danielw4 napisał(a):
Moja żona ma altamy pustynne od trzech lat.Ja przez ten czas zajeździłem trzy pary naszych desantów.Buty niby pustynne,ale jej nigdy nie przemokły....no i super wytrzymała cordura.Na ten sezon ja też kupuję Altamy
Ja od kliku lat chodzę w większości w pustynnych butach USA, różnych producentów. Ważne, żeby miały kontrakt wojskowy (pieczęć po wewn. stronie języka). W lekkim terenie, do codziennego użytku, nie ma wygodniejszych butów. Tak napisać
Cytuj:
Witam na pustynie to się może nadają ale na nasze podmokłe pola i wilgotne tereny raczej się nie sprawdzą po pierwszym wypadzie ich nie doczyścisz
Cytuj:
buty mają po dwa otwory wentylacyjne :n
może tylko ten, kto ma absolutne zero pojęcia. Ostatnio na polu "wjechałem" w mokrą glinę prawie do końca buta. Bez czyszczenia odstawiłem do wyschnięcia, opukałem but o but, minuta jazdy grubą szczotką i but jak nowy.
Altamy i podobne to buty na cały rok w naszym klimacie, latem noga się nie poci nawet w upale, zimą- nie marzną stopy. Tylko takie uwagi:
- podeszwa ściera się na asfalcie i betonie, ale już na kamienistej drodze - nie, w końcu to buty nie do miasta - pod tym względem lepsze podeszwy mają buty pustynne angielskie, holenderskie czy polskie
- zimą ślizgają się po ubitym śniegu i na lodzie
- potrafią się barwić od mokrej trawy, ale tylko gdy but ją zgniata (nie podeszwą).
Obecnie mam 3 pary takich butków, w tym jedną "do kościoła". Para, którą kupiłem chyba 7-8 lat temu nadal jest używana w średni teren, nie mogę jej zniszczyć. Tylko w naprawdę ciężki teren używam czarnych Bundeswehrek. A tak to non-stop Altamy, do sklepu, do pracy, na spacer, w gości. Wszelkie trekkingi mogą im naskoczyć :)