Tez znam takiego poszukiwacza co od 20 lat gania z wykrywką.Z tym ,że ten którego akurat ja znam większość swoich fantów sprzedaje.On pracuje jako stróż ,żona jako ekspedientka w spożywczym a w domu mają jak pałacu ,wszystko z górnej półki.

A ja kopię w okolicach małych stacji, teraz kiedy PKP nie dba o takie miejsca jest tam raczej spokojnie. Co znalazłem - kupę moniaków z prl ale jeszcze jedną ciekawostkę zaraz przy fundamentach na głębokości około 40cm maszynę do pisania w stanie agonalnym - ciekawe kto i dlaczego ją tam ukrył.

A jak myslicie czy niemcy robili sobie skrytki na strychach bo u nas pare razy byli niemcy i chcieli wejsc na strych ale babcia ich nie wpuscila za miesiac kupuje wykrywke whites mxt traker i bede szukał jezeli jest na strychu a co myslicie w jakich miejscach mogli schowac?

Witaj,

pamiętaj że na strychu nie koniecznie będą monety, odznaki itp, detektorem nie znajdziesz schowanych dokumentów, zdjęć, czy nawet obrazu na płótnie zwiniętego bez ramy....

miłego szperania i pozdro.

jasne ze robili, chowali Niemcy co mogli, mieli nadzieje ze jeszcze wroca...

U mojej babci w poniemieckim domu byl schowek zamurowany w scianie a tam ...zestaw narzedzi lekarskich, strzykawki, skalpele,sluchawki i wiele innych:)

Tak myślałem ale tak jak kolega mówi można znaleźć różne rzeczy nie tylko monety,zdjęcia,dokumenty,porcelany i wiele innych rzeczy dla nich bardzo ważnych pozdrawiam:)

Kolego, poprawiłem Twoje orty, bo cały post "świecił" się na czerwono :roll:
Popracuj proszę nad ortografią.
Sopel74

witam

Może ja też opowiem krótką historyjkę z dzieciństwa.
Około 25 lat temu, Kotlina Kłodzka, duży, stary przedwojenny dom, odwiedziła moją babcie poprzednia właścicielka. Jedyne co zostało mi w pamięci to scenka jak stara Niemka wzięła moja babcie za rękę i zaczęła ją prowadzić za stodołę. Kiedy byliśmy już na górce za stodołą nieoczekiwanie przyjechał na podwórko jakiś facet (może syn) niebieską Ładą i zaczął głośno ją wołać. Niemka chwilę postała na górce westchnęła i wróciła na podwórko. Tyle pamiętam z dzieciństwa a do dzisiaj myślę że ta Niemka chciała coś pokazać mojej babci może jakąś skrytkę? Co o tym myślicie?

radians

albo może "jej syn" zabrał to co potrzeba było jak nikogo w nim nie było :)) a potem ją wołał :))??

Witam. Ciekawy wątek to i ja coś dorzucę. Pierwszą historię opowiadał mi ojciec a dotyczy ona dziadka. Dziadek był oficerem dywersji AK okręg Rzeszów. Został zastrzelony przez niemieckich żandarmów podczas odprawy podległych mu dowódców, którą przeprowadzał w swoim mieszkaniu. Niemcy przeprowadzili wtedy rewizję mieszkania i wiadomo że nie znaleźli między innymi zrzutowych zapalników chemicznych (tzw. ołówki czasowe) ukrytych w kołysce z dzieckiem. Niedługo potem nadszedł front, wkroczyła Armia Czerwona i część kamienicy została zajęta między innymi przez jakiegoś sowieckiego oficera. W tamtym czasie przez ten budynek przewinęło się bardzo wielu krótkoterminowych lokatorów. Wojna się skończyła i nastała władza ludowa. Zaczęły się szykany ze strony UB. Wtedy cała rodzina, między innymi mój ojciec jako dziecko, zaczęła bardzo dokładnie przeszukiwać całą kamienicę, czy przypadkiem coś kompromitującego nie zostało. No i znaleziono na strychu rewolwer Nagant z puszką amunicji - raczej po którymś z lokatorów. A także skrytkę w konstrukcji schodów prowadzących na strych, w której były ulotki przygotowane na wyzwolenie. Papierowe wydrukowane flagi - o święta naiwności - amerykańskie, brytyjskie i sowieckie. Nieco już zbutwiałe, poszły do pieca, szkoda bo patrząc z perspektywy czasu była by to ciekawa pamiątka. Oprócz tego trzy duże flagi, także tych trzech państw, sowiecka poszła na poszewkę do poduszki, amerykańska i brytyjska jest w domu do tej pory. Jakby ktoś był zainteresowany to wstawię fotki :) Budynek stoi do dziś, skrytka pewnie dalej tam jest...
Druga historia - opowiedziana przez matkę. Po wojnie rodzina mojej mamy trafiła do Sandomierza, gdzie zamieszkała w jednej z kamienic na rynku (obecnie restauracja Retro). Kiedyś tę kamienicę odwiedzili dawni żydowscy lokatorzy, weszli na strych i odłupali kawał gliny narzuconej na komin, wydłubali kilkanaście pierścionków i się ulotnili. To tyle z mojej strony, pozdrawiam...

Dodam taki opis miało to miejsce kilka dni temu.
"54 letni mieszkaniec ul. Kościelnej w Wasilkowie w trakcie prowadzenia prac remontowo-budowlanych na terenie posesji natrafił na skarb. Na głębokości około 60 cm natrafił na przedmiot drewniano metalowy najprawdopodobniej starą skrzynię lub kufer. Zawartością owego pojemnika była bliżej nieznana dość duża ilość ( około 30 kg ) różnego rodzaju monet (złote,srebrne, miedziane i inne). Ze wstępnej analizy wynikało iż owe monety to carskie ruble i kopiejki o rożnych nominałach i różnym stanie zachowania. O wielkości znaleziska świadczy już sam fakt czasookresu ich pochodzenia, carska władza i waluta na terenie Podlasia była w oficjalnym obiegu do 1915 roku."
"Najprawdopodobniej znalezisko jest kasą pułkową pułku armi rosyjskiej stacjonującego w Białymstoku ukrytej w czasie pogromu białostockiego w 1906. W oficjalnej wersji kasa pułkowa została ukryta w okolicznej miejscowosci, być moze był to właśnie Wasilków"

No i też się zdarzyło ,piękna stara sosna przy niej donośny dźwięk ,a tu piły motorowej zabrakło :( :666

:o
Mieszkam w Wasilkowie, na ul. Kościelnej. może coś więcej na ten temat, źródło?
60cm to raczej słabo ukryty, majątek jak na tamte i obecne czasy (30kg!)

Wiadomość dostałem od brata a następnie na forum kuriera podlaskiego znalazłem ten opis co podałem wyżej.

gdyby komuś było mało to zaprasza do lektury. kupilem ta ksiazke ale nie przebrnalem do konca bo troche monotonna. ciekawa rzecza jest fakt ze nad wiekszoscia znalezisk znaleziono slady paleniska. autorzy twierdza ze to depozyty rytualne ale ja mysle ze kolesie po prostu postanowili zrobic ogniska zeby maskowac rozorana ziemie. kiedys ognisko bylo czyms naturalnym

Wieś Leśno Górne k.Polic,przed wojną osada folwarczna z pięknym pałacem,po wojnie osada pegeerowska.Były to lata osiemdziesiąte,do wsi przyjeżdżają przedwojenni tubylcy.Oglądają robią zdjęcia,wieczorem impreza,leje się wódka,jakiś świniak piecze się na ruszcie,wszystko na koszt gości.Rano kolega na swojej działce widzi wykopany dół.Gości już nie było,nawet się nie pożegnali.
Druga sytuacja zdarzyła się drugiemu znajomemu,doświadczonemu poszukiwaczowi.Kupił jakiś czas temu zagrodę przedwojenną w małej wsi pod Szczecinem,jest to dom mieszkalny i obora.Jakiś rok temu odwiedzili go Niemcy,coś wspomnieli o tym że ich krewni tu mieszkali przed wojną i zapytali czy mogą zwiedzić zagrodę.Kolega nie głupi i odmówił grzecznie twierdząc że się spieszy.Kilka dni po tym spotkaniu w oborze metr na paśnikiem/korytem zobaczył kilka brakujących cegieł,a za nimi skrytka,była pusta.
Słyszałem jeszcze o kilku innych podobnych przypadkach,ale od osób trzecich,te powyższe sam widziałem.Pozdrawiam