej wykonać dekowanie (koszty robocizny)
To teraz takie pytanko;
Po kiego czorta sprowadzać broń sprawną, a następnie do całej zabawy doliczać koszt "dekowania"...
skoro nawet gotowe DEKO na Egunie jest tańsze niż DEKO w PL ?! i to jak widać na przykładzie tego
30M1 nawet kilku krotnie tańsze? Pomijam tutaj mausery 98k, bo to "niemczyzna" która jest obecnie
"na topie" tak u nich, jak i u nas, i w cenach nie ma aż takich różnic. Ale weźcie jakąkolwiek inną broń
DEKO z oferty dajmy na to takiego OKOPU, i poszukajcie takie same modele na Egunie, lub M&F firearms
czy nawet "ZiB Militaria".
Często wychodzi od kilku set, do nawet kilku tysięcy pln różnicy (jak np. w przypadku MG 42/53).
Rusznikarz ma uprawnienia, i dla niego bez znaczenia czy sprowadza broń DEKO, czy broń w pełni sprawną...
...a może nawet ma to znaczenie - gdyż gotowe DEKO z Niemiec może "jechać" do owego rusznikarza w PL zwykłą
przesyłką, a nie jakimś specjalnym drogim kurierem jak broń sprawna (i już koszta sprowadzenia są mniejsze).
Ponad to odpada cała papierkowa robota, czasochłonne wypisywanie papierów EWB, ect. gdyż dla Niemców
broń DEKO to złom, i praktycznie wszystkie firmy wysyłają ją na całe EU bez wnikania w przepisy danego kraju.
Jako iż DEKO zza Odry nie jest od tak legalne w PL, rusznikarz wysyła je tylko do CLK w celu POTWIERDZENIA pozbawienia cech bojowych.
W CLK chyba nawet istnieje taki termin jak "broń pozbawiona cech bojowych wg.
specyfikacji Niemieckiej" (czy jakoś tak).
Nie licząc wersji SALUT (które są w PL nielegalne i trzeba w nich dokonać pewnych przeróbek), DEKO zza odry
w 90% przypadków, nie różni się praktycznie niczym od DEKO wykonanego wg. specyfikacji Polskiej.
Jedyna "kosmetyczna" różnica może być w jakiś modelach broni maszynowej - np. w takim MG 42/53 - np. nie wiem czy
w niemieckim DEKO lufa w ramie jest wspawana na stałe aby nie można było jej wymienić, nie wiem również
jak to wygląda w modelu od CLK. (Trzeba by dokładniej zajrzeć w naszą specyfikację).
Aczkolwiek wszystkie modele kb. powtarzalnych są "zdekowanie" identycznie jak nasze; zamek
(a konkretniej jego czoło) ścięty pod kątem 45 stopni, zaspawana iglica, zaspawana komora nabojowa,
zaczopowana dodatkowo lufa. Niemieckie DEKO jest chyba nawet bardziej "zniszczone", gdyż
niemieckie przepisy wymagają nawiercenia w lufie aż 6 otworów o średnicy bodajże kalibru lufy -
a w polskim DEKO aż tylu chyba się nie wymaga zatem chyba nawet lepiej.
(W załączniku foto owych 6 nawierceń w lufie w DEKO niemieckim na przykładzie PPSz -
jak ktoś z mas ma DEKO PPsz od CLK niech napisze ile otworów posiadają "nasze" sztuki)
Dlatego nie wiem co taki rusznikarz miałby mieć do roboty z taką "bronią DEKO" z Niemiec,
jak tylko wysłanie jej do przyklepania do CLK. Po co generować sztuczne koszta?
Pozdrawiam.