A ja jak widzę ze ktoś obcy za dużo się kręci i wyraźnie czegoś szuka to staram się być szybszy :666
Zawsze się to sprawdza. :usta

Witam kolegów :1
Ja wczoraj zacząłem przeszukiwać dom z ok 1890 roku w którym przed wojną mieszkali Żydzi.
Argo piszczał jak oszalały zjechałem z czułością do 30 i tak to nic nie pomagało dyskryminacja od -30 do 30.
Następnie statyk na zmianę z dynamik-iem.
Piec w kuchni był rozbierany po wojnie,w ścianach instalacja i ogólnie mówiąc graciarnia,że ciężko było się poruszać po pomieszczeniach...
Podłogi drewniane pod którymi w kilku miejscach coś piszczało i tutaj pytanie do kolegów którzy penetrowali stare chałupki :1
Wiadomo piec,podłoga,strych,pod parapetami..
A jak ma się sprawa z kominem??
Jakie miejsca mogą jeszcze rzucać się w oczy??albo
Dom widać był kilka krotnie przerabiany remontowany w epoce,ale komin z kamienia wapiennego z takiego jak podmurówka w dawnych czasach,bardzo gruby i niezbyt ładnie zrobiony..
Dodam że mieszkanie składa się z 3 pomieszczeń.
1 stara kuchnia-tutaj było główne wejście do domu.
2 z kuchni przechodzi się do pokoju mieszkalnego.
3 pomieszczenie wielkości kuchni i pokoju równolegle do nich(w tym pokoju rzekomo mieszkali żydzi biedni jako służba,tam znajduje się wejście na strych,nie ma podłogi i mogło to służyć równie dobrze za chlew/oborę..)
Na strych nie wejdę ponieważ belki przegnite.
Może któryś kolegów z Argo też podejmował sie takiego zadania i coś doradzi?? :8)
Pozdrawiam

W belce stropowej znalazłem od góry wycięty rowek, przyłożony wpasowaną deseczką a w środku .....2 bagnety .Dom stał nie daleko niemieckiej strzelnicy , po co ktoś schował nie wiem do tej pory,bagnety były niemieckie w oksydzie .Mieszkaniec tego domu musiał sobie pożyczyć w czasie strzelań te bagnety i tam schował w gotową skrytkę?

po co schował;) domyśl się.

Dwie autentyczne historie z mojej miejscowości ( granica woj opolskiego-dolnosląskiego).
Niemcy kilka lat temu przyjezdzaja autem do pewnej rodziny , do swego dawnego domu, właściciel bardzo gościnny zaprasza ich do domu, chce ich przenocowac ale niemiaszki uparcie zostaja przy swoim chca spac w aucie, rano niemcow juz nie ma a w oborniku na środku podwórka wykopana dziura.

Druga to tak jak wyzej niemcy przyjezdzaja do duzego gospodarstwa w którym mieszka tylko starsza pani i przy niej odkopuja w klepisku stodoły bańke po mleku.

Obie historie są autentyczne

Witam. Czytając wszystkie posty chciałbym podzielić się swoimi spostrzeżeniami odnośnie schowków jakie udało mi się namierzyć. NIE ZAWSZE jest prawdą że niemcy którzy przyjeżdżali przez kilka lat a potem już się nie pokazywali odjechali z odnalezionymi skarbami. Na przykładzie mojej wsi mogę powiedzieć że w ubiegłym roku do mojego sąsiada przyjechała daleka rodzina z niemiec. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt że właśnie wtedy po wyjściu na ogród przekazali sąsiadowi bardzo cenne informacje:,,rodzice dużo nam opowiadali o tym miejscu ale my tego miejsca nie rozpoznajemy . Tam na tym dużym polu które widać na lekkim pagórku kiedyś była droga i kilka małych poletek. Rosła tam też jabłonka a kilka metrów od niej leżał spory kamień. Odległość między nimi liczona od jabłonki w pole w kierunku widoku kościoła z sąsiedniej miejscowości miała wskazywać miejsce ukrycia rzeczy z ich domu. W lasku nieopodal którego już nie ma rosła na skraju wierzba a na jej korze była WYRYTA ŁEZKA między drugą a trzecią odnogą . Tam też miała znajdować się kanka z c cenną zawartością ". Następnego dnia przyszedł do mnie sąsiad opowiadając tą historię. Po rozmowach z miejscową starszyzną okazało się że rzeczywiście kiedyś była tam droga a i pola były mniejsze. Po niedługich poszukiwaniach mój kanarek obudził się, niestety gdy odkopaliśmy skrzynie która była zniszczona tak jak jej zawartość czar prysł. Nie przewidzieli tego że kiedyś po polach będą jeździć takie duże i ciężkie maszyny rolnicze, efekt - cała porcelana potłuczona , zostały tylko sztućce i szmaty. Po kance w miejscu gdzie był lasek nie znaleźliśmy ani śladu. Ciekawe czy ktoś jeszcze znaczył w ten sposób drzewa ? Może w tym sezonie trafię na podobne zaznaczenia ? :D

Na moich terenach też słyszałem o znaczeniu drzew pod którymi było cos schowane albo gdzie były groby, ale nie mam pojęcia jak takie drzewno bylo "oznakowane"

Kiedyś znalazłem biedny depozyt.Z braku transportu wrzuciłem go nazad do dola i wróciłem po kilkunastu dniach.Teren był mi dość dobrze znany, sprawa świeża jak mięso w biedronce, a mimo to troszkę błądziłem zanim znalazłem fanta.
Szukałem tez depozytu wg. wskazań osoby ukrywającej po ok. 30 latach.Teren był oznaczony drzewami i leżał na tyłach domu, w którym typ mieszkał od dziecka. Punktów odniesienia więcej niż fotoradarów na S7. Odległość rzeczywistości do jego wyobrażeń przekroczyła 50m. Uważam, ze przypadki odnalezienia depozytów po kilkudziesięciu latach należą do wyjątków.Do większości właściciele nie potrafią dotrzeć. Pamieć zawodna jest, a świat się zmienia.
Tym lepiej dla nas

Szukam do tej pory zaznaczonej skrytki na skraju lasu z1939 r ale zaznaczonej dużym konarem wyginającym się do samej ziemi .Musiała by być to sosna o dużym obwodzie nie dąb tych w pobliżu nie ma są dalej i nie wycięte .Znowuż sosny niektóre powycinane ale są karpy, biorę pod uwagę te największe .Porucznik przedzierający się z teczką skórzaną , w której były pieczątki ,rozkazy,dolary i możliwe że oporządzenie własne miał czas 10-15 minut na zakopanie i wybrał takie charakterystyczne drzewo ,przy rozstaju dróg .Znajduje tam różności ale nie to co chce odnależć.Niedaleko jest stacyjka i szlak kolejowy ...Kombinuje jak on się zachował w tej sytuacji ,na pewno coś przeoczam tylko nie wiem co :evil:

Witam.Jakieś 20 lat temu do mojej starszej ciotki która mieszkła w tej samej wsi co ja przyjeżdżali praktycznie raz na dwa-trzy lata niemcy-niby tak z sentymentu.Pewnego razu gdy ją odwiedzili zaproponowali że wymienią jej cały dach. Starsza ciotka wtedy ok.80 letnia staruszka oczywiście się bardzo ucieszyła i poszła na to. Ale że ma syna mieszkającego w tej samej miejscowości jakieś 70 metrów dalej. To podekscytowana poszła do niego się pochwalić.W tamtych czasach zaczynano dopiero "łapać " po co niemcy tak naprawdę przyjeżdżają.Wujas cykną o co chodzi i nie zgodził się na żadną przekładke dachu a niemcą kazał od razu z rana wyjechać. Oczywiście wujas całą noc czuwał w domu u ciotki. Po kilku dniach wujek wziął się za szukanie,i ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu w stodole nad sklepiskiem znalazł ....dość duży kawał wyrwanej murłaty z ewidentnie pustymi miejscami. Co było tego się już nie dowie Ale za byle co goście dachu by nie robili. Tak że wujas nie miał ani "skarbu" ani dachu.Szwabki po prostu go wydymali.następe zdarzenie miało miejsce jakieś 6 lat temu w wiosce obok Ząbkowic do starego nieczynnego młyna w dzień podjechało auto wysiadło kilka typa pooglądali budynek z wierzchu i pojechali. Za kilka dni Ale w nocy przyjechali 2 autami pokręcili się z 2 godz i pojechali. Obie wizyty widział mój wujek ktory mieszka praktycznie w tym samym podwórku gdzie znajduje się młyn Ale po pierwszej w ogóle nic nie zajarzył bo dość często się tam kręcili ludzie a kiedy podjechali w nocy to bał się wyjść bo akurat był sam w domu i na dodatek lekko dychniety. Rano poszedł zobaczyć co się działo w nocy to po środku 3 starych lip rosnących w trójkącie każda od siebie w równej odległości była wykopana dziura a w niej ślady po wyciągniętych jakby kankach.

Robson mam do ciebie 2 pytanka
1: o którą wioske z młynem chodzi ?
2: pracowałem kiedyś z gościem z Uciechowa i mówił mi że kiedyś straż leśna drapła niemców w lesie koło Jaźwiny z dokładnymi mapami lasu i zaznaczonymi wejściami do sztolni. Od tamtej pory rzekomo jest całkowity zakaz wstępu do tej części lasu. Wiesz coś więcej na ten temat? Pozdro.

Witam.


A więc tak może nie od razu przejdę do meritum .
Zrobiłem sobie prezent na ,gwiazdkę nowy equipment :D i jak to zimą , trzeba siedzieć z dup.em i czekać aż ziemia odtaje . Długo czekałem oj długo (nie będę się rozpisywał dlaczego ;) ) I w końcu nadszedł ten dzień, pakuje się, wychodzę ,wsiadam do auta iii... nie wiem gdzie jechać na "testowanie" . No cóż zima minęła a ja jak typowy polak wszystko na ostatnią chwilę ;) . Trudno zapinam pasy i jadę .Myślę gdzie by tu się wbić i znowu potwierdza się że pierwsza myśl jest ok .,,(ale to za chwilę) . To jadę . Miejscówka - mało osób tam było ale swoim starym sprzętem wyeksploatowałem ją do cna (tak mi się tylko wydawało) , zresztą nie tylko ja bo byli tam ze mną Dario i Olin. Dojechałem miejsce które nie jest imponujące kilka górek czy raczej pagórków, rozkładam sprzęt i dzida w teren .Mija godzina, nic, mija kolejna , trochę złomu ,kolejne dwie nadal nic . Myślę sobie " wydałem kasę ,straciłem trochę czasu- warto było?" Otóż TAK. Dochodzimy do sedna . W miejscu w którym byłem trafiłem kilka lat temu całkiem ładny depozycik i myślałem ,że źródełko wyschło ale nic bardziej mylnego, po jakiś 4,5h trafiam na pierwszego mija kilka minut kolejny , gość który kiedyś żył zrobił sobie bank z tych góreczek :D .To tak pokrótce . :1

Zapomniałeś fot załadować :D ...

:lol: :lol: :lol: :usta

jedna z wielu :D ort poznański 1655