dexter4127 napisał(a):
To i ja dodam kilka "historyjek" od siebie.
Kiedyś wracałem w nocy z bratem ciotecznym z ryb(całkiem udany wypad). Szliśmy drogą polną, po prawej mieliśmy ogrodzenie jednostki wojskowej (lotniska), a po lewej poletka, jakieś zagajniki i łąki. Będąc ok 300 metrów od najbliższych zabudowań i latarni spostrzegliśmy, że na granicy skoszonego poletka i łąki coś się świeci w trawie wysokiej na ok pół metra. Myśleliśmy, że to może telefon lub coś w tym stylu i zaczęliśmy oświetlać to miejsce latarkami, a ja podszedłem trochę do przodu. W tym momencie z owej trawy wstała wysoka, jakby naga i przygarbiona postać. Brat wziął nogi za pas, a ja niewiele myśląc pobiegłem za nim. Uczucie strachu spotęgowało wycie psów (włosy autentycznie stanęły dęba) gdy dobiegaliśmy do zabudowań. Nie mam zielonego pojęcia co to mogło być, najprawdopodobniej był to jakiś człowiek, ale nigdy nie wiadomo. :lol:
Znowu kilka ładnych lat przed ww historią wydaje mi się, że widziałem ducha. Byłem z kolegą na terenie ww jednostki, a konkretniej w miejscu gdzie rzucają granatami. Poligon ten znajduje się na samym skraju jednostki i zaraz za nim jest ogrodzenie, a za nim cmentarz. Wygrzebywałem sobie łuseczki od ślepaków, skorupy, zapalniki i łyżki kiedy to wyjrzałem zza krzaczka i spostrzegłem stojącego przy grobie jasnowłosego chłopca ubranego na biało (jakby garnitur z krótkimi spodenkami), którego spowijała taka jakby poświata. Ulotniłem się szybko stamtąd nic nie mówiąc koledze co by się ze mnie nie nabijał.
W tym wątku wspominane są często wydarzenia związane ze śmiercią kogoś z rodziny. U mnie też się to co najmniej raz zdarzyło, np.: w nocy po śmierci siostry mego ojca w łazience poprzewracały się kosmetyki stojące w szafeczce. O innym takim wypadku opowiadała mi babcia, kiedy to po śmierci dziadka słyszała kilka razy jakby ktoś odpalał motocykl pod samym oknem.
Z kolei kilka tygodni po śmierci mojej matki wszedłem rano do pokoju mojej siostry i ujrzałem ją zapłakaną i na pytanie co się stało odpowiedziała, że odwiedziła ją przed chwilą nasza matka.
Moja babcia opowiadała mi podobną historię. Kilka lat po wojnie zmarł mieszkający w innym domu na wsi jej ojciec. Babcia usłyszała w nocy dźwięk „jakby ktoś mocno uderzył batem w ścianę.” (Jej ojciec często jeździł konno). Obudziła się i powiedziała do mojego dziadka, że „ojciec nie żyje” i faktycznie rano przyniesiono informację o śmierci jej ojca.
I druga, niedawna historia. Kilkanaście dni temu przyśniło mi się, że słyszę karetkę. Wychodzę na balkon i widzę jak sanitariusze wnoszą do karetki moją babcię, która upadła na skrzyżowaniu 100 m. od naszego domu. Niestety kilka dni później babcia upadła tuż przed domem, doznała bolesnego złamania nogi i karetka rzeczywiście zabrała ją do szpitala. Na szczęście operacja się udała.